Nie mieliśmy nic, żadnego wsparcia ani pomocy ze strony naszych rodziców czy dziadków. Nauczono nas, iż jeżeli zdecydujemy się założyć rodzinę, to będzie to nasza odpowiedzialność. Nie narzekaliśmy. Zaczęliśmy z mężem ciężko pracować na naszą przyszłość.
Potem urodził się nasz syn i w tym czasie przeprowadziliśmy się już do naszego nowego mieszkania. Gdy nasz syn dorósł, zdecydowaliśmy z mężem, iż powinniśmy kupić mu mieszkanie. Nie chcieliśmy, aby po studiach nasz syn błąkał się po akademikach i wynajmowanych mieszkaniach.
Zaczęliśmy więc ponownie oszczędzać na jego lepszą przyszłość. Mój syn rozpoczął studia, kiedy kupiliśmy drugie mieszkanie. Byliśmy już blisko przejścia na emeryturę i wtedy mój mąż zasugerował, żeby zaoszczędzić na małą działeczkę. Mieliśmy już ładny ogród z małym domkiem, to była dla nas najlepsza opcja, więc ją kupiliśmy.
Mój syn kończył studia, wszystko szło dobrze. Potem ogłosił, iż chce się ożenić. Mój mąż i ja byliśmy spokojni i dumni z siebie. Ponieważ nasz syn rozpoczynał życie rodzinne w nowym mieszkaniu, natychmiast mu je przekazaliśmy. Mieszkał z żoną przez trzy lata i wydali na świat wspaniałą córkę.
Nigdy się nie kłócili, a ja i mój mąż bardzo lubiliśmy tę dziewczynę. Dlatego byliśmy tak zaskoczeni, gdy nasz syn wrócił do domu z walizkami. Powiedział, iż się rozwiedli i iż aby uniknąć płacenia alimentów, po prostu zapisał swoje mieszkanie byłej żonie. Mój mąż i ja nie byliśmy zadowoleni z tej sytuacji. Tak długo staraliśmy się o to mieszkanie, a on po prostu wziął wszystko i oddał swojej żonie. Ale najgorsza rzecz wydarzyła się później.
Mój syn zaczął z nami mieszkać, a sześć miesięcy później przyprowadził do domu dziewczynę. Powiedział, iż zostanie jego drugą żoną. Na początku mój syn chciał nas przekonać, abyśmy sprzedali działkę i kupili mu za te pieniądze inne mieszkanie, ale ja i mój mąż odmówiliśmy. Życie z moją nową synową było po prostu nie do zniesienia.
W żaden sposób nie pomagała mi w domu. W rezultacie mój syn zaczął prosić mnie i mojego męża, abyśmy przeprowadzili się do domku na wsi, aby mogli mieć nasze mieszkanie. Ale to już nie miało sensu. Staraliśmy się wychować syna, który sam będzie pomagał rodzicom. Ale jedyne, co nasz syn robi, to ma dzieci i nie docenia mieszkania, nie docenia pracy mojego męża i mojej.
Powiedzieliśmy synowi to, co mówili nam nasi rodzice. Że jeżeli zamierza założyć nową rodzinę, to powinien być za to wyłącznie odpowiedzialny. Niech wyprowadzi się z naszego mieszkania z żoną i stworzy własne życie od podstaw.