Z życia wzięte. "Mój nowy mąż nie potrzebuje dziecka": Siostra zamieszka z tobą albo wyrzucę ją z domu, powiedziała mi moja mama

zycie.news 3 godzin temu

Kiedy otrzymałam telefon od mamy, coś we mnie zadrżało. To nie była zwyczajna rozmowa, jaką prowadziłyśmy zazwyczaj. Wiedziałam, iż coś jest nie tak, ale nie byłam przygotowana na to, co miała mi powiedzieć.


– Twój ojciec nie żyje od lat – zaczęła, jakby była to formalność, którą musiała przypomnieć. – I teraz, kiedy znalazłam nowego mężczyznę, chcę zacząć od nowa. Ale on nie chce dziecka w domu. Powiedział jasno – albo ja, albo ona.


Zatrzymałam się w pół kroku, nie dowierzając w to, co słyszę. Ona. Moja mała siostra, zaledwie sześciomiesięczne dziecko, które przyszło na świat w trudnym okresie życia mojej mamy. Jej narodziny miały być nowym początkiem, czymś, co mogłoby wypełnić pustkę po stracie ojca. Ale teraz, w oczach mojej matki, stała się problemem. Zbędnym balastem.


– Co to znaczy, iż on nie chce dziecka? – zapytałam, czując, jak moje serce zaczyna bić szybciej. – Mamo, to twoja córka, moje rodzeństwo. Jak możesz ją tak po prostu odrzucić?


– Nie rozumiesz – przerwała mi sucho. – Zaczynam nowe życie. Mój mąż... on nie potrzebuje dzieci, a tym bardziej nie swojego. Nie mogę ryzykować naszego związku przez małą. Albo ona zamieszka z tobą, albo... nie wiem, co zrobię.


To było jak uderzenie w twarz. Zamieszka ze mną? Byłam świeżo po ślubie, z nowym mężem, z własnymi planami na życie. Nie byłam gotowa, by wychowywać niemowlę. Mój dom nie był miejscem dla dziecka, a ja, choć kochałam swoją siostrzyczkę, nie mogłam uwierzyć, iż matka postawiła mnie w takiej sytuacji.


– Jak możesz to robić? – zapytałam, ledwo powstrzymując łzy. – Jak możesz wyrzucić własne dziecko dla mężczyzny? Co się z tobą stało?


– Nie mów mi, jak mam żyć – odpowiedziała, chłodno jak nigdy wcześniej. – Muszę dbać o siebie. Zawsze byłaś samodzielna, poradzisz sobie. Mała potrzebuje kogoś, kto się nią zajmie, a ja... nie mogę. Po prostu nie mogę.


Czułam, jak łzy spływają mi po policzkach. Moja własna matka była gotowa oddać swoją córeczkę, jakby była tylko przeszkodą na jej drodze do szczęścia. W głowie miałam zamęt. Byłam zszokowana, wściekła, zraniona. Jak mogła tak postąpić?


Kiedy powiedziałam o wszystkim mojemu mężowi, patrzył na mnie z niedowierzaniem. Wiedział, jak bardzo kocham moją siostrę, ale też zdawał sobie sprawę, jak trudna była to sytuacja.


– To niemowlę, które potrzebuje pełnej opieki – powiedział cicho. – Jak mielibyśmy to zrobić? Nasze życie dopiero zaczyna nabierać kształtu. Mamy własne plany.


Miał rację. Nasze życie dopiero się zaczynało – dopiero co przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania, dopiero zaczęliśmy budować naszą przyszłość. Wzięcie pod opiekę sześciomiesięcznego dziecka wymagało poświęcenia i odpowiedzialności, której nie byliśmy przygotowani podjąć. Ale jednocześnie wiedziałam, iż nie mam innego wyjścia. Nie mogłam zostawić siostry na pastwę losu.


Kolejnego dnia pojechałam do mamy. Gdy tylko otworzyła mi drzwi, zobaczyłam, iż mała leżała w kołysce, patrząc na mnie swoimi wielkimi, niewinnymi oczami. To był widok, który rozdarł mi serce. Jak można było odrzucić takie niewinne stworzenie?


– Czy naprawdę jesteś gotowa ją wyrzucić? – zapytałam, patrząc prosto w oczy matki.
Nie spojrzała na mnie. Zamiast tego, jej spojrzenie uciekło gdzieś w bok, jakby bała się stawić czoła własnej decyzji.


– Ja... muszę zacząć od nowa – odpowiedziała z rezygnacją. – To nie jest życie dla mnie. Nie chcę być matką małego dziecka na tym etapie życia. Potrzebuję spokoju. Ty sobie poradzisz. Zawsze dawałaś sobie radę.


Byłam rozdarta między lojalnością wobec siostry a poczuciem krzywdy, które czułam w stosunku do matki. To nie powinno było tak wyglądać. Powinna była walczyć, opiekować się nią, dać jej miłość i dom. Ale teraz to ja musiałam przejąć rolę, która nie powinna należeć do mnie.


Zabrałam moją siostrę do siebie. Byłam świadoma, iż moje życie już nigdy nie będzie takie samo. Wiedziałam, iż z każdym dniem będzie trudniej. Ale nie mogłam pozwolić, by została porzucona. Wiem, iż moja decyzja postawiła mój związek na skraju kryzysu, ale co innego mogłam zrobić?


Patrząc na nią, kiedy spała w kołysce, widziałam w niej niewinność, której nikt nie miał prawa zniszczyć. To dziecko nie prosiło się na świat, ale zasługiwało na miłość i bezpieczeństwo. I choć czułam, iż moje serce jest złamane przez decyzje mojej matki, wiedziałam, iż zrobiłam to, co było słuszne. Moja mała siostrzyczka była teraz moim dzieckiem.

Idź do oryginalnego materiału