3 proste metody, by wykształcić w dziecku odporność emocjonalną. Jak rozmawiać?

mamadu.pl 4 godzin temu
Nie nauczymy dzieci życia bez trudnych emocji. I dobrze. Bo świat, w którym nie ma złości, smutku, wstydu czy frustracji, byłby nie tylko nierealny, ale też – na swój sposób – odczłowieczony. Odporność emocjonalna nie polega na tym, iż wszystko spływa po nas jak po kaczce. Polega na tym, iż umiemy w tym wszystkim być. Przepłynąć przez falę. Zatrzymać się. Nazwać. I pójść dalej.


Dr Siggie, pedagożka i terapeutka dziecięca, mówi jasno: dzieci nie potrzebują bezbłędnych dorosłych. Potrzebują dorosłych, którzy potrafią oswoić emocje – nie tylko swoje, ale i ich. A to można zacząć od prostych zdań, wypowiadanych codziennie, bez moralizowania i nadęcia. Tylko z prawdą i czułością. Oto trzy sposoby, jak to robić.

Trzy metody komunikacji


1. Podkreślaj w emocjach ich przemijalność. Używaj słowa "Czasami".

"Czasami się boimy".

"Czasami jesteśmy zazdrośni".

"Czasami bywa trudniej, ale to mija".

To jedno słowo działa jak miękki koc. Mówi dziecku: to, co czujesz, nie zostanie z tobą na zawsze. To tylko fala. Dziecko nie ma jeszcze poczucia czasu i stałości, dlatego każda emocja – choćby drobna – wydaje się końcem świata. Kiedy mówimy "czasami", uczymy, iż emocje to przechodnie zjawiska, a nie stałe cechy charakteru.

Nie mówimy: "Jesteś złośliwy". Mówimy: "Czasami, kiedy jesteśmy zmęczeni albo źli, możemy powiedzieć coś, czego żałujemy". To ogromna różnica. Jedno dodaję etykietkę. Drugie daje przestrzeń na rozwój.

2. Dodaj do nazywania uczuć słowa: "W tym momencie".

"W tym momencie jesteś bardzo rozczarowany".

"W tym momencie wszystko w tobie krzyczy".

"Teraz nie chcesz nikogo widzieć. Rozumiem".

To zdanie jest jak kotwica. Zatrzymuje emocję w czasie – tu i teraz. I jednocześnie pokazuje, iż ten stan ma swój początek… i będzie miał swój koniec. Dzieci, słysząc takie słowa, uczą się rozróżniać siebie od tego, co czują. Zaczynają rozumieć, iż emocja to gość, który przyszedł, ale nie musi rządzić.

A my – jako rodzice – uczymy się nie panikować. Gdy mówimy "w tym momencie" nie próbujemy naprawiać. Nie uciszamy. Po prostu jesteśmy z dzieckiem w jego emocji, dając mu bezpieczeństwo i akceptację.

3. Mów o uczuciach – często i otwarcie. Nie bój się ich.

Dzieci nie uczą się emocji z książek. Uczą się ich z nas. Z tego, jak rozmawiamy przy stole. Z tego, czy umiemy powiedzieć: "Dziś było mi trudno. Potrzebuję chwili dla siebie", czy raczej wszystko chowamy za uśmiechem i "wszystko w porządku".

Odporność emocjonalna nie rodzi się z ciszy. Rodzi się z rozmowy. Nie tej podniosłej, "terapeutycznej", ale zwyczajnej – codziennej, prawdziwej, nieidealnej. Mówienie o uczuciach to jak podlewanie rośliny. Najlepsze efekty widać nie po jednym geście, ale po tygodniach, miesiącach, latach.

Kiedy dziecko słyszy, iż dorosły nie boi się słów "czuję wstyd", "jestem sfrustrowany", "mam w sobie niepokój" – uczy się, iż emocje nie są wrogiem. Że można je wypowiedzieć. A co można wypowiedzieć – to można też zrozumieć. I przeżyć.

Trzy nici


Odporność emocjonalna to nie zbroja. To elastyczność. Zdolność do zginania się pod naporem emocji, ale nie do łamania się. Te trzy małe nawyki – "czasami", "w tym momencie", i otwarte rozmowy – to jak trzy nitki, z których można utkać wewnętrzną siłę. Nie od razu. Nieperfekcyjnie. Jednak wystarczająco.

Idź do oryginalnego materiału