Zmarła Jadwiga Wrońska. Kochała muzykę, wychowała wiele pokoleń uczniów i dawała świadectwo wiary

tv28.pl 3 godzin temu

W wieku 74 lat zmarła Jadwiga Wrońska z domu Mordarska, nauczycielka muzyki w szkołach i przedszkolach w powiecie limanowskim oraz wychowawczyni kilku pokoleń młodzieży.

Poniżej publikujemy życiorys przygotowany przez Mateusza Wrońskiego

Jadwiga Wrońska była uznaną wokalistką. Śpiewała w limanowskiej Bazylice podczas uroczystości kościelnych i ślubów. Wspominała kiedyś o tym fakcie przed laty, iż ksiądz biskup Piotr Bednarczyk wręcz zakochał się w jej głosie i zadzwonił do niej, mówiąc iż ma piękny głos i pragnie, by śpiewała na uroczystościach na Placu Koronacyjnym. Śpiewała solo także w różnych zespołach i na festiwalach. Była m.in. wokalistką na słynnych dancingach w restauracji „Myśliwska” w centrum Limanowej, gdzie zjeżdżali się ludzie z całej Małopolski i ze Śląska. Na perkusji grał wtedy z nią jej mąż, Wojciech.

Śpiewu solowego uczyli Jadwigę najlepsi profesorowie, których przywoził do Limanowej jej ojciec Mieczysław Mordarski – junior. Jadwiga wspominała, iż najdłużej uczyła ją pani profesor Stefaniszyn, która najlepiej wyszkoliła jej głos. Ojciec, Mieczysław, był oczywiście jej pierwszym nauczycielem muzyki, najpierw na skrzypcach (co było tradycją w tej muzycznej rodzinie). Był wymagający i potrafił nauczyć, uczniowie go uwielbiali. Założył Ognisko Muzyczne w Limanowej, które po jego śmierci (w 1965 roku) przekształciło się w Szkołę Muzyczną. Był także kapelmistrzem Orkiestry Dętej „Echo Podhala” (którą założył jego ojciec Mieczysław – senior) i nauczycielem muzyki w Liceum Pedagogicznym, a także dyrygował licznym 80-osobowym chórem oraz Międzyspółdzielnianym Zespołem Pieśni i Tańca. Ojciec Mieczysław zawsze mówił do Jadwigi: „Jagódka” i zawsze marzył o tym, aby śpiewała i była nauczycielką. I to jego marzenie się spełniło. Niestety, Mieczysław – junior nie doczekał się tego za życia, bowiem zmarł w wieku 43 lat, gdy Jadwiga wraz z umuzykalnionym rodzeństwem (Mieczysław, Tadeusz, Maria i Danuta) byli jeszcze dziećmi w szkole. Jego pogrzeb był jak dotychczas największym pogrzebem w Limanowej – była to wielka manifestacja kulturalno-żałobna w połowie lat 60., w którym uczestniczyły wszystkie orkiestry z regionu, oraz uczniowie szkół i społeczeństwo limanowskie.

Jadwiga Wrońska poznała swojego męża Wojciecha w Studium Nauczycielskim w Tarnowie. Przez długi czas przechodzili koło siebie i nie zwracali na siebie uwagi. Aż do pewnej imprezy szkolnej, gdy została poproszona przez kolegów i koleżanki, żeby zaśpiewała coś solo dla nich. Jej śpiew zachwycił wszystkich, jak i również jej przyszłego męża, rok starszego – Wojciecha (ur. w Tarnowie), który od tej pory przychodził do niej codziennie do akademika, prosząc o spotkanie. I tak zaczęła się ich wspólna przyjaźń i miłość do końca życia. Połączyła ich miłość i pasja do muzyki.

Zawarli związek małżeński w 1972 roku i zamieszkali w Limanowej. Wraz z mężem wychowali trójkę dzieci: Mateusza (1973), Katarzynę (1975), Łukasza (1976). Jadwiga swoją pierwszą pracę rozpoczęła w szkole w Mordarce u dyrektora Władysława Czechowskiego, który pamiętał jej ojca i rok wcześniej był choćby na ich ślubie, a potem zaproponował jej pracę w szkole. Chodziła do swojej pierwszej pracy w Mordarce najczęściej na nogach z Limanowej, bo rzadko jeździły wtedy autobusy, a jej mąż zaczął pracę w szkole w Tymbarku. Następnie, oboje podjęli pracę w Szkole Podstawowej Nr 3 Limanowej – jako nauczyciele muzyki, w której założyli znany zwłaszcza w latach 80. Dziecięcy Zespół Wokalno – Artystyczny „Humoreska”, występujący w wielu konkursach i festiwalach w Polsce, zdobywając liczne wyróżnienia. Przy choreografii zespołu tanecznego pomagała im wtedy pani Erma Ordza, która specjalnie przyjeżdżała na próby „Humoreski” z Krakowa. A Jadwiga uczyła wtedy gry na mandolinach oraz śpiewu, a Wojciech na pozostałych instrumentach. Wykształcili wielu przyszłych muzyków. Jadwiga miała taki specjalny dar – iż już w bardzo młodym wieku potrafiła u danego dziecka znaleźć talent muzyczny i zachęcała rodziców, żeby ich dziecko kształciło się w tym kierunku. W tym względzie nie myliła się. A ich najmłodszy syn, Łukasz, udanie kontynuuje za granicą tradycje muzyczne i artystyczne rodziców i dziadków Mordarskich od sześciu pokoleń.

Bardzo bolesnym w jej życiu był okres poważnego złamania nogi. Śpieszyła się wtedy na występ w „Myśliwskiej” i poślizgnęła się. Ta poważnie złamana noga już do końca życia nie wróciła do pełnej sprawności. Założono jej 10 śrub. Następnie mąż zabrał ją do szpitala w Piekarach Śląskich i tam ponownie łamali jej nogę i zakładali śruby. Gdy dostała się do szpitala ze złamaną nogą, dowiedziała się, iż jest w ciąży (trzecie dziecko – Łukasz) i zaproponowano jej usunięcie tego dziecka w tak poważnym stanie. Ona nie zgodziła się, w czym wspierał ją mąż. Dzięki temu wydarzeniu mogła dawać świadectwo wielu ludziom w swoim życiu.

W latach 90. Jadwiga Wrońska, żeby móc wykształcić swoją trójkę dzieci na studiach, zrezygnowała z nauczania w szkole i założyła wraz z mężem własną działalność gospodarczą – dwa sklepy „Miniaturka” przy ulicy Józefa Marka – naprzeciw limanowskiego sądu. Handlowała wtedy głównie kwiatami, a także artykułami spożywczymi i innymi (do 2001 roku). Gdy prowadzenie obydwu sklepów przestało już być opłacalne, zrezygnowała z nich.

Kolejnym etapem zawodowym w życiu Jadwigi był powrót na 15 lat do nauczania muzyki w szkolnictwie. Była nauczycielką w Starej Wsi Woli, a następnie w przedszkolach w Ujanowicach, Słopnicach Górnych, Męcinie, Pisarzowej i w Laskowej. Wszędzie w tych placówkach robiła jak zawsze wysoki poziom muzyczny i artystyczny – organizowała jasełka na święta Bożego Narodzenia, szyła stroje góralskie, ubierając dzieci na ludowo do występów, uczyła także dzieci śpiewać i odkrywała w nich kolejne talenty muzyczne.

Przez ostatnie 20 lat oddała się na służbę Bożą, była bardzo zaangażowana w formację dzieci i młodzieży w duchu Maryjnym w Rodzinie Radia Maryja, działała w kółku koronkowym, należała do Bractwa Czcicieli Matki Bożej Bolesnej, a także do Żywego Różańca, współtworząc Różę Różańcową pod wezwaniem Św. Michała Archanioła przy Podworkowych Kółkach Różańcowych Dzieci z Limanowej i okolic – za dzieci i wnuków. Była współorganizatorką pielgrzymek dzieci i młodzieży w Rodzinie Radia Maryja z Limanowej na Jasną Górę. Wszędzie tam wykazywała się żywą wiarą i radośnie dzieliła się nią z innymi, poprzez modlitwę i anielski śpiew, a także chętnie dzieliła się swoim świadectwem ewangelicznego życia. A gdy mąż Wojciech ciężko zachorował, opiekowała się nim oraz teściową w domu w Tarnowie. Ukochany Wojciech zmarł w 2018 roku.

Jadwiga Wrońska od kilku lat również zmagała się z poważną chorobą, żadne leki przeciwbólowe na nią nie działały. Z wiarą i pokorą przyjmowała to cierpienie, oddając Panu Bogu w intencji potrzebujących. Chociaż jej ciało było już słabe, to do ostatniego tchnienia życia miała silnego ducha.

Była odważną i gorliwą czcicielką Najświętszego Sakramentu, wydając m.in dwie książeczki na ten temat. Była także odważna w głoszeniu bezkompromisowej postawy wobec wiary, modlitwy, moralności i zachodnich ideologii. Zawsze powtarzała słowa kardynała Saraha: „Bóg albo nic”. Prosiła również, żeby przekazać te słowa: „Niech w każdym sercu zagości Pan Jezus i Matka Boska” oraz „Odnowa narodu będzie zależała od należnej czci Panu Jezusowi – naród ma upaść na kolana”.

Uroczystości pogrzebowe odbędą się 8 listopada o godz. 15.00 w Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej w Limanowej. O godz. 14.30 rozpocznie się różaniec.

tekst: Mateusz Wroński; oprac. MAG

fot. arch. rodzinne Mateusza Wrońskiego

Idź do oryginalnego materiału