Z płonącej pułapki wynosili dzieci na rękach. Z dziesiątki przeżyła tylko dwójka
Zdjęcie: W przyklasztornym budynku mieścił się dom dziecka, a potem seminarium duchowne
Była grudniowa noc 1984 r. i powoli zbliżało się Boże Narodzenie. Wtedy właśnie w domu dziecka we Wronkach doszło do tragedii. Kiedy w gmachu wybuchł pożar, dzieci w wieku od trzech do ośmiu lat zostały uwięzione w pułapce z ognia i gryzącego dymu. Próbując je ratować, życie oddał dyrektor placówki. Szokiem dla lokalnej społeczności okazała się wiadomość, iż tylko dwójka podopiecznych przeżyła tamtą noc — opisują lokalni dziennikarze.