Z życia wzięte. "Nie będę spędzać czasu z twoimi dziećmi na emeryturze”: Zaskoczyłam moją córkę

zycie.news 1 tydzień temu

Skończyłam szkołę i pracowałam. Potem jak zwykle wyszłam za mąż i urodziłam córkę. Z urlopu macierzyńskiego wyszłam, gdy Ola miała półtora roku i pracowałam bez przerwy od ponad trzydziestu lat. Najpierw trzeba było zarobić chociaż na godne życie, potem wychować córkę i dać jej wykształcenie. Nie było czasu w bezczynne siedzenie.

Ogród latem, jesienią przygotowania do zimy, a wiosną przygotowanie do sezonu letniego wiosną. O spokoju mogłam tylko marzyć, zawsze powtarzałam mężowi, który lubił marudzić, iż jest zmęczony i chce odpocząć: "odpoczniemy na emeryturze". I oto przyszła wyczekiwana emerytura.

Od sześciu miesięcy siedzę w domu. Wielu rówieśników przez cały czas pracuje, ale ja postanowiłam zrobić sobie przerwę i trochę odpocząć. Pomyślałam, iż siedząc w domu, trochę się obudzę, zajmę się sprawami, które odkładałam od wielu lat.

Może zdecyduję się wrócić do pracy, ale teraz potrzebuję odpoczynku. Dokładnie to powiedziałem mojej rodzinie. Mąż się nie sprzeciwił, tylko wzruszył ramionami. "Rób, jak chcesz" - powiedział. Moja córka, która niedawno urodziła trzecie dziecko, na początku była szczęśliwa.

Mówiłam córce, żeby nie wychodziła za mąż tak wcześnie. To nie czas, żeby się spieszyć, żeby złapać mężczyznę. Tak, lekarze zalecają urodzenie pierwszego dziecka przed trzydziestką, ale nie wystarczy urodzić, trzeba jeszcze znaleźć sposób, żeby jakoś postawić to dziecko na nogi.

Powiedziałam to Oli, ale ona tylko pokiwałem głową. Potem w ostatniej klasie szkoły średniej znalazła narzeczonego. Myślałam, iż to nic poważnego, ale okazało się, iż nasi młodzi ludzie nie tylko planowali ślub, ale także mieli w drodze dziecko.

Moja córka przebywała na urlopie macierzyńskim. Początkowo Dominik nie dostała się do przedszkola. My, dziadkowie, musieliśmy mocno pomóc nowemu członkowi rodziny. Znów nie miałam pojęcia, co to odpoczynek i życie dla siebie. Małemu trzeba było kupić ciuchy i musieliśmy im w tym pomagać. Tłumaczyliśmy sobie, iż będzie łatwiej, gdy wnuk pójdzie do przedszkola, a Ola do pracy.

Kiedy byłam pewna, iż Ola pójdzie do pracy, powiedziała nam, iż niedługo na świecie pojawi się mój drugi wnuk. Ledwie urodził się drugie, a już pojawiła się informacja o trzecim.

Gdy dowiedziała się, iż zdecydowałam się przejść na emeryturę, moja córka była szczęśliwa. Stwierdziła, iż babcia zostanie w domu z wnukami, a ona pójdzie do pracy.

"Wiesz, Olu, mam swoje plany na emeryturę" – powiedziałam córce, gdy przedstawiła mi swój „genialny” plan. "Poświęciłem ci całe życie. Teraz chciałbym wreszcie robić to, co chcę, a nie to, czego Ty potrzebujesz".

"Jesteś na emeryturze, więc musisz siedzieć z wnukami jak normalna babcia. Co najmniej półtora roku, dopóki nie dadzą nam przedszkola lub dopóki mama Pawła nie przejdzie na emeryturę” – wyjaśniła mi Ola.

Pokręciłem głową, a moja córka zrobiła urażoną minę.

"Czekałam na twoją emeryturę, liczyłam na ciebie, a ty tak mnie traktujesz?" - powiedziała.

Odpowiadam, iż sama nie mogłem się doczekać możliwości odpoczynku. Ci, którzy nie mają czym się zająć, na emeryturze się nudzą, ja chcę wreszcie robić to, co zawsze chciałam robić.

Ola skrzywiła się. Mówi, iż odbija mi na starość. "Porządne babcie myślą o swoich wnukach, a nie realizują swoje marzenia. Wszystko to bzdury" - stwierdziła Ola. "Liczymy na ciebie, kropka. Nie możesz nas tak zawieść".

Wiecie, było mi bardzo przykro. Całe życie, jak Kopciuszek, wszystko dla dobra innych. A w odpowiedzi taka postawa. Co ze mną? Nikt choćby nie powiedział dziękuję. A ja powiedziałam córce stanowcze „nie”.

"Jeśli chcesz się obrazić, to się obraź. Rób co chcesz" - powiedziałam.

Idź do oryginalnego materiału