Złość dziecka kontra my. Dlaczego tak trudno jest być bliskościowym rodzicem?

dziecisawazne.pl 2 lat temu

Coraz więcej rodziców chce wychowywać swoje dzieci w duchu rodzicielstwa bliskości. Zależy im na tworzeniu więzi z dzieckiem opartej na zaufaniu i na szacunku dla jego podmiotowości. Unikają kar i nagród, a zamiast tego pragną wzmacniać w dziecku motywację wewnętrzną. Są uważni na potrzeby dziecka i pragną akceptować je takie, jakie jest, oraz wspierać je w radzeniu sobie z trudnymi emocjami. Wierzą, iż dziecko zachowuje się źle, gdy czuje się źle, bo ma niezaspokojone ważne potrzeby. Kiedy więc maluch krzyczy, piszczy, bije, gryzie, rzuca się na podłogę, szukają sposobu wsparcia go w zaspokojeniu tych potrzeb, zamiast skupiać się na samym zachowaniu.

Uwaga! Reklama do czytania

Uwaga! Złość

Jak się złościć nie krzywdząc?!
Niezwykła książka o złości, akceptacji i trudnych momentach.

Odwiedź księgarnię Natuli.pl

Napady złości u dziecka. Jak reagować, jeżeli nikt nas tego nie nauczył?

Dla wielu (większości?) rodziców taki sposób reagowania na trudne zachowania dziecka nie jest intuicyjny. Sami bowiem najczęściej nie doświadczyli takiego rodzicielstwa. Kiedy byli mali, paradygmat wychowania był inny: dzieci miało być widać, ale nie słychać; „dzieci i ryby głosu nie miały”; dzieci miały być posłuszne. Niewłaściwe zachowania spotykały się z potępieniem ze strony dorosłych, którzy w najlepszym razie mówili, iż złość piękności szkodzi. Opiekunowie skupiali się nie na przyczynach trudnych zachowań, ale na wyeliminowaniu ich poprzez kary i nagrody. Nie widzieli związku między zachowaniem a emocjami i potrzebami i trudno było im zaakceptować intensywne okazywanie emocji przez dziecko. W wielu rodzinach choćby samo odczuwanie niektórych emocji – np. złości, zazdrości, smutku czy lęku – było niemile widziane. Nierzadko dzieci były karane za okazywanie emocji „fochem”, czyli urażonym milczeniem i niezwracaniem uwagi na dziecko, co stanowi formę przemocy psychicznej i może traumatyzować.

Jak być bliskościowym rodzicem, gdy dziecko przeżywa złość?

Jakie trudności napotyka osoba wychowana w duchu dyscypliny i posłuszeństwa, która chce być bliskościowym rodzicem? Niewątpliwie potrzebuje przyswoić sobie wiedzę o rozwoju dziecka, aby mieć świadomość, czego może się spodziewać po swoim maluchu na różnych etapach jego dorastania. Dzięki temu wie np., iż dwulatek w silnych emocjach nie jest rozwojowo zdolny do hamowania agresywnych impulsów, a przedszkolak – do kierowania się w swoich działaniach potrzebami innych osób. Zwykle rodziców najbardziej niepokoi korzystanie z niewłaściwego języka, tymczasem rodzic też potrzebuje nauczyć się komunikacji wyrażającej szacunek dla godności dziecka (bez epitetów, straszenia, szantażowania) oraz tzw. języka osobistego, w tym komunikatów „ja” (np. „Nie chcę, żebyś mnie bił” zamiast „Nieładnie jest bić”). Pomocne jest także stworzenie własnej „skrzynki z narzędziami” wypełnionej strategiami, które pomagają rozładować napięcie w stresujących sytuacjach (np. zabaw, które zmotywują dziecko do ubrania się i wyjścia do przedszkola w dobrym nastroju).

Spokój i cierpliwość nie oznacza naszej akceptacji zachowań „niewłaściwych”. Jak opanować złość dziecka?

Ta nauka może rodzicowi przynosić ogromną satysfakcję i spełnienie, ale niewątpliwie jest dość obciążająca poznawczo. Wymaga czasu, wysiłku i determinacji, a nierzadko też nakładów finansowych na książki, warsztaty czy kursy online. Jednak to nie obszar poznawczy jest dla współczesnego bliskościowego rodzica największym wyzwaniem. O wiele większy wysiłek potrzebuje on zwykle podjąć w obszarze emocji, aby móc autentycznie wspierać dziecko w trudnych chwilach. Dlaczego? Odpowiedź kryje się w neurobiologii.

„Prymitywny parter” i „myślące piętro” – co o złości dziecka mówi nam neurobiologia?

W wielkim uproszczeniu ludzki mózg można podzielić na „prymitywny parter” i „myślące piętro”. Taką metaforę stosują Dan Siegel i Tina Payne Bryson, autorzy znakomitych poradników na temat wspierania rozwoju psychicznego i emocjonalnego dziecka. „Prymitywny parter” to starsze ewolucyjnie części mózgowia, w tym pień mózgu, odpowiedzialny za utrzymanie wielu funkcji życiowych (m.in. oddychanie, pracę serca, metabolizm, regulację ciepłoty ciała), oraz struktury korowe i podkorowe składające się na tzw. układ limbiczny, nazywane także mózgiem emocjonalnym. Natomiast „myślące piętro” to młodsze ewolucyjnie struktury mózgowia, głównie kora przedczołowa. To jej sprawne funkcjonowanie umożliwia korzystanie z tzw. funkcji wykonawczych ludzkiego umysłu: hamowania impulsów (samokontroli), empatii poznawczej, odraczania gratyfikacji, a więc równieżkierowania się dobrem wspólnym, dalekosiężnymi celami, ważnymi wartościami, a nie tylko impulsami i popędami.

Gdy dziecko ochłonie… Kiedy nadejdzie koniec wybuchów złości?

W kontekście rodzicielstwa niezwykle ważne jest to, iż kora przedczołowa jest w pełni ukształtowana, dopiero kiedy człowiek osiągnie dorosłość, około 25. roku życia. Oznacza to, iż wiele funkcji kory przedczołowej jest w dużej mierze niedostępnych dla kilku- czy choćby kilkunastolatków. To dlatego dzieci są impulsywne, postępują niezgodnie z zasadami, mają emocje „na wierzchu” i zmienne nastroje, chcą realizować swoje potrzeby tu i teraz i często nie przyjmują do wiadomości odmowy. Dzieci są właśnie takie, ponieważ jeszcze przez wiele lat myślące piętro ich mózgu będzie „placem budowy”. Będzie się budować w relacji z opiekunem, którego spokojna, wspierająca postawa jest najlepszym, co można dziecku dać, aby umiało ono w przyszłości korzystać ze wszystkich funkcji swojego mózgu.

Rezonans limbiczny – jak konsekwencja rodziców wpływa na poczucie bezpieczeństwa u dziecka?

Szkopuł w tym, iż dzisiejszym rodzicom, wychowywanym w zgoła odmienny sposób, często trudno jest zachować autentyczny spokój, kiedy dziecko krzyczy, piszczy, bije czy gryzie. Działa bowiem tzw. rezonans limbiczny: ludzie jako ssaki stadne zarażają się wzajemnie napięciem i emocjami. Ten ewolucyjnie wykształcony mechanizm sprzyjał przetrwaniu jednostek i naszego gatunku: pozwalał na błyskawiczną ocenę, czy drugi przedstawiciel homo sapiens jest nastawiony przyjaźnie, czy wrogo, i ewentualne salwowanie się ucieczką bądź wyprzedzający atak. jeżeli jednak dorosły osobnik jest raczej spokojny, to nie zarazi się napięciem od malutkiego osobnika w emocjach. Ma przecież dobrze wykształconą korę przedczołową, a maluch nie stanowi autentycznego zagrożenia. Dorosły może więc zarazić swoim spokojem dziecko.

Uwaga! Reklama do czytania

Jak zrozumieć się w rodzinie

Jak się dogadać i porozumieć

Konflikty w rodzinie

Koniec z awanturami, czas na rozwiązania

Tylko dobre książki dla dzieci i rodziców | Księgarnia Natuli

Drażliwość dziecka, zdenerwowanie rodzica. Jak reagować, gdy emocje biorą górę?

Dlaczego więc tak często silne emocje i trudne zachowania naszych dzieci wytrącają nas z równowagi do tego stopnia, iż zachowujemy się niezgodnie z naszymi wartościami? Dlaczego, choć tyle czytamy i uczestniczymy w tych wszystkich warsztatach i kursach dla rodziców, przez cały czas zdarza nam się nakrzyczeć na dziecko, zupełnie nieadekwatnie do jego przewinienia? Dlaczego, choć chcemy wychowywać dzieci bez jakiejkolwiek przemocy, w trudnych sytuacjach z naszych ust padają słowa, których się potem wstydzimy? Dlaczego zalewają nas emocje, kiedy nasze dziecko krzyczy „głupia mama!” albo z uśmiechem robi to, na co przed chwilą stanowczo nie wyraziliśmy zgody?

KONFERENCJA DLA RODZICÓW
Gliwice 24.09.2022

Adresujemy naszą konferencję przede wszystkim do rodziców, opiekunów, nauczycieli, dziadków, terapeutów, do wszystkich, którzy chcą swoje towarzyszenie dzieciom i nastolatkom wyrażać bliskością, ciekawością i akceptacją. Chcą być uważni na zmieniające się potrzeby młodych ludzi i jednocześnie dbać o siebie i dawać sobie zgodę na bycie opiekunem nieidealnym.

Zobacz więcej

Wybuchy złości. Jak reagowali nasi rodzice? Jak reagujemy my?

Ta intensywność naszych emocjonalnych reakcji na trudne zachowania dzieci jest efektem tego, iż sami w dzieciństwie zwykle nie doświadczaliśmy wsparcia i bezwarunkowej akceptacji w podobnych sytuacjach. Smutek, złość, żal i inne nieprzyjemne emocje naszych dzieci bywają dla nas trudne do zniesienia, bo sami jako dzieci nie nauczyliśmy się regulować tych emocji. Raczej uczono nas, aby je tłumić bądź wypierać – w najlepszym wypadku odwracano od nich naszą uwagę, a w najgorszym – surowo karano za to, iż te emocje okazujemy. Te dziecięce doświadczenia są na zawsze zapisane w naszym mózgu limbicznym i w całym systemie nerwowym. jeżeli były bardzo trudne, wręcz traumatyczne, to doświadczanie podobnej sytuacji z udziałem własnego dziecka jest tak bolesne, jakby to dziecko sypało sól na niezagojoną ranę.

Autentyczność, głębokie oddychanie i spokojne wyrażanie złości. Aby zaakceptować dziecko, trzeba zacząć od siebie

Co można zrobić, aby emocje i zachowania naszych dzieci nie wytrącały nas tak bardzo z równowagi i nie były źródłem własnej złości? Najlepiej jest zacząć od siebie: od uważności na własne potrzeby i emocje, bycia tu i teraz, akceptacji dyskomfortu i nieprzyjemnych stanów emocjonalnych, poznawania siebie i własnych granic oraz ograniczeń. Agnieszka Stein, psycholog dziecięcy, powiedziała tak: „Rodzicielstwo to przede wszystkim ogarnianie siebie”. Aby wspierać dziecko w regulacji emocji, trzeba umieć regulować własne emocje. Aby komunikować się z dzieckiem autentycznie bez przemocy, trzeba komunikować się w taki sposób także ze sobą. Aby akceptować dziecko takie, jakie jest, i kochać je bezwarunkowo, trzeba akceptować bezwarunkowo i kochać samego siebie. Nie ma drogi na skróty – trzeba poukładać się z samym sobą. Można tego dokonać w psychoterapii, ale też poprzez lekturę wartościowych książek i otaczanie się ludźmi, którzy współdzielą z nami nasze cele i wartości wychowawcze. Naprawdę warto. Spokój rodzi spokój. Miłość rodzi miłość. Zacznij od siebie.

Idź do oryginalnego materiału