"Zostawiłam dziecko na noc w szkole". Szkoda, iż to nie jest nowy szkolny trend

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: W większości szkół taki pomysł by nie przeszedł. Fot. Polska Press/East News


Jestem szczęściarą, bo 12 lat edukacji wspominam z rozrzewnieniem. Może i nie chciałabym cofać się w czasie ani wracać do czasów szkolnych, a jednak po przeczytaniu tego maila pomyślałam: "O, czemu my na to nie wpadliśmy?!".


Podstawówka. Już tam narodziła się moja niechęć do matematyki (choć nasze łamigłówki matematyczne uwielbiam!), a jednak te pierwsze lata edukacji wspominam z nostalgią. Nikt mi nie dokuczał, nikt mnie nie krzywdził. Nigdy nie byłam wybitną uczennicą, ale nie musiałam nią być – mogłam odkrywać to, co daje mi euforia i w czym jestem dobra, rodzice wiedzieli, iż Nobla z fizyki nie dostanę.

Byłam jednym z dzieci, które już pod koniec sierpnia marzą o powrocie do szkoły, kupowaniu wyposażenia piórnika i nowego czepka. W mojej szkole był basen, a to już daje jakieś +50 do fajności.

Gimnazjum. choćby "mundurek" (wprowadzony przez ówczesnego ministra edukacji Romana Giertycha), a adekwatnie zmechacona kamizelka z akrylu w trupim kolorze, nie odbierał mi euforii z chodzenia do szkoły. Celowo piszę "chodzenia do szkoły", a nie "nauki".

Poza uczeniem się mogłam pracować w sklepiku prowadzonym przez uczniów. Wyżywać się literacko w szkolnej gazetce (naszym największym osiągnięciem był wywiad z Blog 27). Tańczyć na korytarzach podczas koncertów szkolnej kapeli (kochałam się w gitarzyście, przyznaję).

Liceum. Przewracaliśmy ze znajomymi oczami, gdy dorośli powtarzali nam, iż "liceum to najpiękniejszy czas w życiu", a dziś – jako ta "dorosła" – sama stwierdzam, iż może nie był to ten najpiękniejszy czas (ten jeszcze przede mną!), ale jeden z piękniejszych na pewno. Miałam znakomitych nauczycieli, którzy doceniali kreatywność, byli otwarci i tolerancyjni.

Ta jedna szóstka z fizyki za przygotowanie filmu 16+ na dodatkową ocenę może nie podniosła mojej średniej (skończyło się tróją na koniec roku), ale bawiłam się świetnie. Poloneza na studniówce tańczyłam z koleżanką z klasy – dziś pewnie byłybyśmy gwiazdami TikToka.

Było nieźle, ale tego jednego i tak zazdroszczę synowi naszej czytelniczki: nigdy nie spędziłam w szkole nocy!

Przeczytajcie jej mail:


Dajmy naszym dzieciom kredyt zaufania


"Przeczytałam bardzo interesujący artykuł Pani Marty o tym, iż w przedszkolu jej synka organizowano nocowankę i iż była bardzo dumna, iż on sobie tak ładnie poradził, nie płakał ani nic. To mi przypomniało o pewnym zwyczaju, który jest w szkole mojego syna.

To już duży chłopak, siódma klasa, ale wg mnie ten zwyczaj nie jest popularny, a szkoda, bo to też mogłaby być lekcja cenna dla młodzieży, ale też dla rodziców. W zeszłym roku u syna zmieniła się wychowawczyni, teraz jest taka młoda, miła nauczycielka, która ma dobre podejście i widać, iż jej się chce.

Zaproponowała, żeby zamiast klasycznej wigilii klasowej zrobić z okazji świąt taki maraton filmowy. Dzieci miały przynieść śpiwory, jakieś materace albo karimaty itp. Stresowałam się, bo to nie są małe dzieci, ale właśnie im starsze, tym głupsze pomysły mogą im wpaść do głowy, a okazało się, iż było super.

Oglądali całą noc filmy, zamówili pizzę, każdy przyniósł jakieś przekąski czy napoje. Kto chciał, mógł się zdrzemnąć czy coś. W tym roku też już zaplanowali, iż w ostatnim tygodniu przed przerwą świąteczną zrobią sobie taki maraton. Nikt nie robił nic głupiego, a oni się cieszyli, iż pani się na to zgadza i iż rodzice się zgadzają.

Tak sobie pomyślałam, iż czasem nie wierzymy w nasze dzieci i boimy się, iż coś nabroją, a jak im zaufamy, to może się okazać, iż są o wiele bardziej odpowiedzialne, niż mogłoby się wydawać. Wiem, iż większość nauczycieli by na coś takiego nie poszła i to rozumiem, ale może komuś się spodoba pomysł. Pozdrawiam".

No dobra. Gdybym mogła wrócić na jeden dzień do szkoły i wziąć udział w takiej wigilii, rozważyłabym to!

Idź do oryginalnego materiału