Wystawa A jednak życie miała być projektem jednorazowym. Vojtek przygotował ją w sierpniu 2022 roku dla upamiętnienia 80. rocznicy likwidacji getta w Otwocku. Inspiracją dla obrazów były fotografie dawnych żydowskich mieszkańców tego miasta pod Warszawą, a zwłaszcza zdjęcie trzech nastolatek siedzących na ławce. Zdjęcie to przedstawiało ocalałe z Holokaustu dziewczęta z żydowskiego Domu Dziecka w Otwocku i zostało zrobione niedługo po wojnie. Artystę uderzyła rozkwitająca kobiecość dziewczynek. Jeszcze przed trzema laty były wychudłymi cieniami, niemal pajęczynami ludzi. Teraz miały biodra, miały brzuchy, miały piersi i mogły rodzić dzieci.
A jednak życie… A jednak Żydzi. Niemcom nie udało się unicestwić tego narodu. Cieśniewski nazwał obraz Wiosna narodu. Od tych dziewczyn miało zacząć się odrodzenie społeczności.
Latem 2023 roku planowano powtórzyć wystawę w Muzeum Żydów Mazowieckich w Płocku. Ale nagle znalazła się jedna z dziewcząt siedzących na ławce. Nazywa się Aviva Blum i jest izraelską malarką. Jak na potwierdzenie idei Vojtka: a jednak życie jest silniejsze. Cudowne i nieprzewidywalne.
Wystawa w Płocku, zachowując swój tytuł, mówiła już dwoma głosami: Aviva została do niej zaproszona przez Cieśniewskiego ze swoimi obrazami, akwarelami, grafikami oraz skrzętnie skrywaną pod abstrakcyjnymi pejzażami wojenną traumą dziecka. Życie rozkwitło, jest wartością i pięknem — mówiła wystawa — a jednak… pozostało podszyte lękiem i mrokiem.
Jeszcze podczas wystawy w Płocku pojawił się pomysł, żeby obrazy Avivy i Vojtka zaprezentować wspólnie w Izraelu. Cieśniewski chce pokazać ideę wiosny, odrodzenia, życia jako realność biorącą górę nad nienawiścią i śmiercią. Jego idee są jak biblijne przypowieści, dziesięć przykazań – wykaz prawd, jak żyć. To przesłanie obrazów tego artysty. W swojej sztuce nie idzie on na kompromisy — w przeciwieństwie do życia społecznego, w którym każdy człowiek, jeżeli chce żyć w zgodzie z innymi, musi godzić się kompromis własnych ideałów.
7 października w Izraelu wydarza się tragedia. Koszmar, szok wracają — masowe mordy, gwałty, tortury, nienawiść… Program zabicia, porwania, wygnania Żydów – który to już raz? Dla Vojtka przesłanie jego obrazów tym bardziej się nie zmienia. W związku z 7 października tworzy nowe prace. Już inne, ale zostawia im wspólny tytuł: A jednak życie!
Jeśli sztuką jest poszukiwanie formy dla wyrażenia własnych idei i uczuć — miłości, lęku, nadziei, przerażenia, rozpaczy — to Cieśniewski szuka swojej sztuki w tym, co postrzega, co przeżywa. Co wchłania ze świata, który go otacza. Kiedy zaczynał malować obrazy z tego zmieniającego się z wystawy na wystawę cyklu, nośnika swoich idei szukał w oglądanych fotografiach. Po 7 października już ich nie potrzebuje, czerpie z siebie. Wierzy w emocjonalne porozumienie i moralne przesłanie swojej sztuki. Wierzy, iż coś musi wynikać z faktu, iż maluje obraz — jakby wołał do kobiety: „Jaka pani jest piękna”, by ta kobieta poczuła się piękna. Jakby wołał do mężczyzny wchodzącego na przejściu pod nadjeżdżający samochód: „Halo, niech pan nie wchodzi” i zatrzymał go. Cieśniewski chce głośno wołać: sztuka jest — w znaczeniu humanistycznym — z Człowieka dla Człowieka. A nie — przeciw Człowiekowi. To jedyny powód, dla którego maluje.
A więc po 7 października Vojtek Cieśniewski zaczął karmić siebie nieszczęściem i wojną. I nie zmieniając przesłania malować obrazy takie, jak Ucieczka przed ciemnością — kobietę biegnącą nocą. Jest metaforą młodości i życia. Za nią tkwi biała kula, znak zagrożenia. A wszystko to w barwnych plamkach; rojach świetlików, nieznanych świateł, ogniach wybuchów? W pewnej piosence, którą Vojtek zna, stary człowiek śpiewa do młodego: ja wiem, co to jest młodość, ale ty nie wiesz, co to jest starość. Można to strawestować: ja wiem, czym jest dobro, ale ty — na szczęście (!) nie wiesz, czym jest zło. Życie jest piękne, ale żyjemy wciąż zagrożeni złem.
To, co się dzieje dziś w Izraelu/Gazie jest straszne — ludzie stosują przemoc, zło, które jest przeciw życiu. Przesłanie sztuki w pewnej chwili umarło. Cieśniewski przywraca je powtórnie, po raz kolejny, znowu i znowu… wbrew okolicznościom. Wie, iż że nie ma innej drogi dla życia — tylko wzajemna miłość i dobro. Maluje w trosce o życie, ze strachu, by nikt piękna życia nie zbrukał, nie zniszczył. Nie zabijał. Vojtek maluje ideały, o których ludzie czasem nie chcą pamiętać, gdy występują przeciw sobie. Przywraca niebanalną prawdę, iż największą wartością jest ŻYCIE. A w tym życiu — MIŁOŚĆ do drugiego człowieka.
Każdy jego obraz — jak mówi — to zadośćuczynienie ofiarom przemocy. Każda noc się kończy. W obrazie biegnącej nocą dziewczyny, w osaczającym ją mroku kryje się także poranek. A jednak życie… NIE dla zamordowanych. Ale znów życie! Jak zawsze. Pomimo wszystko.
Jeśli gdzieś nakładają się na siebie obrazy Avivy Blum i Vojtka Cieśniewskiego, to w afirmacji życia i w konieczności malowania. Ich obrazy są jak zaklęcia, jak obiekty, które mają przepędzać zło.
Andrzej Niziołek na podstawie Vojtka Cieśniewskiego