"Nie ugotuje, nie upierze, nie posprząta, dzieckiem się nie zajmie. Wszystko na mojej głowie". Takich narzekań kobiet na swoich partnerów słyszałem w życiu tysiące. Znacznie mniej słyszałem też pochwał pod adresem tych facetów, którzy nie boją się sięgać po odkurzacz, stać przy garach czy zmieniać pieluchy.
Partnerstwo po polsku
Na tej podstawie nabrałem pewności, iż przestał być normą model związku, w którym facet zarabia, ale w domu nie kiwnie choćby palcem, a kobieta jest wielofunkcyjnym robotem do ogarniania wszelakich obowiązków domowych. W tym przekonaniu utwierdziły mnie wypowiedzi ekspertów, którzy twierdzili, iż dzisiejsze Polki chcą żyć inaczej, wyrwać się z kieratu i potrzebują partnerów, a nie panów, którym będą w domu usługiwać.
Teraz okazało się, iż to nieprawda. Jest cała rzesza kobiet, dla których facet nie powinien brać się za obowiązki domowe. A jeżeli pierze, sprząta, gotuje i zajmuje się dziećmi, to staje się niemęski albo wręcz zniewieściały. A co za tym idzie, godny pogardy.
Uświadomiłem to sobie dzięki słynnemu już wywiadowi Macieja Peli w "Dzień dobry TVN". Tancerz poszedł do tego programu po to, by opowiedzieć o powodach rozstania z Agnieszką Kaczorowską, której mężem jest od 2018 roku. Same powody nie są szokujące, w przeciwieństwie do tego, co Pela przez ostatnie lata słyszał na temat swojego, dość nietypowego, małżeństwa.
Prawdziwy facet nie może zmieniać pieluch!
Dlaczego nietypowego? Otóż gdy Kaczorowska i Pela zaczęli się spotykać, on był mało znanym tancerzem, ona wielką gwiazdą. Bez cienia przesady można powiedzieć, iż znała ją cała Polska, a to dzięki roli Bożenki z "Klanu", w którą aktorka wciela się od dziecka. Popularność przyniósł jej nie tylko serial. Kaczorowska od dzieciństwa trenuje też taniec towarzyski i ma w tej dziedzinie spore sukcesy. W 2017 roku założyła też własną szkołę tańca.
Te różnice w dorobku zawodowym sprawiły, iż po ślubie i narodzinach dwójki dzieci Pela wziął na siebie więcej obowiązków domowych, a Kaczorowska kontynuowała karierę. Ten układ był sensowny, a co ważniejsze, odpowiadał im obojgu. Jak się jednak okazuje, wielu ludziom nie podobało się taki model małżeństwa.
"Odwrócenie tych ról spotkało się z ostracyzmem pewnej grupy społecznej. Kobiety atakowały mnie, iż jestem niemęski, bo robię 'niemęskie' obowiązki. Z tym iż robiłem i te męskie, i te niemęskie. Gotowałem, sprzątałem, zmieniałem pieluchy, a z drugiej strony naprawiałem auto i wnosiłem pralkę" – wyznał Pela we wspomnianej rozmowie w "Dzień dobry TVN".
Sam fakt, iż tancerz słyszał takie słowa na swój temat, jest już szokujący. Ale jeszcze bardziej szokujące jest to, iż autorkami tych słów były kobiety. To pokazuje, iż tradycyjny schemat "mąż jest od zarabiania, a żona od jeżdżenia na szmacie" wciąż cieszy się u nas popularnością. I to nie tylko wśród facetów...