Z życia wzięte. "Mieszkam z tobą tylko ze względu na dzieci": Powiedział mi mąż

zycie.news 1 dzień temu
Zdjęcie: Mąż, źródło: Pixabay


Przez długi czas próbowałam zrozumieć, co się stało, dlaczego między nami zarysowała się jakaś niewidzialna, ale ostra granica. I okazało się, iż to było bardzo proste:

-Nic do ciebie nie czuję, tylko irytację. - Cóż, nie to, co kobieta w ósmym roku małżeństwa chce usłyszeć. To było nie tylko nieprzyjemne — to było upokarzające. Czy mnie znosi, bo tak trzeba? Cóż, dziękuję bardzo.

Zupełnie inaczej wyobrażałam sobie życie rodzinne. Nie potrzebuję takich żałosnych poświęceń. Dzieci też nie. One nie są niemowlakami — wszystko widzą, wszystko rozumieją, mimo iż milczą. Widzą, jak ojciec chodzi po domu ze skwaszoną miną, nie rozmawia z matką, a jeżeli już, to gwałtownie i lakonicznie.

Widzą, jak mama stała się nerwowa, wycofana, często milczy, bo nie rozumie, co się dzieje. A wszystko zaczęło się nagle. Do niedawna planowaliśmy wspólne wakacje, rozmawialiśmy o weekendach, o remoncie mieszkania. A potem, jakby ktoś nacisnął przycisk stop. Pewnego dnia mój mąż wrócił z pracy do domu milczący, obojętny, odpowiadał monosylabami, zjadł, porozmawiał z dziećmi i poszedł spać w ciszy. To się nigdy wcześniej nie zdarzało.

Nawet jeżeli miał ciężki dzień, wciąż rozmawialiśmy. Myślałam, iż stało się coś poważnego i spodziewałam się, iż następnego dnia wszystko mi powie. Ale nic się nie zmieniło. Zaczęłam słyszeć "daj mi spokój", "nie przeszkadzaj mi", "nie denerwuj mnie", chociaż nigdy wcześniej sobie na to nie pozwalał. Próbowałam z nim rozmawiać. To było oczywiste, iż coś się dzieje! Ale w odpowiedzi zapadła cisza.

Nie prosiłam o niemożliwe. Chciałam tylko wiedzieć, co się stało. Jakiego rodzaju katastrofa sprawiła, iż mój mąż nie chciał ze mną rozmawiać? Ta cisza trwała miesiącami, aż w końcu wyrzucił z siebie: "Mieszkam z tobą tylko ze względu na dzieci." I wtedy to do mnie dotarło. Na początku był to ból. Ostry, tnący ból. Nie chcę choćby wiedzieć, co było powodem tej decyzji. Mógł zakochać się w kimś innym, mógł zdać sobie sprawę, iż małżeństwo nie jest dla niego, mógł po prostu przestać mnie kochać.

Liczy się to, iż zdecydował się powiedzieć mi o tym w sposób, który sprawił, iż poczułam się bezwartościowa. Sprawił, iż poczułam się jak jakiś zestaw mebli, który toleruje, ponieważ "nie ma jeszcze sposobu, by go wymienić". Nie jestem meblem, którego można używać tak długo, jak jest to wygodne.

Poszłam i napisałam pozew o rozwód. Przejdziemy przez sąd — mamy dzieci, to konieczność. Spakowałam też jego rzeczy. Z dziećmi wszystko jest proste: wyjaśniłam im to w sposób, który mogły zrozumieć. Żeby nie było bólu i strachu. Żadnych napadów złości. Są mądre. Widzieli już wszystko.

Nie zabronię ci się komunikować. Ale nie ma już dla ciebie miejsca w moim domu. Nawiasem mówiąc, mój mąż wyglądał na zdziwionego, kiedy zabierał te rzeczy. Dlaczego jesteś zaskoczony? To wszystko miało się wydarzyć. Jesteś teraz szczęśliwy? Teraz nie musisz mnie znosić "dla dobra dzieci". A to, jak żyjesz, nie jest moją sprawą.

Zerknij: Kampania prezydencka Karola Nawrockiego budzi wątpliwości. Co dalej w obliczu zarzutów

Idź do oryginalnego materiału