Zamiana dzieci: jak siostry popełniły fatalny błąd, który kosztował je lata trudności.

newsempire24.com 2 tygodni temu

Wymiana dzieci: jak siostry popełniły tragiczną pomyłkę, za którą płaciły latami

Czasem jedna decyzja, podjęta w emocjach i zamęcie, może złamać los kilku osób. Zwłaszcza gdy dotyczy tego, co najświętsze — dzieci. Tak właśnie stało się z dwiema siostrami — Kingą i Elżbietą, które od dzieciństwa były nierozłączne. Żyły w zgodzie, nie rywalizowały o zabawki, miłość rodziców ani choćby pierwsze zauroczenia. Wszystko przeżywały razem: szkolne lata, pierwsze randki, zamążpójście. Wydawało się, iż ich życie toczy się równolegle, jakby według jednego scenariusza, tylko w innych mieszkaniach.

Nawet mężów wybrały podobnych — Elżbieta wyszła za Tomasza, Kinga za Jacka. Przyjaciele z dzieciństwa, kierowcy ciężarówek, którzy niemal nie bywali w domu. Siostry akceptowały to — mężowie pracują, a one mają siebie nawzajem. Gdy jedna zaszła w ciążę, druga gwałtownie “złapała” to samo. Razem zapisały się do lekarza, razem wybierały szpital. Obie szczęśliwe i lekko przestraszone. O płci dziecka postanowiły nie wiedzieć — niech będzie niespodzianka.

Kinga marzyła o córce, Ela o synu. Ale stało się odwrotnie. U Kingi urodził się chłopiec, u Eli — dziewczynka. Wtedy Elżbieta, niby żartem, rzuciła:

— A może się zamienimy? No jak, taka już nasza dola — wszystko na opak…

Kinga nerwowo się uśmiechnęła, ale coś ścisnęło ją w środku. Żart nie wydał się śmieszny. Jednak Ela powtarzała to raz za razem — najpierw z uśmiechem, potem coraz poważniej. Mówiła, iż pragnęła syna, iż jest jej ciężko, iż tak będzie lepiej. W końcu Kinga uległa. Przypomniała sobie, jak Jacek przytulał obce dziewczynki na ulicy i szeptał: “Chcę córeczkę, swoją księżniczkę…”

Mężowie byli zachwyceni. Prezenty, kwiaty, szampan, goście. Ale Kinga za każdym razem czuła, jak serce jej się kraje, gdy widziała, jak Jacek nosi na rękach nie swoje dziecko. Najpierw tłumiła poczucie winy. Potem próbowała wmówić sobie, iż postąpiła słusznie. W końcu dzieci są dla siebie rodziną, więc nic strasznego się nie stało. ale sumienie nie dawało jej spokoju.

Wszystko przewróciło się do góry nogami, gdy trzy lata później Elżbieta zmarła. Długo chorowała, cierpiała, aż w końcu odeszła, zostawiając swojego “syna” — naprawdę rodzonego syna Kingi — z ojcem. Kinga i Jacek pomagali Krzysztofowi, jak mogli. Aż pojawiła się kobieta — Agnieszka. Spokojna, miła, wydawała się godna zaufania. choćby chłopca, Darka, zaakceptowała. Na początku.

Lecz gdy Agnieszka urodziła własne dziecko, wszystko się zmieniło. Darek stał się dla niej solą w oku. Obrażała go, mówiła przykre rzeczy, potrafiła uderzyć, krzyczała bez powodu. Przed Krzysztofem ukrywała to, ale Kinga widziała wszystko. Jej serce pękało z bólu. Nie mogła już milczeć, wiedząc, iż jej syn żyje w piekle, które sama stworzyła.

Pewnego wieczoru, gdy Agnieszka znów krzyczała na chłopca, Kinga nie wytrzymała. Zebrała Jacka i Krzysztofa i wyznała całą prawdę. Każde słowo bolało jak cios w pierś. Jacek wpadł w szał. Najpierw nie wierzył, potem wyszedł bez słowa. Kinga płakała — ze strachu, z poczucia winy, ze świadomości, iż zrujnowała życie innym i sobie. Ale po dwóch dniach Jacek wrócił. Powiedział, iż chce zrobić test DNA. Po wynikach zapadła cisza. Potem przytulił ją.

— Naprawimy to — obiecał.

Proces adopcji trwał długo, ale był pewny. Agnieszka zrezygnowała z Darka — obce dziecko okazało się jej niepotrzebne. Dziewczynka — córka Eli, którą Kinga wychowała jak własną — została z nią. Nie znała prawdy i nie musiała. Liczyła się tylko miłość, którą Kinga dawała z całego serca.

Minęły lata. Kinga wciąż obwinia siebie, ale wie, iż postąpiła słusznie, wyznając prawdę. Uratowała syna. Może późno, może przez ból, ale zdążyła. W życiu nie liczy się bowiem, gdzie się potkniesz, ale czy znajdziesz siłę, by powstać.

Idź do oryginalnego materiału