Z życia wzięte. "Wyszłaś za mąż, teraz musisz sama rozwiązywać swoje problemy": Odpowiadają mi rodzice na moje prośby

zycie.news 2 godzin temu
Zdjęcie: Zawiedziona córka, źródło: YouTube/Ukraińskie melodramaty


Często słyszę zdanie: "Wyszłaś za mąż, więc sama musisz sobie radzić ze swoimi problemami, poproś męża". Moi rodzice są dość zamożnymi ludźmi, którzy przyzwyczaili się do kontaktów towarzyskich z ludźmi o równym statusie. Ale w swoim czasie sami przeszli drogę od dna, więc nie rozumiem ich snobizmu.

Przez dwadzieścia czy dwadzieścia pięć lat nie mieli nic. Wiem, jak dziadkowie im pomagali, oddawali im swoje oszczędności, gdy ich biznes upadał, siedzieli ze mną, by moi rodzice mogli w pełni poświęcić się pracy. Nigdy nie słyszałam, by moi rodzice mieli wyrzuty ze strony swoich matek i ojców, choć zdarzały się takie sytuacje.

Moi rodzice nie oszczędzali na mnie. Kiedy miałam już własny pokój, umeblowany jak z obrazka, i najlepsze zabawki, przeniesiono mnie do płatnego gimnazjum, gdzie uczyłam się dogłębnie języków obcych. Dostałam się na dość prestiżowy uniwersytet, a oni szykowali dla mnie miejsce w rodzinnej firmie. Nie przeszkadzało mi to, byłam gotowa pracować i zarabiać pieniądze. Tak się jednak złożyło, iż na ostatnim roku studiów poznałam młodego mężczyznę i zakochałam się. To był rodzaj miłości, która przyprawiała mnie o zawrót głowy i kolorowała świat na różowo.

Na szczęście uczucie było odwzajemnione i zaczęliśmy się spotykać. Nie powiedziałam o tym rodzicom. Nie ukrywałam tego, po prostu nie uważałam za konieczne, by mówić im o takich niuansach mojego życia. Ale kiedy mi się oświadczył, powiedziałam o tym mamie. To był dla mnie najszczęśliwszy moment, który zamienił się w koszmar.

Chodzi o to, iż mój chłopak nie jest z naszego kręgu. Kształcił się na cukiernika, już pracował. Nie wybrał tego zawodu na pokaz, on to lubi, ma talent, jestem tego pewien. Jego rodzice są zwyczajni — mama pracuje jako ekonomistka w jakiejś średniej wielkości firmie, tata jest kierowcą ciężarówki i pracuje w firmie budowlanej. Średni dochód, jak większość ludzi w kraju.

Moi rodzice zadzwonili do mnie raz, żeby sprawdzić, czy moja decyzja jest ostateczna. Potwierdziłam ją, a potem już do mnie nie dzwonili. Pobraliśmy się bez żadnej pompy. Zwykła rejestracja, a potem usiedliśmy w kawiarni z rodzicami mojego męża i kilkoma bliskimi przyjaciółmi. Potem zaczęło się codzienne życie młodej rodziny. Mąż dalej pracował, ja przez jakiś czas szukałam miejsca, które mogłabym połączyć ze studiami, a byłam jeszcze na ostatnim semestrze i broniłam dyplomu.

Komunikacja z rodzicami ograniczała się do uprzejmych gratulacji z okazji świąt. Nie zapraszali mnie do siebie, nie odwiedzali nas. Potem zaszłam w ciążę. Od tego momentu mama zaczęła do mnie dzwonić, pytać, jak się czuję, ale nie zaoferowali mi żadnej pomocy. Nie potrzebowaliśmy jej, radziliśmy sobie sami. Mąż pracował w dwóch miejscach, miał dobrą opinię, dobrze zarabiał. Mieliśmy wszystko, czego potrzebowaliśmy, myśleliśmy o własnym mieszkaniu po moim urlopie macierzyńskim.

Po urodzeniu dziecka moi rodzice przyjechali. Mąż próbował się z nimi zapoznać, ale go ignorowali, ze mną też chłodno rozmawiali, ale trzymali wnuka na rękach, mama choćby płakała. Ale nie doszło do pojednania, przez cały czas rozmawiali sucho i rzeczowo. Kiedy wszyscy zostali zamknięci na kwarantannę, mój mąż został bez pracy. Pieniądze były ograniczone, mogliśmy wychodzić tylko na indywidualne zamówienia, ale było ich niewiele. Wtedy po raz pierwszy odważyłam się poprosić rodziców o pożyczkę.

Mama wysłuchała mnie i powiedziała sucho, iż skoro dokonałam wyboru i wyszłam za mąż, to powinnam sama rozwiązywać swoje problemy. Nie spodziewałam się tego, szczerze mówiąc. Myślałam, iż będą wykłady, ale nie spodziewałam się, iż w ogóle odmówią mi pomocy. Wiedziałam, iż lockdown nie wpłynął na ich działalność, było choćby lepiej, bo jeden z ich zakładów produkcyjnych został gwałtownie przestawiony na produkcję masek.

Najwyraźniej jestem teraz sierotą z żyjącymi rodzicami. Przyznanie się do tego jest bardzo bolesne, ale im szybciej się z tym pogodzę, tym lepiej. Wczoraj usunęłam "mamę" i "tatę" z mojej książki telefonicznej. Moje dziecko ma tylko jednego dziadka i jedną babcię.

Idź do oryginalnego materiału