Wanda jest gadułą, jakiej nigdy wcześniej nie spotkałam. Ale dopóki widywałyśmy się raz lub dwa razy w roku, ta jej cecha mi nie przeszkadzała. Wydaje się, iż dobrze się komunikujemy, więc łatwo było mi podrapać się po języku pewnego wieczoru. Spotykaliśmy się głównie w Boże Narodzenie i urodziny mojej teściowej.
Moja teściowa i ja mieszkamy w tym samym mieście, więc Wanda przyjeżdżała odwiedzić swoją matkę i zostawała z nią. Odwiedzaliśmy się, rozmawialiśmy, a potem wracałam z mężem do swojego cichego mieszkania. Czasami choćby wieczorem Wanda potrafiła mnie zmęczyć, była zbyt towarzyska, wyraźnie nie na moim poziomie.
Od około roku mówiło się o wyprowadzce mojej szwagierki i jej rodziny. Wanda przeprowadziła się do innego miasta za mężem, który tam pracował. Było tam mieszkanie służbowe, tam urodziły się ich dzieci i oszczędzali na własne mieszkanie. Rok temu sytuacja w pracy męża mojej szwagierki zaczęła się pogarszać i nie było się czego trzymać.
Początkowo mieszkali z teściową, ponieważ planowali kupić własne mieszkanie w najbliższej przyszłości, a wynajmowanie na krótki czas byłoby głupotą.
-Zgadnij, co ci teraz powiem? - Wanda stała na progu mojego mieszkania, podekscytowana -Będziemy sąsiadkami! Kupiliśmy mieszkanie obok!
Ta wiadomość początkowo nie wywołała u mnie negatywnych odczuć. To dobrze, iż rodzina będzie mieszkać obok. Mogłabym poprosić ich o opiekę nad dzieckiem albo pójść do sklepu spożywczego, a choćby w czymś pomóc — wszystko jest blisko. Ale Wanda gwałtownie przekreśliła wszystkie widoczne zalety.
Właśnie kończę urlop macierzyński. To znaczy, oficjalnie jestem na urlopie macierzyńskim, zostało mi jeszcze około sześciu miesięcy, ale od około sześciu miesięcy pracuję w domu na pół etatu. Pieniądze nie są duże, ale zdecydowanie lepsze to niż nic i pomaga mi to przestawić się na tryb pracy, w przeciwnym razie mam w głowie tylko piosenki z nudnych kreskówek dla dzieci.
Wanda nie znalazła pracy od czasu przeprowadzki i nie zauważyłam, żeby jej szukała. Szwagierka zapisała dzieci do przedszkola, mąż pracuje, więc ma dużo wolnego czasu. Odwiozła męża, zawiozła dzieci do przedszkola, a potem do wieczora miała wolne. Dziwię się, iż ma tyle wolnego czasu. W domu trwa remont, a po przeprowadzce trzeba wszystko uporządkować. Ale ona zachowuje się, jakby nic jej nie obchodziło.
Pierwszy raz przyszła około dziewiątej rano. Mój mąż był już w pracy, a ja bujałam dziecko. Wanda zjadła z nami na śniadanie. Usiadłyśmy, wypiłyśmy kawę, zjadłyśmy kanapki i rozmawiałyśmy o niczym. Potem poszłyśmy razem na spacer, wróciłyśmy w porze obiadowej, a pod wieczór chciałam usiąść do pracy. Wanda jednak nigdzie się nie wybierała.
Siedziała i zarzucała mnie tonami niepotrzebnych informacji. Kiedy przerwałam i powiedziałam, iż muszę popracować, skinęła na mnie głową i kontynuowała rozmowę. Niegrzecznie było wypychać szwagierkę z mieszkania, więc dalej marnowałam czas. No dobra, nie do końca marnowałam. Podczas gdy Wanda wylewała kolejną porcję paplaniny, ja zdążyłam pozmywać naczynia.
Pożegnałam się z pomysłem pracy po południu, Wanda wyszła dopiero późnym wieczorem, Pod koniec jej wizyty miałam wrażenie, iż wydobywam węgiel w kopalni, a nie prowadzę uprzejmy dialog.
Prosiłam już męża, żeby z nią porozmawiał, bo to jego siostra. Zrobił to, ale szwagierka nie odpuściła. Jak jeszcze mogę na nią wpłynąć, żeby nie zrujnować całkowicie związku? Wcale nie chcę się z nią kłócić, chcę tylko zmniejszyć procent jej obecności w moim życiu.
Zerknij: Nożownik w centrum handlowym w Olkuszu. Pojawiły się nowe informacje