Z życia wzięte. "Dałam bratankowi zestaw flamastrów, a dziecko pomalowało tapetę": Szwagierka obwiniała mnie o wszystko

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedziona bratowa, źródło: YouTube/Ukraińskie melodramaty


Wszystkie rady, których próbowałam udzielać, Alina od razu traktowała z przymrużeniem oka. Ciągle za coś przepraszałam, a szwagierka nieustannie próbowała mi coś zarzucić, znaleźć we mnie jakąś wadę, zdemaskować mnie. Próbowała choćby nastawić moich rodziców przeciwko mnie.

Wkrótce Alina wyszła za mąż, ona i jej mąż kupili mieszkanie. Było dużo zgiełku, zmartwień i remontów, a po pojawieniu się nowego członka rodziny nasze relacje zaczęły się ocieplać. W tym czasie Wiktor i ja staliśmy się już szczęśliwymi rodzicami dwóch chłopców, więc Alina często dzwoniła do mnie z różnymi pytaniami: gdzie kupić jedzenie dla niemowląt, które jest lepsze, jakie leki pomogą podczas ząbkowania i tak dalej.

Kiedy syn Aliny kończył trzy lata, zaprosiła nas na przyjęcie urodzinowe. Jako prezent urodzinowy wybrałam kolorowankę i duży zestaw farb dla dzieci z flamastrami (pojechałam po nie do centrum miasta). Moja szwagierka i jej mąż właśnie skończyli remont domu, który opóźnił się z powodu narodzin ich dziecka. Alina z dumą oprowadziła nas po mieszkaniu. Bladoróżowe, bardzo delikatne tapety świetnie wyglądały w sypialni i salonie.

Pokój dziecięcy był udekorowany tym samym rodzajem tapety, ale w jasnych odcieniach beżu. Mieszkanie wydawało się jasne i ciepłe. Kilka dni później zadzwoniłam do szwagierki, ale nie odbierała. W końcu mąż Aliny podniósł słuchawkę i sucho powiedział, iż jest bardzo zajęta. Nie przywiązywałam do tego większej wagi. W końcu w rodzinie zawsze chodzi o troskę. Tydzień później Alina sama do mnie zadzwoniła.

Kiedy odebrałam telefon, usłyszałam lawinę skarg i pretensji, iż celowo dałam ich dziecku farbki i flamastry, by zniszczyło wyremontowane i wytapetowane ściany. Krzyczała, iż nie mogłam znieść widoku cudzego, pięknego mieszkania, dlatego postanowiłam je zniszczyć rękami jej syna. Byłam w szoku, który jednak gwałtownie minął, gdy zdałam sobie sprawę z tego, iż Alina jednak się nie zmieniła i nigdy się nie zmieni. Powiedziałam tylko, iż powinni pilnować syna, zamiast zrzucać winę na innych i odłożyłam słuchawkę. Potem dostała wiadomość tekstową, iż mam nigdy więcej nie przychodzić i nie dzwonić. No... Płakać z tego powodu nie będę...

Idź do oryginalnego materiału