**Zapłata**
Katarzyna, ty żyjesz jak w filmie mówiła Agata swojej przyjaciółce i współpracownicy, a ta tylko się śmiała:
No cóż, życie mam jak burza, tylko nie wiem, jaki będzie finał tej historii Ale coś wymyślę. Czas wyjść za mąż, już dwadzieścia osiem lat mam. Będę więc pracować na pełnych obrotach.
Oj, Kasia, nie żartuj. Chyba nie chcesz zamążpójścia, bo i tak masz dobrze, a tu jeszcze odpowiedzialność i jeden jedyny mężczyzna ciągnęła Agata.
Kto ci mówił, iż jeden? Ty tak żyjesz ze swoim Jackiem, a u mnie będzie inaczej.
Co ty wygadujesz? oburzyła się przyjaciółka. Jak można być zamężną i marzyć o innych? Ja tego nie rozumiem.
No cóż, ty to ty, a ja to ja uśmiechnęła się Katarzyna tym swoim uwodzicielskim uśmiechem.
Była prawdziwą pięknością smukła, z kształtną figurą i tajemniczym spojrzeniem. Mężczyźni często się za nią oglądali. Należała do tych kobiet, które zawsze dostaną to, czego chcą. Żyła według zasady: dają bierz, biją oddawaj. Cokolwiek robiła, wychodziło jej to lepiej i szybciej niż innym. Do biura przyszła później niż Agata, a już ją wyprzedziła na drabinie kariery teraz przyjaciółka pracowała pod jej kierownictwem.
Mężczyzn w firmie nie brakowało. Katarzynę lubili wszyscy, choćby żonaci, ale ona postawiła sprawę jasno:
Mam cel wyjść za mąż, więc żonatych odstawiam na bok, choć trafiają się naprawdę niezłe okazy! Wśród kandydatów na męża miała trzech kolegów z pracy. Tylko którego wybrać?
Radziła się choćby Agaty, ale ta postąpiła rozsądnie:
Kasieńko, nie gniewaj się, ale tu nie będę ci podpowiadać. Samodzielnie myśl i decyduj. Boże broń, coś pójdzie nie tak wtedy będę winna.
Katarzyna nie wróżyła z kwiatków. Dokładnie przeanalizowała, który z trzech mężczyzn ma najwięcej perspektyw. Doszła do wniosku, iż Wojtek jest najlepszy solidny, przystojny, zaradny, i co najważniejsze, zawsze słuchał jej rad.
Wojtek gwałtownie zauważył, iż Kasia się do niego zmiękczyła. I tak to widział, ale na drodze stali jeszcze Marek i Bartek. Oni też jej się podobali, a ona z nimi flirtowała, co go wściekało.
Widocznie Kasia zrozumiała, iż ja jestem najlepszą opcją cieszył się Wojtek. Nie mogę przegapić szansy trzeba gwałtownie oświadczyć się.
Tak też zrobił. Na jednej z randek wręczył Katarzynie ogromny bukiet i małe pudełeczko z pierścionkiem.
Kasiu, wyjdź za mnie. Długo nad tym myślałem z ciebie będzie wspaniała żona. I chcę codziennie budzić się przy tobie.
Zgadzam się, Wojtku. Tylko nie spodziewałam się, iż tak gwałtownie się oświadczysz. Ale znamy się dobrze tak, zostanę twoją żoną.
Pierwsze miesiące mieszkali w małym mieszkaniu Katarzyny. Ale potem mąż zaproponował:
Sprzedajmy to mieszkanie i wybudujmy dom. Weźmiemy kredyt, jeżeli trzeba. Zarabiamy nieźle postawimy go krok po kroku.
Dobrze, ale gdzie będziemy mieszkać w trakcie? Wynajmować? spytała żona.
Po co? Mój ojciec od trzech lat mieszka sam, odkąd mama odeszła. Ma duże mieszkanie miejsca starczy dla wszystkich. Na pewno się zgodzi. Decydujesz się? Katarzyna przytaknęła.
Prace na kupionej działce ruszyły, mieszkanie sprzedali szybko. Przeprowadzili się do ojca. Henryk bardzo się ucieszył. Katarzyna zawsze miała dobre relacje z teściem, choć widywali się rzadko ale kontakt utrzymywali serdeczny.
Henryk ojciec Wojtka od śmierci żony żył sam. Mężczyzna po pięćdziesiątce wyglądał elegancko, starość była od niego daleko, a choćby dojrzały to za mało. Po pierwszym spotkaniu Katarzyna powiedziała:
Twój ojciec przypomina mi tego aktora, co reklamuje telefony Wojtek tylko się roześmiał i przyznał jej rację.
Henryk był wysoki i umieszczony, dwa razy w tygodniu chodził na siłownię, miał zadbaną brodę i głęboki głos. Kręciły się wokół niego kobiety, ale o kolejnym małżeństwie nie myślał.
Oczywiście, cieszył się, iż syn z synową wprowadzili się do niego wreszcie nie tak samotnie. Czas płynął spokojnie. Tyle iż Wojtek całe dnie spędzał na budowie, doglądając wszystkiego, a żona widywała go coraz rzadziej. Za to teścia coraz częściej.
Pewnego dnia Katarzyna zrozumiała, iż Henryk patrzy na nią w szczególny sposób. Najpierw myślała, iż się jej wydaje. Ale nie. Teść obejmował ją, mówił komplementy, uśmiechał się czule.
No proszę przemknęło jej przez myśl a teść nie spuszcza ze mnie wzroku. Cóż, bardzo przystojny mężczyzna. Można by coś z tego mieć kalkulowała.
Gdy Henryk znów ją przytulił, nie oponowała. Nie wiedziała nawet, kiedy się do tego doprowadzili. Ani jedno, ani drugie nie zadało sobie pytania:
Czy postępuję dobrze?
Co więcej nie męczyły ich wyrzuty sumienia. Dla nich to było oczywiste no śpią ze sobą, no i co? A dlaczego by nie? Wojtek znikał na budowie, czasem zostawał tam na noc, zwłaszcza w weekendy tak bardzo chciał skończyć dom. Czasem wracał tak zmęczony, iż ledwo się wlókł. A Katarzynie brakowało męskiego towarzystwa.
Tak mijały dni, aż pewnego razu zrozumiała, iż jest w ciąży. Powiedziała teściowi:
Nie mam wątpliwości, iż to twoje dziecko. Tak bywa, wiesz przecież stąd biorą się dzieci uśmiechnęła się.
Cieszę się, Kasiu, naprawdę!
Ale Wojtek nie podzielał tej radości. Ciąża żony nie była w jego planach najpierw dom, potem dziecko. Choć udawał uśmiech.
Wojtek, nie martw się pomogę z wnukiem. Co ja mam robić, jak nie zajmować się dzieckiem? powiedział ojciec, klepiąc syna po ramieniu. Wojtkowi nie pozostało nic innego, jak się zgodzić.
Ciąża Katarzyny przebiegała ciężko, ale znosiła to cierpliwie. Dziecko było upragnione, a i wiek zaczynał się odzywać już po trzydziestce. Na wizyty u lekarza