Z życia wzięte. "Nie po to wychowałem takiego syna, żeby ciężko pracował na dwóch etatach": Powiedziała mi teściowa

zycie.news 1 tydzień temu

W trakcie studiów poznałam mężczyznę. Był ode mnie o 5 lat starszy. Pobraliśmy się rok po spotkaniu. Kiedy studiowałam, mój mąż wspierał mnie na każdym kroku. W zeszłym roku dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Obroniłam dyplom i 2 miesiące później urodziłam syna Daniela, która niedługo skończy 3 lata.

Od pierwszego dnia, kiedy się poznaliśmy, teściowa opowiadała mi, jakie mam szczęście, iż „złapałam” takiego gościa: nie pije, nie pali, jest przystojny! Ogólnie rzecz biorąc jej powód do dumy.

Nie powiem, Mateusz jest naprawdę przystojny: wysoki i o atletycznej sylwetce. Jedynym problemem jest to, iż teściowa była z nim w pakiecie. Jest u nas niemal codziennie – zarówno z teściem, jak i sama. Mieszkamy w tym samym mieście, pół godziny jazdy samochodem od rodziców mojego męża.

Teść Mikołaj jest człowiekiem cichym, spokojnym i najbardziej boi się zdenerwować żonę Irenę. Niestety ją bardzo łatwo zdenerwować lub rozzłościć. A temat mojej nieobecności w pracy po 3 latach pozostaje dla niej szczególnie bolesny od chwili narodzin Daniela.

Rozmawialiśmy z mężem na ten temat. Postanowiliśmy wspólnie, iż ja zostanę z Danielkiem w domu co najmniej do jego 4 urodzin. Z przedszkolem jest problem, na nianie nas nie stać, a dziadkowie pracują. Mieszkanie też wynajmujemy, po prostu nie będziemy w najbliższym czasie zaciągać kredytu hipotecznego, ale to jest tylko tymczasowe. Ile razy w ciągu ostatniego roku teściowa mówiła mi, iż czas już pójść do pracy!

"Natalko, Daniel ma już 3 lata. Myślisz o pracy? Szukać czegoś?"– zapytała Irena jak zwykle nieprzyjemnym tonem.

"Nie chcemy oddać dziecka byle gdzie, dlatego na razie jestem w domu z Danielkiem" – odpowiadałam ze spokojem. Potem teściowa mi powiedziała, iż w dzisiejszych czasach rozpieszczone są zarówno dzieci, jak i matki, w odróżnieniu od pokolenia lat 50. i 60. ubiegłego wieku.

Teściowa stwierdziła, iż dawniej żony współczuły swoim mężom i nie polegały tylko na nich. Ignorowałam to.

Ostatnio mój mąż przyszedł z dobrą wiadomością - zaproponowano mu pracę na pół etatu wieczorami na 6 miesięcy w projekcie technicznym. Cóż, świetnie! Naprawdę potrzebujemy pieniędzy. Mój mąż jest jedynym żywicielem rodziny. Mężczyzna podzielił się tą wiadomością z mamą. Nie trzeba dodawać, iż następnego dnia była już w moim domu.

"Natalio próbujesz zmusić męża do pracy na dwa etaty?!" – powiedziała teściowa.

"Chodzi ci o dodatkową pracę?"

"Ty będziesz siedzieć i pić herbatę w domu, a mój syn będzie tyrał przez całą dobę? Nie po to wychowałam takiego syna, żeby ciężko pracował na dwóch etatach! - prawie krzyknęła Irena.

"Siedzieć? A Twoim zdaniem wychowywanie małego dziecka to wczasy? To tyle samo pracy, a może choćby ciężej! Posiadanie dziecka było naszą wspólną decyzją i Mateusz rozumiała, iż ​​nie będzie to łatwe" – odpowiedziałam.

"Och, serce matki mnie nie zawiodło. Od kiedy cię zobaczyłam, wiedziałam, iż dla mojego syna nie będzie życia! Przystojny... On nie pije, nie pali! Każda inna nosiłby go na rękach, ale ty go w ogóle nie doceniasz!" - krzyknęła teściowa już w drodze do wyjścia i trzasnęła drzwiami.

Nie zamierzałam za nią biec. Dobrze, iż mimo takiej matki Mateusz wyrósł na prawdziwego mężczyznę!

Idź do oryginalnego materiału