– Żartujesz? Jak to możliwe? Masz tylko dwadzieścia jeden lat! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś?!

newsempire24.com 1 tydzień temu

– Żartujesz sobie? – zdumiał się Michał. – Jak to możliwe? Masz przecież zaledwie dwadzieścia jeden lat! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś?!

Ola przytuliła się do męża, patrząc mu w oczy z oddaniem:

– Bałam się, iż przestaniesz mnie kochać i nie zechcesz się ze mną ożenić…

– A teraz? Na co teraz liczysz?

***

Poznali się przypadkiem. Ola obładowała się zakupami w Biedronce, wyszła na ulicę z dwoma ogromnymi torbami, a tam – ślisko. Dziewczyna poślizgnęła się na schodach i na pewno by upadła, gdyby czyjeś silne ręce nie złapały jej w ostatniej chwili.

– Ostrożnie – usłyszała obok siebie aksamitny męski głos – przytrzymaj się mnie…

Gdy już stanęła pewnie na nogach, Ola podniosła wzrok na swojego wybawcę:

– Bardzo dziękuję…

– Dlaczego tak się obładowałaś? – zapytał nieznajomy z uśmiechem – i to w taką pogodę?

– Czekam na wizytę rodziców – odpowiedziała po prostu Ola – przyjeżdżają zobaczyć, jak sobie radzę w mieście, więc…

– Rozumiem. I daleko musisz to wszystko nieść? Może cię podrzucić?

– Skądże. To by był kłopot. Już mi pomogłeś. Sama dojdę. Powoli. To mój dom – jest tuż obok.

Ola, stąpając ostrożnie, ruszyła w wyznaczonym kierunku. Mężczyzna poszedł swoją drogą…

Przez cały dzień próbował skupić się na pracy, ale na próżno: wciąż miał przed oczami piękną nieznajomą. Tak ją nazywał w swoich myślach.

„Jaka urocza istota – myślał – szczery wzrok, prawie bez makijażu, chyba choćby nie użyła szminki. A rumieńce… Takie delikatne, ledwo widoczne… I głos… Jak strumyk… Nie, muszę ją odnaleźć. Powiedziała, iż mieszka całkiem blisko…

Michał nie był typem kobieciarza, wręcz przeciwnie: podchodził do kobiet z dużą ostrożnością, zawsze oczekiwał podstępu.

Powodem tego była jego pierwsza miłość, która zakończyła się banalnym zdradzeniem. Od piątej klasy był zakochany w koleżance z klasy, która po tym, jak odprowadziła go do wojska i obiecała czekać, po pół roku wyszła za mąż za syna jakiegoś biznesmena.

Kiedy Michał wrócił, ona bez najmniejszego zażenowania powiedziała:

– Michał, no nie przejmuj się tak. jeżeli to cię uspokoi, wiedz, iż wciąż cię kocham. Ale kochać a wychodzić za mąż to dwie różne rzeczy. No i co możesz mi zaoferować? Życie w wynajętym mieszkaniu lub, co gorsza – w akademiku? Z wiecznie pustym portfelem? Nie, ja chcę żyć normalnie. Mam nadzieję, iż mnie rozumiesz…

Michał wszystko zrozumiał. Długo cierpiał. choćby zaczął pić. Ale potem wziął się w garść, znalazł pracę, rozpoczął studia zaoczne…

I teraz, będąc trzydziestoletnim, samotnym, całkiem dobrze prosperującym mężczyzną, zaczął marzyć o dziewczynie, którą widział tylko raz w życiu. I to przelotnie.

A wszystko dlatego, iż w sercu zrobiło się cieplej. Czekał na to tyle lat. I oto teraz ‒ serce zadrżało. A on choćby nie poznał jej imienia…

Przez dwa tygodnie Michał krążył po tej samej Biedronce. Czekał na piękną nieznajomą. I ona się pojawiła.

Zaraz po pracy Ola weszła, by kupić coś na kolację… Była bardzo zaskoczona, gdy jakiś mężczyzna niemal rzucił się jej do stóp mówiąc:

– Wreszcie cię znalazłem!

Rozpoznała swojego wybawcę i uśmiechnęła się:

– A dlaczego mnie szukałeś?

– Zapomnieliśmy się poznać! Jestem Michał, a ty?

– Mam na imię Ola – dziewczyna patrzyła z ciekawością na wzburzonego mężczyznę – i co dalej, Michał?

– Dalej? A dalej czeka nas wspaniała kolacja w restauracji! Zgadzasz się?

– Nie wiem, to takie niespodziewane…

– Zgódź się, Ola! – zachęcał ją mężczyzna – muszę tak wiele ci powiedzieć…

Opowiedział jej wszystko o sobie. O pierwszej miłości, o latach samotności, o tym, jak jest szczęśliwy, iż ją spotkał i uważa to za dar losu…

Ola słuchała uważnie… Ten mężczyzna, taki wzruszający i trochę naiwny, podobał się jej coraz bardziej…

Zaczęli się spotykać. Praktycznie codziennie. I im więcej się spotykali, tym bardziej przywiązywali się do siebie. Było im dobrze razem, pomimo iż Ola okazała się dziewczyną zachowawczą i nie dopuściła Michała do siebie.

Początkowo mężczyzna był tym zaskoczony, a potem był naprawdę zachwycony. Teraz był całkowicie przekonany, iż Ola jest mu przeznaczona i czekała właśnie na niego!

Przedstawił Olę swojej matce. Ola zabrała Michała do swoich rodziców na wieś.

Tam Michałowi wszystko się podobało. Prosty styl życia, nieskomplikowane relacje. Gościnni gospodarze.

To właśnie tam, w obecności rodziców, Michał oświadczył się Oli…

Na ceremonii byli tylko najbliżsi: tak chciała Ola. Powiedziała, iż nie chce dużego przyjęcia, ale marzy o prawdziwej podróży poślubnej. Michał się zgodził. Kupił wycieczki. Wyjazd był zaplanowany na miesiąc po ślubie.

Od drugiego tygodnia młodzi małżonkowie mieszkali razem. Michał nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Każdego dnia po pracy spieszył do domu niczym na skrzydłach…

Podczas jednego z przyjemnych wieczorów Michał zauważył, iż Ola jest czymś zaniepokojona.

– Co się stało, kochanie? – zapytał troskliwie – jesteś zdrowa? Wszystko w porządku?

– Musimy porozmawiać – odpowiedziała cicho młoda żona…

– Mów, słucham cię.

– Nie wiem, jak na to zareagujesz – zaczęła Ola, z trudem dobierając słowa.

– Zareaguję normalnie – Michał widział, iż żona jest bardzo zdenerwowana i próbował ją uspokoić – cokolwiek to jest. Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham…

– Rozumiem, iż powinnam była powiedzieć wcześniej… Ale nie mogłam…

– Ola, nie trzymaj mnie w niepewności – Michał zaczął się już denerwować – przestałaś mnie kochać?

– Nie, oczywiście iż nie. Tylko… Wybacz… Mam dzieci… Dwoje…

– Co? Żartujesz sobie? – zdumiał się Michał. – Jak to możliwe?

– Nie żartuję…

– Ale masz zaledwie dwadzieścia jeden lat! Kiedy się to stało? I dlaczego wcześniej nic nie mówiłaś?!

Ola przytuliła się do męża, patrząc mu w oczy z oddaniem:

– Bałam się, iż przestaniesz mnie kochać i nie zechcesz się ze mną ożenić…

– A teraz? Na co liczysz teraz?!

– Nie wiem. Mam nadzieję, iż zrozumiesz mnie i wybaczysz…

– Wybaczyć?! Ja?! – Michał przez cały czas nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał…

– Rozumiesz, miałam w życiu smutną historię, podobną do twojej. Bardzo się kochaliśmy. Gdy dowiedział się, iż jestem w ciąży, zostawił mnie. Przestraszył się. Miałam wtedy zaledwie siedemnaście lat. Gdy urodził się syn, przemyślał to i prosił o wybaczenie. Wybaczyłam mu. Zamieszkaliśmy razem. Rok później urodziła się córka. A on, gdy byłam w ciąży, znalazł sobie inną. Gdy Arletka miała sześć miesięcy, porzucił mnie ponownie. Tym razem z dwójką dzieci.

– A gdzie są teraz twoje dzieci? To jakiś koszmar… Przecież byłem u was na wsi… Twoi rodzice nic nie powiedzieli. Też to ukryli…

– Dzieci mieszkają u krewnych. Oni nie mają swoich dzieci, więc zaproponowali, żeby u nich zostały.

– A rodzice? – dopytywał Michał. – Naprawdę nie żal im wnuków?

– Odwiedzają ich regularnie, ale nie chcą ich do siebie zabierać. Mówią, iż sobie nie poradzą.

– Rozumiem. Rodzina – całkiem interesująca…

– Dlaczego tak mówisz? Nie chciałam, żeby to tak się potoczyło. Zauważ, nie narzucałam się tobie. To ty mnie znalazłeś…

– A tak… – rzucił Michał – i świetnie zagrałaś swoją niewinność… choćby uwierzyłem w twoją skromność…

– Po prostu bałam się za bardzo się do ciebie przywiązać. Myślałam, iż może nic nam się nie uda…

– A udało nam się?

– Oczywiście! Przecież kochamy się!

– I możesz to mówić po tak potwornej kłamstwie? Mogłaś mi to wszystko opowiedzieć ze sto razy przed ślubem! Ale nie! Mówisz o tym teraz, gdy już jesteśmy małżeństwem!

– A co się zmieniło? To była jedyna rzecz, którą ukrywałam. Teraz jesteś moim mężem i nie chcę cię już więcej oszukiwać. A czy zaakceptujesz to, co powiedziałam, zależy od twojej miłości.

– Czyli, jeżeli zgodzę się wychowywać twoje dzieci, to znaczy – iż kocham. A jeżeli odmówię – to nie kocham?

– jeżeli odmówisz, zostaną u moich krewnych. I tyle. jeżeli chcesz, choćby nie będę się z nimi spotykać.

– Innymi słowy, jesteś gotowa zrezygnować z własnych dzieci dla mnie?

– Jestem.

– Ale to potworne! Nie rozumiesz?!

– Kocham cię bardzo…

Michał nie mógł już tego słuchać. Wziął kurtkę i wyszedł z mieszkania.

Długo chodził po ulicach, starając się o niczym nie myśleć. Próbował się uspokoić.

Postanowił porozmawiać z matką. Potrzebował z kimś porozmawiać…

– Nie wiem, co ci powiedzieć, synu – powiedziała zamyślona matka, wysłuchawszy Michała – musisz sam podjąć decyzję.

– Ale co mam zrobić, mamo? Przecież wszystko wiem z góry: jeżeli się zgodzę – będzie mi ciężko, jeżeli odmówię – zabraknie im matki i wszyscy będą nieszczęśliwi.

– Więc nie śpiesz się z niczym. Pomyśl. Chociaż… Nie wyobrażam sobie, jak możesz żyć z kimś, kto jest zdolny do czegoś takiego…

– Ja też sobie tego nie wyobrażam…

– Może lepiej się rozwiedźcie?

– Kocham ją, mamo…

– No to nie wiem…

Michał został z żoną. Zaproponował zabrać dzieci, ale Ola odmówiła:

– Nie chcę nakładać na ciebie takiego ciężaru – powiedziała całkiem spokojnie – niech zostaną u krewnych, a my będziemy ich odwiedzać.

– Jako kto? – zapytał zmęczonym głosem Michał – pewnie twoją ciotkę już nazywają mamą.

– I niech tak będzie. Tam jest im dobrze, jestem tego pewna. A to najważniejsze.

– Patrz sama – rzucił Michał i więcej nie wracał do tego tematu.

Odwiedził dzieci kilka razy. Obserwując, jak żona się z nimi bawi, Michał myślał nieświadomie:

– Ciekawe, co będzie, gdy urodzi się nasze dziecko? Co będzie, jeżeli coś mi się stanie? Co wtedy? Wywiezie je tutaj?

Rok później Michał złożył pozew o rozwód…

Nie mógł tak żyć…

I miłość gdzieś się ulotniła…

Idź do oryginalnego materiału