Zaprowadziła syna do szkoły. Matka: "Przez moje gapiostwo był pośmiewiskiem klasy"

mamadu.pl 7 godzin temu
"Nie mogę pozbyć się tego okropnego uczucia ścisku w żołądku – uczucia, które zna pewnie każda zapracowana, roztargniona matka. Mój syn stał się, jak sam to ujął, 'pośmiewiskiem klasy'. A wszystko przez moje zwykłe, prozaiczne gapiostwo" – opisuje w nadesłanym liście jedna z naszych czytelniczek.


Jak mogłam zapomnieć?


"Zazwyczaj jestem tą mamą, która wszystko ma pod kontrolą. Kalendarz rodzinny zsynchronizowany z moim telefonem. Przypomnienia o zebraniach, stroju na WF i przedstawieniu. Naklejki na lodówce, kolorowe karteczki w planerze, powiadomienia w aplikacjach. Wszystko zorganizowane. A jednak... w zeszły piątek mój system zawiódł. I zawiodłam ja.

Tego dnia mój syn został w świetlicy, kiedy cała jego klasa poszła do kina. Siedział tam sam, podczas gdy jego koledzy oglądali film, zajadali popcorn i wracali z emocjami, które potem jeszcze długo będą tematem rozmów na przerwach. A wszystko przez jedną drobną rzecz, która wyleciała mi z głowy: zapłatę za bilet.

Informacja o wyjściu była, oczywiście. Dostałam ją tydzień wcześniej. Było napisane wyraźnie: 'Wpłat prosimy dokonać do środy'. Odczytałam wiadomość, choćby dodałam przypomnienie w telefonie. Tyle iż życie, jak to życie, wcisnęło się między notatki a dobre chęci. Rozładowany telefon, szybki poranek, śniadanie w biegu, e-mail z pracy, który przyszedł 'na już'. I tak nie przelałam tych kilkunastu złotych. Mała suma – ogromne konsekwencje.

Najgorsze, iż mój syn... nic nie powiedział, nie przypomniał. Był chyba pewny, iż zapłaciłam.

Gdy go odbierałam, nie powiedział ani słowa. Tylko trzasnął drzwiami od samochodu. Wsiadł, skrzyżował ręce i patrzył przed siebie. 'Wiesz, iż wszyscy się śmiali?' – wycedził przez zaciśnięte zęby. I wtedy nagle zrozumiałam, co się wydarzyło. Czułam, jakby ktoś wylał mi kubeł zimnej wody na głowę, a potem dorzucił kubeł wstydu.

Nie miałam żadnego dobrego tłumaczenia. Bo nie da się wytłumaczyć dziecku, iż się 'o nim' w natłoku spraw zapomniało.

Niby to nie był koniec świata. Ale dla niego – był. Dzieci potrafią być bezlitosne. Niby 'tylko żartowali', niby 'tylko się śmiali', ale dla mojego syna to był wstyd. Upokorzenie. I ogromna złość – na mnie. Bo to nie on zapomniał. To ja".

Idź do oryginalnego materiału