"Dzień dobry. Chcę się wyżalić, proszę o anonimowość. Wrzesień jeszcze się nie skończył, a ja już mam dość szkoły. Syn chodzi do piątej klasy, w państwowej placówce. Normalna szkoła, normalni rodzice. Tylko te składki na wszystko nienormalne. Mam wrażenie, iż w poprzednich latach było jakoś łatwiej. Albo po prostu życie było tańsze, więc teraz, chociaż zarobki moje i mojego męża się nie zmieniły, jest tak piekielnie trudno. Młodsze dziecko poszło właśnie do przedszkola, więc tu też doszła nam wyprawka do kupienia, a nasz domowy budżet nie jest z gumy.
Klasowe składki to prawie 400 zł
No i tak, u starszego było zebranie, a tam: składka na radę rodziców, oczywiście. Z zebranej kwoty funduje się jakieś większe szkolne imprezy, dopłaca do wycieczek dzieci, których rodzice są w trudnej sytuacji czy coś takiego. To 50 zł na semestr. Poza tym inne składki: 300 zł na dwudniową wycieczkę, 10 zł na papier ksero, 10 zł na słodycze i upominki na Dzień Chłopaka, 20 zł na prezent dla nauczyciela. Już też pojawił się temat imprezy halloweenowej i mikołajek. Słabo mi, kiedy o tym myślę.
Część tych pieniędzy przelałam skarbnikowi od razu po zebraniu, ale nie wszystko. No nie mogę sobie na to pozwolić, żeby tak od ręki robić przelewy na prawie 400 zł. Teraz skarbnik klasowy, to taka mama, która jest księgową i jest skarbnikiem od zeszłego roku, wysłała na naszą rodzicielską grupę na Messengerze wiadomość ponaglającą wpłaty.
Czuję się upokorzona
Chciała to zrobić w żartobliwy sposób, bo napisała, iż to taka 'lista wstydu' i dodała śmiejącą się buźkę. Nie było tam nazwisk, bo ona wie, iż to niezgodne z RODO czy z czymś, zamiast tego są jakieś symbole i literki, ale ta lista jest ewidentnie alfabetyczna, zgodnie z numerami w dzienniku. My mamy takie nazwisko, iż naprawdę łatwo poznać, które miejsce syn zajmuje na liście. I tam w rubrykach było na czerwono 'niepełne' albo 'brak'.
Poczułam się, jakby ktoś dał mi z liścia. Taka upokorzona. Nie tylko ja byłam na czerwono na tej liście, kilkoro innych rodziców też nie zapłaciło, ktoś choćby nie wpłacił nic. Ale szczerze mówiąc, nie pociesza mnie to ani trochę. Bo co, mam się cieszyć, iż inni rodzice też nie mają kasy na szkolne przyjemności dla swoich dzieci? To smutne przecież.
Martwię się, iż przez takie coś moje dziecko będzie miało problemy w szkole. Bo np. ta mama-skarbik powie coś swojemu dziecku, a ono jest popularne i lubiane w klasie, a ono rozpowie to dalej itd. Wiecie, jakie są dzieci i jak to działa. One chłoną jak gąbka to, co słyszą od rodziców i potem bezmyślnie przekazują dalej.
Oczywiście ureguluję te wszystkie należności, ale chciałam tylko się jakoś wygadać i usłyszeć, iż może nie jestem sama. Może innym też jest tak trudno? Pozdrawiam".