Zamówili rodzinną sesję jesienną. Ojciec: Nie będę siedzieć na dyni i się szczerzyć ja głupi do sera

gazeta.pl 3 godzin temu
Matka postanowiła zamówić rodzinną sesję jesienną u fotografa. Mąż początkowo się zgodził, jednak, gdy dowiedział się, jak wszystko będzie wyglądać, zmienił zdanie. - Jak pomyślę, iż ja, chłop przed 40-tką, siedzę na wielkiej dyni, w farmerskiej scenerii w jakimś ministudio, sztucznie pozuję i płacę za to pół tysiaka, to się za głowę łapię - przyznał.
W ostatnich latach hitem są sesje rodzinne. Kiedyś królowały bożonarodzeniowe, gwałtownie dołączyły do nich wielkanocne. w tej chwili popularnością cieszą się też zimowe, letnie, oraz koniecznie - jesienne. Sceneria z setkami dyń, kolorowych liści przypadła do gustu wielu rodzinom. Także żonie Tomasza, która umówiła ich rodzinę właśnie na takie zdjęcia. Mężczyźnie ten fakt się jednak bardzo nie spodobał.


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Żona powiedziała, iż w tym roku wykupiła nam sesję u fotografa. Jesienną. Początkowo, jak coś o tym mówiła, to tak szczerze - jednym uchem wpuszczałem, drugim wypuszczałem. Stwierdziłem, iż dobra, pójdziemy do parku, zrobimy parę zdjęć i po sprawie
- przyznał mężczyzna. Zmienił zdanie, gdy kilka dni przed sesją dowiedział się, jak ona ma wyglądać.


Ojciec nie chce brać udziału w sesji zdjęciowejShutterstock, autor: Natalia Sidorova


Ojciec: 500 zł, za to, iż będę się sztucznie uśmiechał przy strachu na wróble?
Nasz czytelnik dowiedział się, iż ile kosztuje, sesja - był w szoku. - Po pierwsze to trwa godzinę, jak to powiedziała moja żona "przynajmniej", więc pewnie dłużej. Finalnie dostaniemy chyba 10 zdjęć, więc nie jest to jakoś wiele. Sprawdziłem więc, jak to dokładnie będzie wyglądać i mnie zamurowało.
500 zł, za to, iż będę się sztucznie uśmiechał przy strachu na wróble? Bo takie są scenerie. Nie będę siedzieć na dyni i się szczerzyć ja głupi do sera. Ja po prostu nie czuję tego, nie lubię i szczerze - nie chcę. Ok, jak komuś to się podoba, to spoko, ale ja uważam, iż to bez sensu
- stwierdził. - Co do ceny, to uważam, iż to bardzo drogo, chociaż mam świadomość, iż fotograf w dzisiejszych czasach też musi pewnie ponosić gigantyczne koszty. Jak dla mnie to jednak wyrzucenie kasy w błoto. Uważam, iż mogliśmy iść z dzieciakami do parku, jak będzie ładna pogoda i cyknąć wspólnie parę fotek, byłoby za darmo, weselej i fajniej. I bez tej sztuczności. Matko, jak pomyślę, iż ja, chłop przed 40-tką, siedzę na wielkiej dyni, w farmerskiej scenerii w jakimś ministudio, sztucznie pozuję i płacę za to pół tysiaka to się za głowę łapię - dodał.


Sesja opłacona, więc się odbędzie
Nasz czytelnik przyznał, iż od kilku dni w domu panują "ciche dni", ponieważ żona jest oburzona tym, iż skrytykował jej pomysł, odnośnie dyniowej, jesiennej sesji zdjęciowej. Pakiet zdjęć został opłacony i nie ma co liczyć na zwrot pieniędzy. - Nie mam wyboru, pójdę, ale mam nadzieję, iż po tej awanturze, moja żona więcej nie umówi nas na żadną sesję. I ustaliłem, iż nie ma prawa stawiać w żadne ramki zdjęć bez mojej akceptacji. Mam poczucie, iż ta sesja to jakaś moja wewnętrzna, przegrana walka "o godność" - dodał rozbawiony.


Lubisz jesienne, wiosenne, świąteczne sesje zdjęciowe? Masz jakieś zabawne historie z tym związane? Napisz do nas: justyna.fiedoruk@grupagazeta.pl. Zapewniamy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału