Z życia wzięte. "Odbierając syna z domu mojej mamy, doznaliśmy zaskoczenia": Teraz nie odpuszczę mojej części nieruchomości

zycie.news 1 tydzień temu

On wyjechał do swojej rodziny na południu, a moja matka została w tym samym mieszkaniu. Nie byłam zaskoczona ich rozwodem, ponieważ zawsze widziałam, iż nie pasują do siebie. Mój ojciec jest spokojny i łagodny, a matka ma taką osobowość, iż nie każdy może znieść jej towarzystwo.

Byłam już dorosła, więc nie musiałam niczego tłumaczyć. Komunikowałam się normalnie zarówno z mamą, jak i tatą. Najczęściej oczywiście z mamą, bo mieszkamy w tym samym mieście.

Na początku mieszkałam w akademiku, a na moje 20. urodziny tata dał mi królewski prezent — kupił mi jednopokojowe mieszkanie. Moja mama była aktywnie zaangażowana w swoje życie osobiste i nie skontaktowała się ze mną ponownie.

Zrobiłam to samo w jej stronę. Dowiedziałam się, iż związała się z mężczyzną, kiedy mieli zalegalizować swój związek. To był wybór mojej mamy, ale od razu nie polubiłam tego faceta. Dobrali się jak w korcu maku, a mama była wpatrzona w niego, jak w święty obrazek.

Nowożeńcy mieszkali na terytorium mojej matki. Jej nowy mąż był bezdomny, jego była żona też go przyjęła pod swój dach, a po rozwodzie nie miał dokąd pójść. Zanim wprowadził się do mojej matki, wynajmował pokój. - Wyobrażasz sobie, wyremontował stare mieszkanie, kupił wszystkie materiały, a ona go tak traktuje - powiedziała mi ze łzami w oczach moja matka.

Znów milczałam, choć wierzyłam, iż kobieta postąpiła słusznie, a ostatecznie przekonało mnie o tym zdanie — Ma rację, iż nie płaci alimentów. Ona i tak wszystko wyda na siebie. Mówi też dziecku coś o jego ojcu, dlatego nie chce z nim rozmawiać.

Jeśli się nie mylę, to syn ma już 15 lat, więc nie jest łatwo "wmówić" coś takiemu dziecku. Wystarczy, iż raz porozmawia z tatą, żeby wszystko zrozumiał. Ale zachowałam tę myśl dla siebie. Nie widziałam sensu w udowadnianiu czegokolwiek matce.

Wyszłam za mąż i mam syna. Moja matka przyszła odwiedzić swojego wnuka sama, ponieważ jej mąż "nie może znieść hałasu i płaczu dzieci". Nie zdenerwowało mnie to ani trochę i nie miałam ochoty ponownie się z nim spotykać.

Teraz mój syn ma pięć lat i czasami odwiedzamy moją matkę. Czasami musimy skrzyżować ścieżki z jej mężem, a on nigdy nie milczy. Zawsze powie coś o wychowywaniu dzieci, chociaż nie powinien "muczeć na krowę", bo nie jest ojcem roku. Ale najczęściej przychodziliśmy, gdy był w pracy.

Kiedy nie było go w domu, zostawialiśmy u mamy syna choćby na noc. Niedawno zostaliśmy z mężem zaproszeni na wesele przez starych znajomych. Impreza odbywała się poza miastem, więc zaplanowano, iż zostaniemy na noc.

Problematyczne byłoby zabranie ze sobą dziecka, które było jeszcze zbyt małe, by bez problemu znosić tak długie podróże i imprezy. Zapytałam mamę, czy mogłaby posiedzieć z wnukiem przez dwa dni. Sprawdziła daty, zapytała męża, jaki ma grafik i powiedziała, iż może to zrobić.

Jej mąż wyjeżdżał na jeden dzień, a przed jego przyjazdem mama miała odstawić syna do nas i tam na nas poczekać. Wszystko poszło idealnie i wyjechaliśmy z czystym sumieniem. Postanowiliśmy jednak nie zostawać na noc. Atmosfera nie była miła.

Postanowiliśmy wrócić do domu z synkiem, ale zapomniałam ostrzec matkę, iż niedługo po niego przyjedziemy. Kiedy dotarliśmy do jej domu, czekało na nas coś niesamowitego.

Otworzyliśmy drzwi naszym kluczem i przeraziliśmy się. Mój syn spał na łóżeczku w korytarzu. Moja matka ma trzypokojowe mieszkanie, a dziecko nie spało na łóżku, ale w starym łóżeczku na korytarzu bez światła, chociaż poprosiłam matkę, aby była blisko niego, ponieważ może się obudzić w nocy.

Moja matka i jej mąż oglądają film na kinie domowym. Wchodzę z zaskoczeniem na twarzy. I wiesz, co, ten pan miał taką koronę na głowie, iż zaczął mieć do mnie pretensje, iż przychodzę do niego bez zapowiedzi.

Do jego domu? Miał tylko przeciekające kapcie i rozpadający się płaszcz, a połowa mieszkania prawnie należała do mnie. Powiedziałam to i ostrzegłam go, iż jeżeli mój syn dostał łóżeczko na korytarzu, zrobię to samo i jutro zainicjuję zamianę mieszkań, aby dostać swoją część.

Następnego dnia rozmawiałam z matką, która już śpiewała jak słowik. Powiedziała, iż nie zamierzali kłaść dziecka spać na korytarzu. Po prostu bawił się tam na łóżeczku i zasnął. Tak! Zasnął w piżamie na poduszce i prześcieradle, które przyniosłam; od razu w to uwierzyłam.

Mój mąż też czuje się niekomfortowo w tej sytuacji, ale prosi mnie, żebym się nie denerwowała i nie psuła ludziom życia, bo oni pewnie to rozumieją. Ale ja nie chcę się uspokoić. Wezmę to, co moje i pozwolę im żyć po swojemu.

Idź do oryginalnego materiału