Niecodzienną uroczystość jubileuszu 100-lecia urodzin obchodziła Marianna Raźna, mieszkanka Rabki-Zdroju. Delegacja w składzie burmistrz Leszek Świder, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego Agnieszka Cukrzycoń i radny Jan Ciepliński, udała się do Nowego Brzeska, gdzie w tej chwili mieszka jubilatka, żeby złożyć jej urodzinowe życzenia, przekazać listy gratulacyjne i wręczyć upominki. Spotkanie z jubilatką odbyło się w Pałacu Śmiłowice, a w spotkaniu uczestniczyły również córka i wnuczka pani Marianny.
Burmistrz Leszek Świder, w imieniu samorządu i mieszkańców, przekazał jej serdeczne gratulacje, życzenia, kwiaty i upominek.
– Dzień setnych urodzin w życiu człowieka to chwila niecodzienna i doniosła, której niewielu z nas będzie prawdopodobnie miało szanse doświadczyć – mówił włodarz Rabki-Zdroju. – Dane było Pani przeżyć cały wiek naszej polskiej historii, doświadczyć trudów i euforii z nim związanych. Jest Pani obserwatorem zmieniającego się świata, jak również świadkiem wielu spektakularnych wydarzeń wpływających na życie każdego z nas. – Jubileusz 100 urodzin, to także swego rodzaju nagroda za własną dbałość o zdrowie, odpowiedni tryb życia i pogodę ducha. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowym świętem, jest chwilą euforii dla Pani, dla Pani bliskich i okazją do spotkań z rodziną i przyjaciółmi. Życzę, aby kolejne lata mijały Pani w atmosferze miłości i wsparcia, niech każda chwila będzie dla Pani źródłem szczęścia, spokoju i zdrowia – dodał.
Marianna Raźna otrzymała też listy gratulacyjne od Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska oraz Wojewody Małopolskiego Krzysztof Klęczara.
A tak pisze o sobie Jubilatka: Na świat przyszłam 12.X.1924 roku jako Marianna Pazurówna w Komarówce Podlaskiej. Była to wioska jak wiele innych, ani bogata ani zbyt biedna. Moi rodzice nie uprawiali roli. Tata Paweł był mistrzem budowlanym, a mama Lucyna (z domu Łobińska) była gospodynią domową oraz kucharką w przedszkolu. Miałam starsze rodzeństwo – trzech braci: Kazimierza, Stefana i Edwarda oraz siostrę Felicję (po mężu Szymańska).Żyliśmy skromnie, ale biedy nigdy nie zaznałam.
W Komarówce ukończyłam Szkołę Podstawową oraz prywatne Gimnazjum Ogólnokształcące w 1946 roku zakończone tzw. „Małą Maturą”. Czasy powojenne były bardzo ciężkie i biedne, bo wszystko podnosiło się z upadku po wieloletniej okupacji, ale były to również czasy wspaniałe. Młodzi ludzie mieli wiele chęci i niezwykłą werwę nie tylko do pracy, ale przede wszystkim do nauki. Młodzież z różnych środowisk a przede wszystkim ze wsi pragnęła zdobyć jak najlepsze wykształcenie i z ciężkiej pracy na roli uciec do miasta.
Również i ja z rodzinnej wioski wyjechałam do odległych Krzeszowic. Dostałam się do placówki pedagogicznej kształcącej przyszłych nauczycieli. Szkoła ta przyjmowała w swoje szeregi młodzież, której rodzice zginęli na skutek działań wojennych (byłam pół sierotą tata zmarł podczas okupacji).
Liceum Pedagogiczne ukończyłam w 1948 roku. Szkoła ta dała mi pełne kwalifikacje do wykonywania zawodu nauczyciela i tak swoją karierę pedagogiczną rozpoczęłam ucząc w wiejskiej szkółce w Poizdowie. Następnie pracowałam w miasteczku Kocku w Liceum Ogólnokształcącym jako bibliotekarka.
W 1954 roku przeniosłam się do Rabki-Zdroju. Będąc nauczycielem w Rabczańskiej szkole kilkukrotnie uzupełniałam swoje wykształcenie w różnego typu placówkach kształcących nauczycieli między innymi w Krakowie, Konstancinie i Warszawie. Uzyskałam pełne kwalifikacje do nauczania: geografii, zajęć praktyczno-technicznych, prowadzenia biblioteki oraz zarządzania placówkami oświatowymi.
W latach 70-tych po reformie szkolnictwa zostałam mianowana przez Urząd Wojewódzki w Nowym Sączu – Kuratora Oświaty i Wychowania na stanowisko zastępcy Gminnego Dyrektora Szkół w Rabce. Po następnej reformie powołano mnie na stanowisko Dyrektora Szkoły Podstawowej nr 2 w Rabce. Jako dyrektor przeszłam zmianę ustroju co w szkolnictwie nie przeszło bez echa. Nigdy nie należałam do żadnej partii co w tamtych czasach nie było praktykowane. Pomimo tego dotrwałam do emerytury na stanowisku dyrektora. W oświacie przepracowałam 39 lat niezmiennie służąc wiedzą i doświadczeniem wielu pokoleniom. Pracowałam również w Radzie Miasta w Komisji Oświaty. Za swoje zasługi zostałam odznaczona: Honorową Odznaką Przyjaciół Harcerstwa Polskiego, Nagrodą Kuratora Okręgu Szkolnego w Krakowie drugiego stopnia, Nagrodą Kuratora Okręgu Szkolnego w Krakowie pierwszego stopnia, Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego, Nagrodą Ministra Oświaty i Wychowania za osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej -pierwszego stopnia, Złotym Krzyżem Zasługi oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Ale nie tylko pracą człowiek żyje – rodzina była dla mnie zawsze najważniejsza. Mieszkając już w Rabce poznałam swojego przyszłego męża Czesława Raźnego. Był on oficerem Wojska Polskiego na Ziemiach Odzyskanych. Po przyjeździe do Rabki zatrudnił się w PKP w Chabówce, stopniowo awansując na różnych stanowiskach. W 1958 roku urodziła nam się jedyna córka Iwona Małgorzata.
Mój mąż podobnie jak ja interesował się geografią i historią. Był zapalonym turystą i kibicem sportowym. Zbierał mapy, przewodniki i książki historyczne. Razem zwiedzaliśmy różne zakątki w kraju i za granicą. Moje i męża pasje oraz tryb życia przełożyły się na zainteresowania naszej córki. Najpierw studiowała ona turystykę a później wychowanie fizyczne na krakowskiej AWF. Jak niegdyś my śledziliśmy dzieje kolejnych pokoleń Polaków tak i nasza córka zajmuje się badaniem zamierzchłych czasów społeczności lokalnych. Pisze artykuły do prasy i monografii zbiorowych. Podobnie jak ja przepracowała 39 lat w szkolnictwie (w tym 13 lat w SP nr 3 i SP nr 2 w Rabce), oraz w biurze podróży prowadząc zagraniczne obozy młodzieżowe.
Od kilku lat mieszkam w Nowym Brzesku z córką Iwoną Małgorzatą, zięciem Markiem i wnuczkiem Ziemowitem. Najstarsza wnuczka Honoratka jest ratownikiem medycznym i mieszka na Podhalu, druga wnuczka Weronika ukończyła Uniwersytet Jagielloński, mieszka i pracuje w Krakowie. Wszyscy członkowie mojej rodziny troskliwie się mną opiekują. Nie brakuje mi niczego – ani miłości, ani opieki, ani pieniędzy. Czytam prasę codzienną, rozwiązuje krzyżówki, w telewizji oglądam programy lokalne, teleturnieje oraz obowiązkowy w naszym domu sport. Czuję się spełniona i zadowolona z życia.
UG
Fot. Jan Ciepliński
[See image gallery at podhaleregion.pl]