Znany pediatra radzi, jak uodpornić dziecko przed sezonem infekcji. Zacząć trzeba już teraz

dadhero.pl 2 godzin temu
Czy można pod koniec września pozwolić dziecku pluskać się w rzece? Według pediatry Łukasza Grzywacza nie tylko można, ale wręcz trzeba. I to choćby kilka razy w tygodniu. Lekarz w ten właśnie sposób wzmacnia odporność swojego syna przed sezonem infekcji.


"Hartuj się, hartuj się, bo kto się hartuje, nigdy nie, nigdy nie, nigdy nie choruje" – śpiewała ponad 40 lat temu Elżbieta Jagiełło. Dziś jej piosenkę "Lekarstwo na katar" mało kto już pamięta, wielką popularnością nie cieszy się też polecana w niej metoda budowania odporności. To się może zmienić, bo hartowanie polecił ostatnio na Instagramie Łukasz Grzywacz, autor profilu Tatapediatra.

Do rzeki? We wrześniu? No pewnie!


To, iż lekarz jest zwolennikiem hartowania, widać na opublikowanym przez niego nagraniu. Widać na nim jego pięcioletniego syna, który pluska się w płytkim, kamienistym potoku. – Jesteśmy nad rzeką. To jest dolina Zimnika, ta woda jest naprawdę bardzo zimna – wyjaśnia pediatra. Po czym wyjaśnia, dlaczego on i jego syn znaleźli się w tym miejscu. Chodzi nie tylko o dobrą zabawę, ale też o hartowanie organizmu chłopca.

W dalszej części nagrania Łukasz Grzywacz przekazuje dwie rady dla tych, którzy chcieliby pójść w jego ślady i przy pomocy hartowania wzmocnić organizm swojej pociechy przed nadchodzącym sezonem infekcji. – Po pierwsze, trzeba zacząć już teraz, czyli pod koniec lata, na początki jesieni, żeby powolutku przyzwyczajać organizm do tych niższych temperatur. Nie czekamy na jesień i zimę, kiedy te temperatury spadną – wyjaśnia pediatra.



Z chłodem za pan brat


Druga rada dotyczy regularnego powtarzania czynności, które mają zahartować organizm. Łukasz Grzywacz twierdzi, iż z zimnem należy się oswajać kilka razy w tygodniu. Dla tych, którzy mdleją na myśl o tym, iż ich dziecko miałoby wchodzić teraz do rzeki, pediatra ma dobrą wiadomość – to nie jest jedyny sposób na hartowanie. Można też po prostu wyjść na świeże powietrze, przespacerować się w chłodniejsze dni.

Chodzi po prostu o to, by wystawić dziecko (ale też i siebie) na nadchodzącą falę chłodów. I przygotować organizm do obrony przed tym, co ta fala ze sobą nieuchronnie niesie – kaszel, katar, gorączkę i inne objawy jesiennych infekcji.

Idź do oryginalnego materiału