"Z zaproszeniem na komunię dostałam listę prezentów. Chrześniak chyba upadł na głowę"

mamadu.pl 1 dzień temu
Co roku przed sezonem komunijnym rodzice chrzestni i inni goście zastanawiają się, ile dać dziecku w prezencie na Pierwszą Komunię Świętą. Są rodziny, które wymagają drogich prezentów lub pieniędzy w kopertach w takich kwotach, żeby przynajmniej zwróciło im się przyjęcie. Przeczytajcie list naszej czytelniczki, która od chrześniaka dostała listę prezentów.


Lista marzeń na komunijny prezent


Chciałam opisać, co ostatnio mi się przydarzyło w związku z Pierwszą Komunią Świętą mojego chrześniaka, bo nie mogę się przestać o tym myśleć. Byłam przygotowana na ten dzień i wiedziałam, iż syn kuzynki w tym roku przystępuje do komunii. Jeszcze zanim dostaliśmy zaproszenie, zaczęłam odkładać pieniądze, bo planowałam dać mu coś w okolicach 1500 zł. Chciałam, żeby miał coś, co mu się przyda, ale żeby to nie było też przesadzone, więc stwierdziłam, iż pieniądze najlepiej spożytkuje z rodzicami.

No i przyjechali do mnie z zaproszeniem. Podziękowałam, poczęstowałam ich kawą, herbatą, ciastem, ale do samego zaproszenia zajrzałam, dopiero gdy chrześniak z mamą wyszli z mojego domu. Byłam zaskoczona, bo w środku znajdowała się dodatkowa wkładka, taka jak przy zaproszeniach na ślub. A tam lista prezentów.

Wiecie, co było na tej liście? Quad, najnowszy iPhone, laptop. To chyba jakiś żart, prawda? Już sam fakt, iż ktoś daje listę prezentów przy okazji komunii, to dla mnie przesada. Na ślubie to dość praktyczne, ale komunia to chyba nie jest aż taka uroczystość. Nie stać mnie na żaden z tych prezentów z listy, a przypominam, iż jestem chrzestną, więc powinnam pewnie dać więcej niż inni goście.

Nie mam najmniejszych szans, choćby jakbym się bardzo starała. Mój mąż ma stabilną pracę, ja też nie narzekam, ale nie jesteśmy przecież milionerami. I chyba nie muszę mówić, iż nie zamierzam się zapożyczać, żeby spełniać oczekiwania chrześniaka i jego rodziców. To, co proponują, to dla mnie totalna przesada.

To ze mną jest problem?


Nie chodzi mi o to, iż chłopak nie zasługuje na coś fajnego – ale to, co widzę na tej liście, to już nie jest normalne. To jakby cała ta ceremonia miała być jednym wielkim pokazem. Z całym szacunkiem dla rodziny, ale tak się po prostu nie robi. To nie jest przecież święto konsumpcji i pompy, to ma być moment duchowy, a nie wyścig na drogie prezenty.

I wiecie, co jeszcze mnie irytuje? To, iż ja czuję się, jakbym nie spełniała jakichś ich standardów. Nie wiem, może jestem staromodna, ale jakby mi ktoś powiedział, iż trzeba dać tak drogi prezent, to po prostu bym się załamała. Ja chcę dać coś od serca, coś, co będzie miało wartość, ale nie za cenę, przez którą musiałabym się zadłużyć.

Myślałam, iż po prostu dam mu pieniądze, ale teraz to już nie wiem, co zrobić. Naprawdę jestem zła, bo zamiast cieszyć się z tej okazji, czuję się tak, jakby ktoś próbował mnie zmusić do pokazania, iż mam więcej, niż w rzeczywistości. A dla mnie to nie jest w porządku. Chciałabym po prostu być częścią tego dnia, świętować z chrześniakiem, a nie być świadkiem wyścigu na najdroższe prezenty. Zastanawiam się, co zrobić. Może po prostu zignoruję tę listę i dam mu te 1500 zł, jak miałam w planach. Może zasługuje na coś więcej, ale mnie na to nie stać, trudno.

Idź do oryginalnego materiału