„Zawsze jesteś niezadowolona!” — wybuchłem na teściową, a następnego dnia podstępnie się zemściła

newsempire24.com 9 godzin temu

— A pan wiecznie wszystkim niezadowolony! — wybuchnąłem, zwracając się do teściowej. Następnego dnia zemściła się w najpodlejszy sposób.

Nazywam się Marek. Teraz mieszkam w Krakowie, jestem w drugim małżeństwie, mam wspaniałą rodzinę i małego synka. ale blizna po poprzednim związku wciąż boli — bo tam została moja córka. Została — i nie z mojej woli.

Pierwszą żonę, Kasię, poznałem na drugim roku studiów. gwałtownie się zbliżyliśmy, byliśmy razem kilka miesięcy. Wtedy zacząłem czuć, iż uczucie gaśnie, ale w tym momencie Kasia oznajmiła, iż jest w ciąży. Byliśmy zbyt młodzi, a ja od razu zrozumiałem — to źle się skończy. Nie uciekłem jednak od odpowiedzialności i wzięliśmy ślub. Rodzice Kasi podarowali nam na wesele kawalerkę, moi — opłacili wyjazd nad morze.

Po kilku miesiącach urodziła się córeczka — Zosia. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia. Ale prawdę mówiąc, nie było między nami harmonii. Największym problemem była teściowa, Halina Nowak. Mieszkała w sąsiednim bloku i dosłownie nie wychodziła z naszego mieszkania. Ciągle krytykowała wszystko: jak trzymam dziecko, jak rozmawiam z żoną, ile zarabiam. Z początku milczałem. Długo. Starałem się dla żony i dziecka.

Pewnego dnia wróciłem z pracy zmęczony, a w domu — kolejna scena. Halina znowu niezadowolona. I wtedy straciłem cierpliwość:

— Jak długo to jeszcze potrwa?! Dlaczego pani zawsze wszystkim niezadowolona? Dlaczego nigdy nie uśmiechnie się pani, nie powie dobrego słowa?!

Nie odpowiedziała. Po prostu się odwróciła i wyszła. Pomyślałem — no, w końcu. Może się zastanowi. Ale nie wiedziałem, iż następny dzień przyniesie mi koszmar.

Gdy wróciłem do domu, nie mogłem otworzyć drzwi. Klucz nie pasował. Obok stały dwie moje walizki. Chwilę zajęło mi zrozumienie, co się dzieje. Pukałem, dzwoniłem, krzyczałem. Przez drzwi odezwała się teściowa:

— Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się, dokąd chcesz. Żony i córki już nie zobaczysz!

Myślałem, iż to żart. Ale nie był to żart. Kasia choćby nie wyszła. Tydzień później złożyła pozew o rozwód. Bez rozmowy. Bez szansy na wyjaśnienia. Zostałem z niczym — bez rodziny, bez odpowiedzi, bez mojej Zosi.

Minęły lata. Ożeniłem się ponownie. Moja druga żona, Ania, urodziła mi synka. Jestem szczęśliwy, kocham ich, cenię każdą chwilę razem. ale serce wciąż boli — za Zosią. Co miesiąc płacę alimenty. Kasia je przyjmuje, ale nie pozwala mi choćby zobaczyć córki. Ani zdjęcia, ani telefonu, ani jednego spotkania.

Dlaczego? Nie wiem. Nie zdradzałem. Nie biłem. Po prostu nie wytrzymałem i powiedziałem prawdę w oczy jej matce.

I za to — wymazano mnie z życia własnego dziecka.

Idź do oryginalnego materiału