Zemdlałam podczas rodzinnego spotkania, bo mój mąż nie pomagał z noworodkiem, żebym mogła się wyspać
Mój mąż i ja mieliśmy być zespołem, gdy przywitaliśmy na świecie nasze pierwsze dziecko, ale on nagle się przełączył na tryb “widzimisię”. Byłam bliska zostawienia go, gdy jego zachowanie pogorszyło się tak bardzo, iż doszło do prawdziwej katastrofy – na oczach całej rodziny i przyjaciół. Na szczęście, dzięki interwencji z zewnątrz, nasze małżeństwo zostało uratowane.
Ostatnio przeżyłam jeden z najbardziej zawstydzających i jednocześnie oświecających momentów w moim życiu. Ale po kolei. Mój mąż, Jakub, 29 lat, i ja, Zosia, 25 lat, trzy tygodnie temu zostaliśmy rodzicami uroczego dziecka – naszej córeczki Hani.
Hania to cały mój świat. Problem w tym, iż za każdym razem, gdy proszę jej ojca o pomoc, słyszę: “Daj mi odpocząć, urlop tacierzyński jest taki krótki!” Noc w noc sama zajmuję się malutką, która nie śpi dłużej niż godzinę. To bardziej wyczerpujące, niż sobie wyobrażałam.
Mój aniołek budzi się co chwilę, a Jakub ani razu nie zajął się nią samodzielnie od dnia narodzin! Najgorsze jest to, iż obiecywał, iż obowiązki rodzicielskie podzielimy po połowie. Tymczasem jego “pomoc” ogranicza się do minimalnego zaangażowania.
Byłam tak niewyspana, iż potrafiłam zasnąć, gotując obiad albo prasując! Ale prawdziwy dramat rozegrał się w sobotę – to był moment, który zmienił wszystko.
Zorganizowaliśmy małe przyjęcie u mojej mamy z okazji miesiąca Hani. Miała to być radosna okazja, by najbliżsi w końcu poznali córeczkę.
Jakub krążył po domu, opowiadając wszystkim: “Ten urlop to był strzał w dziesiątkę, bo gdybym musiał pracować i zajmować się dzieckiem, nie dałbym rady!” Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, ale nie miałam siły, żeby się z nim kłócić.
Kiedy próbowałam udawać, iż wszystko gra, mój organizm w końcu powiedział “dość”. Zrobiło mi się słabo, ręce zaczęły mi się trząść, a następne, co pamiętam, to ciemność. Zemdlałam na środku pokoju, ku przerażeszeniu gości.
Ocknęłam się szybko, otoczona przestraszoną rodziną. Ktoś podał mi kawałek sernika, mówiąc, iż może cukier mi pomoże. Zapewniałam wszystkich, iż to tylko zmęczenie, ale widziałam kwaśną minę Jakuba.
Nie wiedziałam, co myśli, ale czułam, iż bardziej martwi się o własny wizerunek niż o mnie. Goście wciąż się koło mnie krzątali, choć próbowałam ich odganiać – tak bardzo przywykłam do radzenia sobie sama, iż pomoc wydawała mi się dziwna.
Droga do domu upłynęła w ciszy. A tam Jakub wpadł w szał, bo – uwaga – “zawstydziłam go przed rodziną!” Chodził po kuchni i krzyczał:
“No i jak to wygląda? Wszyscy myślą, iż się tobą nie zajmuję!”
Miał mi choćby za złe, iż od razu poszłam spać, zamiast z nim dyskutować. Następnego dnia kompletnie nas z Hanią ignorował. Wściekł się, iż “nie doceniam jego uczuć”, bo… zasnęłam!
“Nie jestem twoim wrogiem, Jakub. Po prostu musiałam odpocząć” – powiedziałam słabym, ale stanowczym głosem. On tylko prychnął: “Nie rozumiesz, prawda? Ty sobie śpisz, a ja muszę się tłumaczyć przed ludźmi!”
To był ostatni gwóźdź. Zmęczona i opuszczona, spakowałam rzeczy i postanowiłam na jakiś czas zamieszkać u mamy. Gdy pakowałam torbę, zadzwonił dzwonek. Oczywiście – to ja musiałam otworzyć.
Za drzwiami stała teściowa z teściem i nieznajmą kobietą. “Musimy porozmawiać” – powiedziała teściowa, wchodząc do środka.
Okazało się, iż kobieta to zawodowa niania, którą wynajęli na dwa tygodnie. “Ma pomóc z Hanią i nauczyć Jakuba, jak zajmować się dzieckiem i domem” – wyjaśniła teściowa.
Byłam w szoku! Moje cudowne teściowie tak bardzo przejęli się o moje zdrowie i nasze małżeństwo, iż zorganizowali pełną interwencję!
Gdy jeszcze to przetrawiałam, podali mi broszurę. Gdy zobaczyłam, iż to luksusowe SPA, aż mi oczy wyszły na wierzch. “Jedziesz na relax i odnowę. To ci się należy” – oznajmił teść.
Jakub był równie oszołomiony jak ja, ale w jego przypadku to była raczej nauka przez szok. Chcieli nie tylko dać mi odpocząć, ale też w końcu nauczyć męża odpowiedzialności!
Zgodziłam się bez wahania. Tydzień w SPA był niczym niebo – masaże, joga, medytacja iW końcu Jakub zrozumiał, jak ciężko pracowałaś, i teraz sam budzi się w nocy do Hani, a my znów jesteśmy prawdziwym zespołem.