"Małżeństwem jesteśmy od ponad trzech lat. Poznaliśmy się jeszcze w liceum. Łukasz, bo tak ma na imię mój mąż, jest osobą, na jaką czekałam. O takim mężczyźnie śniłam i marzyłam jako nastolatka. Opiekuńczy, troskliwy, wyrozumiały. Zakochaliśmy się w sobie niemalże od pierwszego wejrzenia. Od zawsze powtarzam, iż jesteśmy dla siebie stworzeni.
Książę z bajki
Po kilku latach bycia razem wzięliśmy ślub. Mamy dwuletnią córeczkę. Pogodna, uśmiechnięta dziewczynka, która do naszego życia wniosła jeszcze więcej radości. Oczywiście zdarzały się cięższe i gorsze dni, jednak to dziecko anioł. Postanowiliśmy, iż nie będziemy posyłać jej do żłobka, nie będziemy szukać niani. Dopiero kiedy pójdzie do przedszkola, ja wrócę do pracy.
Łukasz dobrze zarabia, ze związaniem końca z końcem nie mamy problemu. Dom,
zakupy, plac zabaw, obiad, spacer – tak wygląda nasza codzienność. Jestem taką 'kurą
domową', ale dobrze mi z tym. Mój kochany mąż dba, żebym czuła się dowartościowana, doceniona. Od kiedy urodziła się Maja, przynajmniej raz w miesiącu kupuje mi duży bukiet kwiatów. Co dwa tygodnie prosi babcię o pomoc i organizuje randki. Teatr, kino, romantyczna kolacja, choćby weekendowy wyjazd do Wenecji.
Dlaczego tak się stara?
Koleżanki mi zazdroszczą. Często mówią wprost, iż taki mąż to skarb. Słyszałam też, iż trafiło mi się jak ślepej kurze ziarno. Jednak jedna z nich, podczas ostatniego spotkania powiedziała mi coś niepokojącego. 'Jak facet się tak stara, to zawsze ma coś na sumieniu'.
I choć początkowo nie wzięłam tych słów do siebie, to po powrocie do domu nie mogłam o nich zapomnieć. Faktem jest, iż Łukasz często późno wraca z pracy, czasami rozmawia z kimś w drugim pokoju czy wysyła SMS-y. Nigdy nie dopytywałam, ufałam mu bezgranicznie. Jednak teraz, coraz bardziej zaczęłam przyglądać się temu, co robi, jak się zachowuje. Dwa dni później znowu przyniósł wielki bukiet różowych piwonii, moich ulubionych.
Nie wytrzymałam, wzięłam telefon
Długo biłam się z myślami. Nie wiedziałam, co robić. Przecież jak zapytam go wprost, czy kogoś ma i tak się nie przyzna. Miałam pewien 'plan'. W sumie nic wyszukanego, ale sprzecznego z moimi zasadami. Postanowiłam, iż kiedy będzie brał prysznic, przejrzę jego telefon. Tak też zrobiłam.
To, co przeczytałam, wbiło mnie w ziemię. Jedno, drugie, piąte i dziesiąte nieodebrane połączenie od Olki, koleżanki z pracy. O co tu chodzi? gwałtownie sprawdziłam SMS-y, było ich naprawdę dużo! Pisała, iż się w nim zakochała, iż jest w stanie zrobić dla niego wszystko, iż nie może przestać o nim myśleć.
Mało nie zemdlałam, świat zaczął walić mi się pod nogami. Czytałam dalej, szybko, przecież zaraz wyjdzie z łazienki. Co on na to? Pisał w kółko to samo. Że ma żonę, dziecko i iż kocha nas najbardziej na świecie. Podkreślił, iż nigdy nas nie zostawi. Popłakałam się ze wzruszenia. Choć z jednej strony wstydzę się tego, co zrobiłam, przecież to jego prywatna korespondencja, to z drugiej wiem, iż jestem prawdziwą szczęściarą, mam przy sobie wspaniałego mężczyznę".