Każdy z nas ma nieco inną sytuację rodzinną, finansową i zawodową. Tak naprawdę wszystkie te czynniki mają wpływ na to, jak ostatecznie wygląda nasz dzień. Ilu jest rodziców, tyle sposobów na zorganizowanie życia.
Czy dziecko musi siedzieć cały dzień w przedszkolu, gdy rodzice nie mają innej opcji, przecież muszą jakoś zarobić na życie? Albo czy trzeba zrezygnować z pracy, jeżeli chce się spędzać więcej czasu z dzieckiem? Tym mamom udało się znaleźć sposób, by pogodzić pracę zawodową z silną potrzebą spędzania czasu z dzieckiem.
Warto rozmawiać
– Córka poszła w ubiegłym roku do przedszkola. Jako 3,5-roczne dziecko momentalnie się odnalazła w nowej rzeczywistości. Odbierałam ją po godz. 17:00. Długie godziny w placówce nie były dla niej problemem, ale to ja czułam, iż coś tracę – mówi nam Kinga, mama 4-letniej Oli. – Po powrocie z pracy byłam bardzo zmęczona i nie miałam ani siły, ani ochoty na wspólne aktywności. Męczyło mnie to tak bardzo, iż postanowiłam porozmawiać z przełożonym.
– Udało się dogadać na pracę zdalną dwa dni w tygodniu. Nie tracę czasu w dojazdy, dzięki czemu zyskuję aż 2 godziny – opowiada Kinga. – Mogę wcześniej odebrać córkę, ale mam też zupełnie inną energię. Na te dni zawsze mamy jakieś fajne "babskie plany" – to nasz czas. Jestem ogromnie wdzięczna, iż mój pracodawca był otwarty na moją prośbę. Choć początkowo miałam spore obawy, czy się zgodzi. To okazuje, iż warto próbować.
Indywidualne podejście
– Pracuję na popołudniową zmianę. zwykle kończę o godz. 22:00 i niestety wracam do domu, gdy synek już śpi – opowiada Natalia. – Gdy zaczął chodzić do przedszkola, bardzo zaczęło mi brakować wspólnego czasu. Przykro mi, gdy słyszę komentarze, iż wystarczy zmienić pracę. To wcale nie jest takie poste. Na szczęście trafiliśmy na fajną panią dyrektor i wychowawczynie. Ustaliliśmy, iż dopóki tak wyglądają moje sprawy zawodowe, syn będzie przychodził dopiero na obiad.
– Dzięki takiemu układowi jest zaopiekowany, gdy z mężem jesteśmy w pracy, ma kontakt z dziećmi, ale zyskaliśmy także czas tylko dla siebie. Przed południem staram się poświęcić uwagę tylko dziecku – wyznaje Natalia i dodaje: – Każda sytuacja rodzinna jest inna, fajnie, gdy inni to rozumieją i chcą pomóc znaleźć rozwiązanie, zamiast tylko krytykować.
Dzień wagarów z mamą
– Prowadzę własną działalność. Niewątpliwie plusem jest to, iż jako szefowa mogę sama sobie ustalać sobie grafik. Nie oznacza to jednak, iż pracuję mniej – mówi Wiola. Często liczba godzin przekracza klasyczny etat. Pracuję głównie popołudniami, po przedszkolu i szkole, bo tak pasuje moim małym pacjentom. Jak to pogodzić z byciem mamą? Nie było łatwo.
– Ostatecznie układam grafik tak, iż pracuję w weekendy w pierwszej połowie dnia. Wtedy jest czas taty i dzieci. zwykle robią sobie wycieczki rowerowe czy wypady na basen. Za to ja nie pracuję w poniedziałki. Wtedy jest mój czas z dziećmi. Przedszkolaki odbieram wcześniej, a czasem choćby robię im małe wagary. Mamy swoje małe rytuały, np. gofry na śniadanie, no i zawsze staram się zaplanować coś fajnego – wyjaśnia Wiola.
Te historie świetnie pokazują, iż nie ma jednego stałego schematu dla wszystkich rodzin. Warto jednak pamiętać o jeszcze jednej rzeczy, którą świetnie widać na przykładzie tych mam. Niedobór wspólnego czasu sprawił, iż nie tylko szukały niekonwencjonalnych rozwiązań, ale także bardziej zaczęły zwracać uwagę na to, jak wyglądają te wspólne chwile. Bo przecież nie chodzi o to, jak dużo czasu spędzamy z dziećmi, ale w jaki sposób.