Z życia wzięte. "Moje synowe zaczęły dawać mi jeden prezent na spółkę": Dałam i więc jeden wspólny

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedziona teściowa, źródło: YouTube/Ukraińskie melodramaty


Oczywiście mój starszy syn natychmiast się ożenił. Wraz z mężem przekazaliśmy najstarszemu synowi mieszkanie, które mój mąż odziedziczył po swoich rodzicach. Młodzi zaczęli mieszkać w tym mieszkaniu na gotowych zasadach.

Potem wzięliśmy kredyt hipoteczny i kupiliśmy mieszkanie dla naszego młodszego syna, żeby miał gdzie mieszkać, kiedy się ożeni, co nastąpiło po pięciu latach. Myślę, iż obie synowe powinny być bardzo wdzięczne mojemu mężowi i mnie za to, iż nie musiały mieszkać w wynajmowanych mieszkaniach.

Przyszły na gotowe. Siedziały cicho na urlopie macierzyńskim, nie myśląc o kredycie hipotecznym. Teraz ich syn Krzyś ma cztery lata. Moja druga synowa już zaczęła pracować. Moi synowie mieszkają w tej samej okolicy, niedaleko siebie. Moje synowe bardzo się zaprzyjaźniły, mimo iż dzieli je pięć lat różnicy wieku. Lubią się odwiedzać i dużo rozmawiają. Myślę, iż często mi dogryzają. Co robię źle?

Mój mąż i ja mamy wiele na głowie. Chociaż mój mąż i ja jesteśmy na emeryturze, nigdy nie wtrącamy się w życie naszych dzieci. Od trzech lat dostaję prezenty na święta, które kupują mi synowe. Nasi synowie wybierają prezenty dla ojca. Zawsze dają mu dobre narzędzia. Ale prawo wyboru prezentów dla mnie przekazali swoim żonom. I od trzech lat moje synowe "cieszą" mnie swoimi prezentami. Kupują mi bardzo kiepskie prezenty i tylko jeden prezent kupiony na spółkę.

Wiem, iż jedna z moich przyjaciółek też dostaje jeden prezent od nich wszystkich, ale te prezenty są duże i drogie. Ostatnio dali jej ładną pralkę na urodziny. A na moje urodziny dostałam zwykły czajnik. 8 marca dostałam zestaw tanich ręczników kuchennych — Nie obrażaj się na nich! - uspokaja mnie mąż. - Jedna synowa pozostało na macierzyńskim, a druga właśnie skończyła urlop macierzyński.

Moje synowe poszły do pracy, ale wciąż dają mi dalej tanie prezenty. Wściekłam się i postanowiłam, iż dam moim synowym jeden wspólny prezent. Tak też zrobiłam, oto prezent ode mnie i mojego męża! Jeden dla dwojga! Synowe czekały, aż wyjmę drugie pudełko. Powiedziałam: - Otwórzcie! Zobaczcie, jaki wspaniały prezent ci dałam! Moje synowe rozpakowały prezent. A tam był rondel!

Zarówno moje synowe, jak i synowie spojrzeli na mnie z wielkim zdziwieniem — Daję wam jeden garnek na dwie! Przecież to nic wielkiego! Można w nim gotować na zmianę! Czy to nie był dobry pomysł?

Moje synowe były bardzo urażone. Wyszły choćby bez pożegnania, a ja wyjaśniłam wszystko moim synom. Młodszy syn od razu przeprosił i powiedział, iż od dzisiaj będzie uważał na to, co kupuje jego żona, ale starszy syn obraził się i powiedział, iż w takim razie nic mi nie da. Odpowiedziałam: "Nie musisz mi nic dawać! Dałam ci życie, dałem ci mieszkanie. A jedyne, na co zasługuję, to ręcznik waflowy i tani szlafrok! Czy to normalne?"

Dwa dni później zadzwoniła do mnie żona mojego młodszego syna i przeprosiła. Ale starszy syn i jego żona nigdy nie zadzwonili ani nie przeprosili. Nie wiem, co się teraz stanie. Ale przez cały czas nie żałuję tego, co zrobiłam...

Idź do oryginalnego materiału