Złamane marzenia, odnalezione uczucie: jak straciłam i znów zdobyłam miłość

polregion.pl 2 dni temu

Noćne przebudzenie serca

Zawsze byłam dziewczyną z głową w chmurach. Zakochana w miłości, pełna uniesień, kierująca się sercem, a nie rozsądkiem. Czasem to mi wychodziło bokiem i pewnego razu omal nie straciłam przez to najcenniejszego: prawdziwej miłości.

Wszystko zaczęło się niewinnie od imprezy w górach, na urodzinach mojej przyjaciółki Kasi. Zabawa była szalona: muzyka, wino, rozmowy do białego rana. Jak za starych czasów, gdy świat wydaje się lekki, a ty żyjesz chwilą. W pewnym momencie zrobiło mi się słabo za dużo szampana, za mało snu, za głośne dźwięki. Pamiętam tylko, iż ktoś otulił mnie kocem i położył na kanapie.

Rano obudziłam się rozbita, ale gdy zeszłam do kuchni, zobaczyłam go. Błękitnooki, z lekkim uśmiechem i kubkiem kawy w dłoni. To on się mną zaopiekował tej nocy. Nagle coś między nami zaiskrzyło ciche porozumienie, delikatne drżenie. Spędziliśmy razem cały dzień: wędrówki po zboczach, śmiech, przypadkowe dotknięcia. A potem, tam, wśród gór i nieba, pocałunek pełen ciszy, wiatru i czegoś, co czuło się jak przeznaczenie.

Nie mówiliśmy o przyszłości to wydawało się zbędne. Po prostu byliśmy. Ale gdy wróciliśmy do Krakowa, znowu pojawił się… Marek.

Poznałam go kilka miesięcy wcześniej. Dojrzały, stateczny, opanowany. Pracował w banku, ubierał się nienagannie, mówił rzeczy, które miały ręce i nogy. Jego miłość nie była ogniem, ale ciepłem. Z nim czułam się bezpieczna, stabilna. Dawał mi pewność, której wtedy tak potrzebowałam.

I nagle znalazłam się w pułapce między dzikim, emocjonalnym nieznajomym a rozsądnym uczuciem do Marka. Miotalam się, nie potrafiłam wybrać, aż… okazało się, iż jestem w ciąży.

Nie byłam pewna, kto jest ojcem. To nie było straszne to było piekielnie trudne. Marek w tych dniach stał się inny zamknięty, jakby gasł. Aż pewnego dnia przyszedł z różami i… pożegnaniem.

Wybacz powiedział ale muszę odejść. Mam powody, o których nie wiesz, ale dla mnie ważne.

Nie odważyłam się wspomnieć o ciąży. Tylko skinęłam głową. Umówiliśmy się za miesiąc, ale on zniknął. Zostałam sama z myślami, lękiem i dzieckiem pod sercem.

Tymczasem błękitnooki coraz częściej mnie rozczarowywał. Gdy raz zagadnęłam o dzieciach, tylko się zaśmiał: Rodzina to kulPrzez chwilę myślałam, iż wszystko stracone, aż w drzwiach stanął Marek z małą Natalią na rękach, a w jego oczach zobaczyłam całe nasze jutro.

Idź do oryginalnego materiału