"Egoizm i bezmyślność widać najbardziej u rodziców przedszkolaków. Jeszcze kilka lat temu sami byliście przewrażliwieni na punkcie wszelkich infekcji. Prosiliście, by was nie odwiedzać, choćby jeżeli ktoś ma niewielki katar. Prężyliście się, gdy ktoś zakaszlał w pobliżu waszego maluszka i wściekaliście, gdy ktoś zaprosił do siebie, nie wspominając, iż któryś z domowników jest chory.
Przedszkole zmienia punkt widzenia
Potem zaczęło się przedszkole i dało wam nieźle w kość. Ciągłe choroby sprawiły, iż wasza definicja zdrowego dziecka mocno się zmieniła. Do tego samego worka dorzuciliście nagle alergię, katar i niewinne pokasływanie. Stało się to dla was tak normalne, iż dziecko ciągle pociąga nosem, iż już chyba nie zauważacie, iż wasz przedszkolak nie jest w 100 proc. zdrowy.
Jeszcze dobrze nie minął wrzesień, a chyba większość przedszkolaków zalicza mniejsze lub większe infekcje. Maluch nie wymiotuje, nie ma gorączki lub wysypki, to znaczy, iż nic mu nie jest. Czyżby? Nie pamiętacie już, co oznacza katar u niemowlaka? Że dziecko się męczy, płacze i nie może spać? Jak niechętnie pozwala wyczyścić nos? Jak ławo, by z tego niewinnego kataru rozwinęło się coś więcej?
To tylko katar
Wygląda na to, iż choćby pandemia niczego nas nie nauczyła. Jeszcze nie tak dawno każdy latał w maseczce, by się nie zarazić w szkole, autobusie, a choćby na spacerze. Troszczyliśmy się o innych i baliśmy się o siebie. Dziś ponownie słyszę, iż nieżyt nosa, to coś, na co można łatwo machnąć ręką. Nie mogę pojąć, skąd w ludziach tyle egoizmu!
Mam ochotę anulować absolutnie wszystkie spotkania towarzyskie z rodzicami przedszkolnych dzieci, bo to, co robią, doprowadza mnie do szału. Bez względu, czy to bliscy przyjaciele, rodzina czy znajomi, wszyscy zachowują się podobnie. Oczywiście infekcje w tym czasie to coś oczywistego, jednak informowanie innych o stanie swojego zdrowia już nie bardzo. Szkoda, iż po przekroczeniu progu przedszkola tak łatwo zapomnieliście, jak to jest być po tej drugiej stronie".