Zaczęło się narodowe przegrzewanie w przedszkolach. To wasza wina, iż dzieci chorują

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: Pan Tabletka tłumaczy, co może być powodem kataru u dziecka przebywającego w przedszkolu lub żłobku. Fot. 123rf.com


W domu dziecko jest okazem zdrowia – zero pokasływania, nosek czysty, żadnych oznak infekcji. Po kilku godzinach w żłobku czy przedszkolu – telefon. "Proszę odebrać dziecko, jest katar". Farmaceuta i popularny bloger Pan Tabletka tłumaczy, na czym polega ten "fenomen".


Marcin Korczyk – znany w sieci jako Pan Tabletka – przywołał w jednym z ostatnich filmików na TikToku dość często spotykany scenariusz. Rodzice wysyłają do żłobka czy przedszkola zupełnie zdrowe dziecko, jednak w ciągu dnia dostają telefon z prośbą, by odebrać malucha, bo jest zakatarzony. Po powrocie do domu objawy infekcji "magicznie" ustępują. Nie ma w tym jednak magii.

Przegrzanie dziecka może skutkować katarem


Jak tłumaczy Pan Tabletka, powodem, dla którego maluchy pociągają nosem, może być wysoka temperatura w pomieszczeniu. Dzieci, mówiąc wprost, bywają w żłobkach i przedszkolach przegrzewane, co skutkuje katarem.

– W wielu placówkach jest tak, iż są choćby pozakrywane kratki wentylacyjne, żeby nie było przeciągu i żeby było cieplej. Z wietrzeniem też jest na bakier – wyjaśnia farmaceuta.

Pan Tabletka apeluje jednak, by wstrzymać się ze zmasowanym atakiem na przedszkola i upewnić się, czy inni rodzice również zauważyli podobną zależność. Bywa tak, iż w przedszkolach i żłobkach jest problem z wietrzeniem właśnie z powodu rodziców, którzy boją się, iż ich dziecko "przewieje" lub rozchoruje się, jeżeli w przedszkolnej czy żłobkowej sali będzie zbyt zimno. A jednak dziecko nabiera odporności właśnie dzięki przebywaniu w niższych temperaturach.

– Odporność i hartowanie polegają głównie na tym, iż dzieciaki są jakby "wietrzone" i temperatura nie jest zbyt wysoka. One wtedy są częściej zdrowe, nie chorują tak gwałtownie i tak często – tłumaczy.

Rodzice kontra nauczyciele


Z komentarzy na TikToku wynika, iż apel, by najpierw porozmawiać z innymi rodzicami, jest słuszny. Pod filmem pojawiły się głosy nauczycielek i pracownic żłobków i przedszkoli, które przyznają, iż pretensje ze strony rodziców dotyczące temperatury w placówce są na porządku dziennym.

"Ostatnio mama miała pretensje, iż wietrzymy rano przed przyjściem dzieci do placówki" – napisała jedna z użytkowniczek platformy. "Pracuję w przedszkolu... Wietrzenie non stop. Rodzice ubierają dzieci do pory roku, a nie pogody, dramat" – dodała inna.

Po drugiej stronie barykady są rodzice, którzy przecież nie lubią, kiedy zwróci im się uwagę (a kto lubi?). Twierdzą, iż w placówkach, do których uczęszczają ich dzieci, jest za zimno, bo okna cały czas są otwarte, kaloryfery nie są włączane, w dodatku panie zbyt lekko ubierają dzieci na spacery.

I jak tu znaleźć kompromis?


Idź do oryginalnego materiału