Szkolne obchody Dnia Matki
Dzień Matki obchodzony jest w szkołach i przedszkolach bardzo uroczyście. Są występy, laurki, piosenki, wierszyki i wzruszenia. Ale nie każde dziecko siada do przygotowań z taką samą radością. Czasem za drobnym grymasem czy niechęcią do udziału w próbach stoi znacznie więcej – np. trudna sytuacja rodzinna, o której szkoła po prostu nie wie.
Co roku pod koniec maja media społecznościowe zalewają zdjęcia i refleksje z występów z okazji Dnia Matki. I co roku powraca ten sam temat: dlaczego szkoła nie zauważa, iż nie wszystkie dzieci mają mamy? Albo, iż nie każda mama jest obecna w życiu dziecka?
Przecież szkoła powinna uczyć empatii, zrozumienia, dostrzegać różnorodność. Tymczasem często w imię "równości" traktuje wszystkie dzieci tak samo. Tyle iż nie każde dziecko żyje w takim samym świecie: są i takie, których mamy nie żyją, ciężko chorują, są nieobecne z wyboru lub przymusu.
Na Threads jeden z ojców o nicku pawelstypa opublikował wpis, który porusza tę kwestię. "Córeczka wychowuje się bez mamy. Mama zostawiła ją, gdy miała 4 lata. Nie mają kontaktu. Córka ma zadanie w szkole, nauczyć się piosenki na Dzień Matki. Jest to dla niej przykra i stresująca sytuacja. Uważam, iż szkoła powinna wykazać się elastycznością i zrozumieniem, umożliwić 'zaliczenie' innej piosenki. Edukacja nie oznacza tylko nauki na pamięć, edukacja to też emocjonalne wsparcie".
Trochę wrażliwości i empatii
W komentarzach pod postem mężczyzna dodatkowo wyjaśnił, iż sam późno dowiedział się o zadaniu i zareagował, gdy zauważył, iż córka w tym roku trudniej niż dotychczas przechodzi czas szkolnych przygotowań do Dnia Matki. Rozmawiał z nauczycielką i – na szczęście – spotkał się ze zrozumieniem. Dziewczynka mogła przygotować inny utwór, co od razu zmniejszyło stres. Ojciec nie miał pretensji do nauczycielki. Zwrócił uwagę na coś ważniejszego – iż system edukacji jest bardzo sztywny i nieprzystosowany do różnorodnych sytuacji rodzinnych.
Z perspektywy rodzica łatwo powiedzieć: "nauczyciel powinien wiedzieć". Ale dla nauczyciela, który ma pod opieką dwadzieścioro pięcioro uczniów, nie każda sytuacja jest od razu widoczna. Nie każdy uczeń mówi o tym, iż nie widuje taty, iż mama jest za granicą, iż opiekę sprawuje babcia. Czasem sami rodzice nie informują szkoły o tym, iż rodzice są po rozwodzie albo iż dziecko przeżywa stratę.
Dzień Matki, Dzień Ojca, Święta Bożego Narodzenia czy inne rodzinne okazje są w szkołach obchodzone i traktowane jako tradycja. I bardzo często te święta opierają się na idealnym obrazie rodziny – mama, tata, dzieci. Tymczasem rzeczywistość wygląda inaczej. Są rodziny patchworkowe, są dzieci wychowywane przez jednego rodzica, przez dziadków, przez rodzinę zastępczą. Są dzieci, które jednego z rodziców straciły. I są też takie, które zostały porzucone.
Czasem wystarczy uważność nauczyciela
Dla dziecka, które nosi w sobie smutek albo brak, szkolny obowiązek w postaci nauki piosenki dla mamy z okazji jej święta może być emocjonalnie obciążający. Edukacja to nie tylko wiedza z podręcznika. To również nauka empatii, wrażliwości, dostrzegania emocji. A dzieci, które są inaczej wychowywane, nie są gorsze. One po prostu mają inne doświadczenia i trzeba to również brać pod uwagę, zanim potraktuje się wszystkich uczniów w klasie na równi.
Nie chodzi o to, by rezygnować z Dnia Matki. Ale można go obchodzić z większą uważnością. Można zapytać dziecko, czy chce brać udział w występie. Można zaproponować piosenkę dla ważnej osoby (albo obchodzić Dzień Rodziny) lub dać dziecku przestrzeń na własny pomysł. To wcale nie wymaga wielkiej rewolucji – tylko odrobiny elastyczności i zrozumienia.
Każde dziecko jest inne. Rozwija się w swoim tempie, ma inne zdolności, inną wrażliwość i inną historię. A szkoła – choć to trudne – powinna te różnice zauważać. I nie zawsze da się wszystko zrobić sztywno według planu, a niestety edukacja w polskim systemie często ma takie założenie.