To ten czas, kiedy można he, he spodziewać się niespodzianek.
W chrzęszczącej pod tenisówkami ściółce, w łysawym lesie wypatrzyłam pierwsze gwiazdki tej wiosny.
Wbrew pozorom- pędzle, rozcapierzone mietły też się do czegoś przydają.
Na przykład do malowania soli ziemi czarnej.
można zobaczyć mikro filmik z malowania
a tu spotkała mnie mikro przygoda/ Kilka dni temu uporządkowałam pracownię, posegregowałam kolorami pisaki i kredki
Ufnie sięgnęłam po beżową kredkę, chcąc coś tam w runie leśnym podrysować.
A tu- niespodzianka (mówiłam przecież!).
To kredka- prezent z wielokolorowym wkładem, która sama z siebie generuje paniedziejaszku regularną tęczę.
a tu już przesiadka ze zdjęcia na skan:
Samych miłych niespodzianek Wam życzę!