Łukasz, przynajmniej na kilka godzin zostań z Michałem, Zuzanna spojrzała na męża z irytacją. Muszę iść do lekarza.
Nie mogę, wstał od kanapy Łukasz. Spotykam się z kumplami, już niedługo wyjście.
Łukasz, serio. Bóle głowy nie mijają, a plecy strasznie bolą. Po ciąży tyle się wydarzyło, że
Zuzanno, mam cię powtórzyć? rzucił spojrzeniem na żonę. Nie mogę. Przełóż to na inny dzień, już się umówiłem.
Łukasz szarpał kurtkę, sprawdzając kieszenie.
Nie mogę przełożyć. Termin za trzy tygodnie ustalany jest już dawno.
To znaczy, iż poczekasz jeszcze trzy tygodnie, wzruszył ramionami, jakby to była drobna sprawa. Nic ci się nie stanie.
Drzwi trzasknęły. Z pokoju dziecięcego dobiegł cichy płacz Michał się obudził. Znowu. Zmęczona Zuzanna sięgnęła po telefon i wybrała numer przychodni, słuchając w tle charakterystycznych dźwięków, które zastąpiły zwykłe brzęczenie. W końcu nadeszła kolej.
Dzień dobry, chciałabym odwołać wizytę na dzisiaj
Zuzanna opadła na kanapę. Po ciąży zdrowie zamieniło się w loterię. Plecy napinały się tak, iż nie dało się wyprostować, a głowa waliła się, jakby ktoś walił w nią młotkiem. Lekarze wzruszali ramionami, mówiąc, iż trzeba zrobić badania, a na to potrzeba czasu. I kogoś, kto posiedzi dziecko.
Łukasz nie przejmował się tym. Ostatnie dwa lata wydawały się, iż ktoś go podmienił
W czasie ciąży trzymał Zuzannę dosłownie za rękę. Dźwigał ciężkie torby, gotował, choćby masażował jej stopy przed snem. Mówił, iż jest najpiękniejsza i iż jest najszczęśliwszy na świecie. Zuzanna wierzyła w każde jego słowo, myśląc, iż ma szczęście z mężem.
A potem przyszedł Michał. I wszystko się rozpadło.
Krzyki, niekończące się przewijanie, bezsenną noc to zerwało z Łukasza maskę, pod którą kryła się zupełnie inna osoba. Krzyczał na Zuzannę, kiedy nie nadążała posprzątać mieszkania. Krzyczał na Michała, gdy ten płakał w nocy. Rzucał rzeczy, trzaskał drzwiami, wyjeżdżał do przyjaciół i wracał po północy.
Spójrz na siebie! ryczał, wskazując palcem w żonę. Czy w ogóle patrzysz w lustro? Gdzie podziała się moja piękna żona? Potwór!
Zuzanna widziała ciemne kręgi pod oczami, rozczochrane włosy, starą koszulkę z plamami po jedzeniu dziecięcym. Dodatkowe kilogramy, które nie chciały odchodzić, mimo iż jadła z trudem dwa posiłki dziennie. Ale kiedy znajdzie się czas na siebie, gdy Michał ma gorączkę, bolą zęby, czy boli brzuszek?
Myślisz tylko o dziecku, on jest twoim światem, rzucał Łukasz, zakładając buty. Czy w ogóle cię potrzebuję?
Zuzanna milczała, bo nie wiedziała, co odpowiedzieć. Tak, myślała o Michałku. Jak mogłaby nie myśleć o swoim synku? To jej dziecko!
Zuzanna była zmęczona. Dotarła do punktu, w którym chciało się po prostu położyć i nie wstawać. Była uwięziona w czterech ścianach z płaczącym dzieckiem i mężem, który uważał się za najwięcej cierpiącego w rodzinie.
Nie było też perspektywy pracy. Firma, w której pracowała, zamknęła się właściciel uciekł z długami, biuro zamknięto, pracowników zwolniono. Zuzanna była na urlopie macierzyńskim, więc nie odczuła tego bezpośrednio. Michał miał niedługo trzecie urodziny. Zuzanna wiedziała, iż będzie musiała szukać nowego zatrudnienia, a trzy lata przerwy w CV oraz małe dziecko nie podobały się pracodawcom.
Mimo to marzyła o normalnym życiu: odprowadzić Michała do przedszkola, wyjść z domu, wsiąść do metra i dojechać do biura, rozmawiać z ludźmi, a nie z maluszkiem, który interesuje się tylko kreskówkami. Chciała przypomnieć sobie, kim była przed macierzyństwem.
Trzecią rocznicę Michała Zuzanna zorganizowała samodzielnie. Syn biegał po mieszkaniu w nowym śpioszku, szczęśliwy i różowy. Łukasza nie było.
Zuzanno, gdzie Łukasz? pytała teściowa, Stanisława Iwanowna, rozglądając się, jakby spod zasłony miał się wyłonić jej syn.
Nie wiem, Zuzanna uśmiechnęła się na siłę. Pewnie się spóźnia.
Spóźnia się? wtrącił teść, Igor Piotrowicz, marszcząc brwi. Syn ma urodziny!
Zuzanna wzruszyła ramionami. Dzwoniła do Łukasza dziesięć razy, pisała SMSy, ale nie było odpowiedzi. Goście patrzyli na siebie, nie mówiąc nic na głos. Matka Zuzanny, Weronika Nikodymiowa, ścisnęła jej dłoń pod stołem cicha pomoc, która i tak kilka zmieniła.
Impreza przeszła napięta. Michał był szczęśliwy, a pozostali udawali, iż wszystko jest w porządku. Zuzanna kroiła tort, nalewała herbatę, uśmiechała się gościom, choć w środku coś powoli się kruszyło jakby rozpadł się na drobne kawałki, których nie da się już poskładać.
Goście odeszli późnym wieczorem. Michał zaśnieł od razu, nie czekając choćby na przewijanie. Zuzanna położyła go do łóżeczka, poprawiła kołdrę i wróciła do salonu, gdzie panował chaos: brudne naczynia, rozrzucone opakowania, spłaszczone balony.
Zaczęła sprzątać mechanicznie, nie myśląc o niczym. Zmywała naczynia, wkładała je do zmywarki, wycierała blat. Dźwięk kluczy w zamku sprawił, iż zatrzymała się. Spojrzała na zegar północ. Wyszła na korytarz.
W drzwiach stał Łukasz, kołyszący się, oczy podkrążone, koszula pomarszczona. Na nosie ślad czerwonej szminki, a w powietrzu unoszył się wonny zapach tanich perfum. Zobaczył Zuzannę i zamarł.
Zuzanno, to nie to, co myślisz jej głos zagrzmiał chrypką. Wypiłem whisky, dopóki nie straciłem rozumu. To był jednorazowy błąd, przysięgam!
Zuzanna powoli wydychała. Wewnątrz zimno zamarzało jej serce.
Gdzie byłeś? wyszeptała.
Ja spotykałem się z kumplami. Weszliśmy do baru, były dziewczyny i jedna
W dniu urodzin syna przerwała. Byłeś z jakąś dziewczyną, kiedy nasz chłopiec miał trzy lata!
Zuzanno, wybacz! podszedł bliżej. Nie chciałem! Po prostu tak się stało!
Po prostu tak się stało? drżał głos Zuzanny. Jesteś zdrajcą, oszustem. Zaufałam ci na sto procent. Mamy rodzinę, mamy dziecko! Myślałam, iż nie zejdziesz na zdradę!
To twoja wina! wybuchł Łukasz. Spójrz na siebie! Wokół jest tyle pięknych kobiet, a ja wracam do domu i widzę cię! Jasne, iż się rozglądam! Jestem młody, chcę miłości!
Zuzanna odwróciła się i poszła do pokoju dziecięcego. Łukasz wołał ją, ale ona nie odwróciła się. Zamknęła się w pokoju z Michałem, położyła się obok niego na wąskim łóżku i patrzyła w ciemność.
Rano spakowała swoje rzeczy i rzeczy syna. Łukasz próbował ją powstrzymać, chwytając za rękę, obiecując przebaczenie i szansę na nowy początek. Zuzanna nie poddała się. Zawołała taksówkę, włożyła walizki i pojechała do matki.
Pierwsze tygodnie były trudne. Michał nie rozumiał, dlaczego teraz mieszkają u babci, płakał, wołał tatę. Zuzanna tuliła go, całowała w czoło i szepnęła, iż wszystko będzie dobrze, choć sama w to nie wierzyła.
Stopniowo życie zaczęło się układać. Weronika pomagała z Michałem, opiekowała się nim, podczas gdy Zuzanna szukała pracy. Po miesiącu znalazła zatrudnienie nie cud, ale stabilną pensję i przyzwoitego szefa. Wniosła pozew rozwodowy. Łukasz nie stawiał oporu, jedynie żądał spotkań z synem. Zuzanna się zgodziła. Michał kochał ojca.
Kilka miesięcy później wynajęła małe mieszkanie kawalerkę, ale swoją. Urządziła je minimalnie, stało się ich domem. Łukasz zaczął przychodzić w wizytach. Najpierw rzadko, potem częściej. Pomagał naprawić kran, złożyć szafkę, wyprowadzić Michała na spacer. Zuzanna pozwalała nie dla siebie, ale dla syna. Dziecko cieszyło się z ojca, śmiało się, skakało na szyję, a Zuzanna nie mogła tego zabrać.
Po pół roku po rozwodzie Łukasz ożenił się. Zuzanna przypadkowo zobaczyła go w centrum handlowym z nową żoną piękną, szczupłą, zadbaną. Długie włosy, makijaż, krótka sukienka.
Łukasz chwalił nową żonę przy każdym spotkaniu:
Weronika to prawdziwa gospodyni, zawsze czysto, pyszny obiad, wygląda jak modelka.
Zuzanna kiła głową, choć w środku burzyła się gniewem. choćby po rozwodzie Łukasz potrafił ją drażnić.
Wtedy przyszło jej do głowy, jak się zemścić. Mało, podstępnie, ale sprawiedliwie.
Zaczęła dzwonić do Łukasza często i pod różnymi pretekstami:
Łukasz, Michał chce się pobawić, możesz przyjść?
Łukasz, w kuchni cieknie kran, pomożesz?
Łukasz, Michał tęskni, kiedy przyjedziesz?
Łukasz przychodził za każdym razem. Okazało się, iż wystarczy wziąć syna, by go polubił. Chodzili razem, rozmawiali, pili herbatę. Rozmowy Zuzanny i Łukasza ciągnęły się godzinami; opowiadała o przedszkolu, śmiała się, zadawała pytania, a on chętnie odpowiadał, jakby brakowało mu tego kontaktu.
Wkrótce usłyszała gniewny głos nowej żony:
Łukasz, znowu rozmawiasz z nią! Przestań!
Łukasz odgłosił, ale Zuzanna słyszała napięcie w jej głosie. To dawało jej spokój.
Kilka kolejnych miesięcy minęło. Pewnego wieczoru Łukasz pojawił się nieoczekiwanie. Zuzanna otworzyła drzwi i zobaczyła jego zniszczoną twarz.
Rozwiedzmy się rzekł, wchodząc.
Kogo? zamknęła drzwi, opierając się o nie.
Weronika odeszła. Nie wytrzymała.
Co nie wytrzymała?
Nas. spojrzał na nią. Naszej relacji.
Zuzanna uśmiechnęła się cynicznie.
Jaka to relacja, Łukaszu?
Zuzanno, wiesz o co chodzi. Spędzamy razem tyle czasu. Myślałem, iż że
Że znów będziemy razem? skrzyżowała ręce. Nie, Łukaszu. Już od miesięcy mam nowego partnera i jestem szczęśliwa.
Łukasz zamarł, twarz jego się wykrzywiła.
Co? Z kim?
Nieważne z kim. Ważne, iż nie z tobą.
Zuzanno, ale ja myślałem
Myślałeś, iż będę czekać? zaśmiała się. Naprawdę?
Więc będziesz płacić alimenty jakiegoś obcego mężczyzny?! podniósł głos. Wciągnąłeś mnie w kłopoty! Pomagałem, jak pies, a ty
Nic nie obiecywałam odpowiedziała spokojnie. Sam przychodziłeś. Jak pies. Próbowałeś znów być częścią rodziny, ale nie potrzebuję cię. Nie uda ci się choćby utrzymać kota, nie mówiąc o człowieku.
Ty ty
Co? podeszła do drzwi i je otworzyła. Idź, Łukaszu. Nie przychodź bez zapowiedzi.
Nie jesteś kobietą! chwycił kurtkę i wybiegł. Złośliwa, mściwa wąż!
Może i tak wzruszyła ramionami. Ale sam mnie tak stworzyłeś.
Drzwi zatrzasnęły się. Zuzanna oprzyręowała się o nie, zamknęła oczy. Wewnątrz nie było ani radości, ani ulgi. Była tylko pustka.
Zrozumiała, iż jej działanie było gorzkie. Łukasz zniszczył ją kiedyś, poddał jej godność, wiarę, miłość. Odpłaciła tą samą monetą. Przeszła do pokoju z Michałem. Chłopiec spał, rozłożone ręce. Usiadła obok, pogłaskała go po głowie.
Ta część życia zamknęła się na zawsze. Na pewno będzie przez cały czas widywać Łukasza, bo Michał go kocha, a Zuzanna nie zamierza odmawiać mu kontaktu. Teraz jednak patrzyZrozumiała, iż najważniejsze jest, by nie tracić siebie w walce o innych, a budować własną przyszłość pełną szacunku i miłości.
