Zagubiona w Czasie

polregion.pl 2 dni temu

**DZIENNIK**

Stara Stanisława ocierała łzy, które spływały po jej bladej, pooranej zmarszczkami twarzy. Co chwilę wymachiwała rękami i bełkotała coś niewyraźnie, jak niemowlę. Mężczyźni drapali się po głowach, a otaczające ją kobiety starały się zrozumieć, co chce przekazać.

Od samego świtu, oszalała z rozpaczy, biegała po wsi, stukała w okna i płakała. Zawsze była niema i zdawała się nieco niezwykła, dlatego wieśniacy trzymali się od niej z daleka, choć nigdy jej nie krzywdzili. Nie wiedząc, co się stało, posłali po Kazimierza. Pijaka i dowcipnisia, jedynego, który bywał w domu staruszki i często pomagał jej w gospodarstwie za obiad i butelkę bimbru.

W końcu się zjawił jeszcze nie wytrzeźwiały po nocnej libacji, przecisnął się przez tłum. Stanisława rzuciła się ku niemu, łkając i wymachując rękami. Tylko on był w stanie ją pojąć. Gdy skończyła, Kazimierz spochmurniał, zdjął czapkę i spojrzał na zgromadzonych.

No, gadaj! rozległo się z tłumu.

Marysia zniknęła! oznajmił, mówiąc o siedmioletniej wnuczce Stanisławy.

Jak to zniknęła? Kiedy? zawołały kobiety.

Mówi, iż w nocy zabrała ją własna matka! wydukał przerażony.

W tłumie zawrzało. Kobiety przeżegnały się, mężczyźni nerwowo zapalili papierosy.

Jak to możliwe, żeby nieboszczka porwała dziecko? nie wierząc własnym uszom, odezwał się jeden z nich.

Wszyscy we wsi wiedzieli, iż trzy miesiące temu matka dziewczynki, Halinka, utonęła w bagnie. Tak jak babka, była niema od urodzenia. Poszła z innymi kobietami zbierać jagody na mokradła i tam spotkała ją tragedia. Nikt nie wiedział, jak do tego doszło. Zgubiła się, wpadła w trzęsawisko, a nie mogąc krzyczeć o pomoc, tylko jęczała. Któż ją mógł usłyszeć? I została Marysia sierotą, ciężarem dla starej Stanisławy. Gdyby miałaby ojca, byłby komu przewinięcia przypisać, ale Halinka za życia nigdy nie wyjawiła, kim był. choćby własnej matce. Ludzie szeptali: czyżby to Kazek był ojcem? No bo czemu nie? Młody, kawaler. Często bywał w chacie.

Lecz ten się wypierał. Nic podobnego!

Stanisława znów wybuchnęła płaczem i zaczęła gestykulować.

Co mówi? szeptały zaciekawione kobiety. No, Kaziu?!

Mówi, iż nieboszczka co noc przychodziła do chaty. Stanisława paliła świece, wypalała krzyże nad drzwiami i oknami, by chronić siebie i wnuczkę przed złem. Ale Halinka nie dawała za wygraną stukała w progi, zagląKiedy Marysia wyrosła na silną i mądrą kobietę, wszyscy we wsi mówili, iż to nie tylko dzięki jej wiedzy, ale i błogosławieństwu samego Pana Boga, który zesłał jej opiekuna w tych ciemnych borach.

Idź do oryginalnego materiału