Zamiast pomagać, stresują rodziców. "My już dawno skończyliśmy szkołę"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Ilość wiadomości ze szkoły i przedszkola potrafi przytłoczyć. fot. Elisa Ventur/pexels


Zarówno Librus, jak i inne aplikacje oraz komunikatory ściśle związane ze szkołą lub przedszkolem, mają teoretycznie ułatwić rodzicom życie. Nie macie jednak wrażenia, iż to pętla na naszą szyję? Wiele osób się skarży, jak wieloma informacjami są zasypywani każdego dnia. Przytłaczająca jest także odpowiedzialność, jaką przerzuca się na rodziców, zauważa nasza czytelniczka. Wiola nie miała pojęcia, jak bardzo jest zmęczona tym ciągłym sprawdzaniem wiadomości.


"Nigdy nie mieliśmy problemu z podziałem obowiązków. Jak każda żona czasem się wkurzam na męża. Jednak widzę po znajomych, iż mój facet naprawdę robi bardzo dużo w domu i przy dzieciach.

Rodzic od szkolnych spraw


Gdy nasza starsza córka rozpoczęła naukę w przedszkolu, to ja zajęłam się zebraniami, wyprawkami, opłatami, a także komunikacją z paniami i rodzicami. Wcześniej wracałam z pracy i taki układ był wygodny. Zresztą nigdy mi to nie przeszkadzało, a maili nie było zbyt dużo. Mąż zajmuje się wszelkimi opłatami, ja miałam być tym rodzicem od edukacji.

Dwa lata temu córka poszła do szkoły, a syn do przedszkola. Pojawił się Librus i grupa na Messengerze dla rodziców, dostałam także dostęp do aplikacji przedszkolnej, a także namiar na grupę dla opiekunów na WhatsAppie.

To obowiązek rodzica


Kojarzycie te mamy, gdzie dziecko przychodzi do mamy o godzinie 23.00 i mówi, iż potrzebuje kasztany na dzień kolejny? Mam wrażenie, iż przez te wszystkie platformy i aplikacje, dziecko zostało wykluczone z całego tego procesu. To zmęczona matka sprawdza w środku nocy Librusa (bo dopiero wtedy ma czas) i odkrywa, co dziecko musi mieć na dzień kolejny.

Ubiegły rok był dla mnie koszmarem, szczególnie ze względu na szkołę. Parę razy przeoczyłam wiadomość od wychowawczyni, a z konsekwencjami musiała się mierzyć córka. Komunikacja z rodzicami to także dramat. Pamiętam, iż u córki w przedszkolu maila nie każdemu chciało się napisać, teraz na komunikatorach piszą non stop.

Zaczęło mnie to przytaczać


W pewnym momencie zaczęłam sprawdzać wszystkie kanały komunikacji szkolnej i przedszkolnej po kilka razy dziennie, by na pewno nic nie przeoczyć. Tak samo zaczęłam i ten rok szkolny. Poczułam się, jakbym sama wróciła do podstawówki i musiała pilnować sprawdzianów, zaliczeń i prac domowych. Widząc, jak bardzo mnie to stresuje, mąż poprosił, bym dała mu dostęp do tych oficjalnych aplikacji szkolnych i przedszkolnych. Nie przejął tego ode mnie, ale powiedział, iż także będzie sprawdzał komunikaty, a ja poczułam ulgę. Byłam w szoku jak olbrzymią.

Nie miałam świadomości, jak ta cała odpowiedzialność mocno mnie stresuje i jak dużo energii na to tracę. Wierzę, iż są mamy, które świetnie to wszystko ogarniają. Są z pewnością także nauczyciele czy grupy rodziców, które mają mniej angażujący styl komunikacji.

Jednak jeżeli czujesz się przytłoczona i masz taką możliwość, koniecznie podziel się tą odpowiedzialnością z partnerem (przez tyle lat trafiłam na jednego tatę, który zajmował się sprawami przedszkolnymi i szkolnymi). Myślę, iż wielu panów uważa, iż to tylko jakaś apka, gdzie pojawia się informacje o wycieczkach lub ocenach, coś, czego można także dowiedzieć się na zebraniu jak za naszych czasów. Ale to nieprawda, dziś komunikacja ze szkołą wygląda inaczej i jest potwornie angażująca, czasochłonna i wycieńczająca.

PS. Wielki szacunek dla samotnych mam!".

Idź do oryginalnego materiału