Żoną, ale w ciąży z kolegą z pracy… Co robić?

newsempire24.com 2 dni temu

Przebudzenie w świecie chaosu

Mam na imię Katarzyna Kowalska, mieszkam w Toruniu, gdzie Wisła płynie spokojnie. Długo zastanawiałam się, czy napisać to wyznanie, ale nie potrafię już dłużej milczeć. Moje życie legło w gruzach i nie wiem, jak wyjść z tego koszmaru.

Jestem matką pięcioletniej Martynki i żoną męża, którego myśli pochłania praca. Mój mąż, Piotr, to prawdziwy pracoholik, rzadko bywa w domu. Naszą córkę z przedszkola odbiera moja mama, która również z nią zostaje wieczorami, bo ja i Piotr wracamy późno. Pracuję w dużej firmie – miejsce jest wymagające, ale dobrze płatne, więc daję z siebie wszystko, często zostaję po godzinach. Dwa miesiące temu wysłano mnie na czterodniową delegację z kolegą z pracy, Andrzejem. Poprosiłam mamę, aby zamieszkała u nas na ten czas i zajęła się Martynką. Zgodziła się, więc wyjechałam z czystym sumieniem.

Z Andrzejem jechaliśmy służbowym autem. Dzień minął na obowiązkach, a wieczorem zameldowaliśmy się w hotelu. W windzie zaproponował kolację w restauracji hotelowej. Skinęłam głową – czemu nie? Wieczór okazał się niespodziewanie przyjemny. Rozmawialiśmy o wszystkim, dowiedziałam się, iż jest rozwiedziony, bez dzieci, pochłonięty pracą. Jego głos, jego śmiech – poczułam się wolna, żywa, jak nie czułam się od dawna. Po latach z mężczyzną, którego ledwo znałam, było mi lekko. Po kolacji rozeszliśmy się do pokoi, ale coś we mnie już się zmieniło.

Następnego dnia praca, wieczorem znów kolacja. Skończyliśmy wcześniej i Andrzej zaproponował, żeby uczcić sukces butelką czerwonego wina. Uwielbiam czerwone, nie odmówiłam. Jedliśmy, piliśmy, śmialiśmy się i widziałam, do czego to zmierza. Serce biło jak szalone, ale postanowiłam iść do pokoju. Andrzej chciał mnie odprowadzić, a w windzie wszystko się wydarzyło – jego usta spotkały moje, ogarnęła nas fala pasji. Znalazłam się w jego pokoju, a noc była wirującym szaleństwem, o którym bałam się choćby myśleć. Następna noc była jeszcze bardziej intensywna – zatraciłam się, zapominając o domu, mężu, wszystkim.

Po powrocie do Torunia próbowałam o tym zapomnieć. Zanurzyłam się w pracy, unikałam Andrzeja, ale po kilku tygodniach życie uderzyło mnie w najczulszy punkt: jestem w ciąży. Świat zawirował, nogi się ugięły. Byłam w szoku, przerażona, ale wiedziałam – to jego dziecko. Z Piotrem oddaliliśmy się od siebie, od miesięcy nie było między nami bliskości. Chciałam z nim porozmawiać o rozwodzie – nasza rodzina już dawno drżała w posadach, ale odkładałam to ze strachu przed zmianą. A teraz to dziecko – żywy dowód mojego upadku. Nie znam Andrzeja naprawdę. Był czuły podczas tamtej delegacji, ale czy mogę mu zaufać? Co, jeżeli mnie odrzuci, gdy tylko się dowie?

Chodzę po domu jak cień, patrzę na córkę i męża, a w środku wszystko krzyczy. To dziecko rośnie we mnie, a ja nie wiem, co z nim zrobić. Powiedzieć Piotrowi? Wybuchnie, wyrzuci mnie, zostanę sama z dwójką dzieci. Powiedzieć Andrzejowi? A jeżeli mnie wyśmieje albo zniknie jak sen? Zdecydowałam się wyznać prawdę ojcu dziecka za kilka dni, ale każdy mijający dzień to tortura. Moje myśli rozrywają mnie na kawałki, serce pęka od strachu i poczucia winy. Pragnęłam spokoju, a stworzyłam chaos.

Mama patrzy na mnie z niepokojem, ale milczę. Jak jej powiedzieć, iż jej córka, wzorowa matka i żona, zaplątała się w taki wstyd? Piotr wraca późno, rzuca zmęczone “cześć” i nie widzi, iż drżę. Andrzej w pracy przechodzi obok, a jego spojrzenie jest ciepłe, ale obce. Co mam zrobić? Zostawić dziecko i odejść od męża? Rzucić wszystko i uciec? A może milczeć, aż prawda wybuchnie jak burza? Marzyłam o szczęściu, o drugim dziecku, ale nie tak – nie z kłamstwem i zdradą. Stoję na krawędzi, a każdy krok to przepaść.

Proszę, doradźcie mi! Jestem w desperacji, zagubiona. Moje życie sypie się, a ja nie wiem, jak ratować siebie, swoje dzieci, swoją duszę. To dziecko to mój błąd i moja nadzieja, ale boję się, iż zniszczy wszystko, co mi pozostało. Jak mam sobie poradzić z tą prawdą, która pali mnie od środka? Chcę, aby wszystko się ułożyło, ale boję się, iż jest już za późno.

Idź do oryginalnego materiału