5 rzeczy, które robisz jako dorosły, bo w dzieciństwie zabrakło ci wsparcia

mamadu.pl 12 godzin temu
Wielu dorosłych nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo dzieciństwo bez wsparcia emocjonalnego wpływa na ich codzienne życie obecnie. Poznaj 5 zachowań, które możesz wykazywać dziś, bo kiedyś zabrakło ci czułości i zrozumienia. Dowiedz się, jak przerwać ten wzorzec w relacji z własnym dzieckiem.


Dziś zbieramy plony wychowania w stylu lat 90.

W dzieciństwie potrzebowaliśmy obecności, akceptacji, słów z ust dorosłych taki jak: "jestem z ciebie dumny", "widzę cię", "to ma prawo cię złościć". Ale wielu z nas tego nie słyszało. Milenialsi, czyli w większości dzisiejsze pokolenie rodziców, byli wychowani w latach 80., 90. i na początku 2000.

Byliśmy często uczeni, iż nie możemy przeszkadzać dorosłym, marudzić i zawsze, ale to zawsze, mamy "wziąć się w garść". Wtedy wydawało się to normalne. Dziś, jako dorośli, zaczynamy rozumieć, jak bardzo tego wsparcia nam zabrakło. I jak mocno wpływa to na nasze życie – również jako rodziców.

Oto 5 rzeczy, które możesz robić dziś, jako dorosły, bo kiedyś nie dostałeś tego, czego naprawdę potrzebowałeś.

1. Przepraszasz za swoje emocje


Czujesz złość? Od razu ją tłumisz. Jest ci smutno? Udajesz, iż wszystko gra. Nauczyłeś się, iż twoje emocje są "nie na miejscu" albo "nikogo nie obchodzą". W dzieciństwie mogłaś słyszeć: "Nie przesadzaj", "Przestań płakać", "Nie histeryzuj".

Dziś gdzieś wewnętrznie boisz się, iż pokazanie uczuć zostanie odebrane jako słabość. Z płaczem chowasz się w toalecie, złość tłumisz w sobie. A przecież emocje są ludzkie – i twoje dziecko uczy się, jak je przeżywać, właśnie od ciebie.

2. Masz problem z proszeniem o pomoc


Wolisz samemu się zmęczyć, narobić, niż poprosić. Bo kiedyś, gdy potrzebowałeś pomocy, nikt nie miał czasu. Albo był komunikat: "Daj spokój, sam umiesz to zrobić", "Nie zawracaj mi teraz głowy".

Z czasem nauczyłeś się, iż nie warto ufać, iż ktoś się tobą zaopiekuje. Dziś robisz wszystko sama – i często jesteś tym potwornie zmęczona, a choćby sfrustrowana. A przecież proszenie o pomoc to nie słabość. To zdrowa potrzeba. Tego też warto nauczyć dzieci.

3. Nie potrafisz przyjąć komplementu


Gdy ktoś cię chwali, mówisz: "Oj, tam", "To nic takiego", "Każdy by tak zrobił". Bo jako dziecko nie byłeś doceniany. Albo słyszałeś teksty o tym, iż chwalenie się jest niegrzeczne i wygląda się wtedy na zarozumiałą osobę.

Dziś nie wiesz, jak przyjąć dobre słowo, bo czujesz się wtedy niekomfortowo i masz poczucie, iż na nie nie zasłużyłaś. A przecież miłe słowa mogą być budujące. Ucząc się przyjmowania pochwał, pokazujesz dziecku, iż ma prawo do bycia chwalonym i zasługuje na to.

4. Starasz się być perfekcyjna, by zasłużyć na akceptację


W dzieciństwie być może tylko dobre stopnie, grzeczne zachowanie albo wyniki w sporcie zapewniały ci chwilową uwagę dorosłych. Teraz ciągle się starasz – w pracy, w domu, w roli rodzica.

Myślisz, iż skąd tak często w pokoleniu milenialsów kultura zapi*****u? Nie umiemy po prostu odpuścić. Perfekcjonizm wynika często nie z potrzeby bycia najlepszym, tylko z ogromnego głodu bycia zauważonym i lęku przed odrzuceniem.

5. Mówisz do siebie tak, jak kiedyś mówiono do ciebie


"Ale jesteś beznadziejna", "Znowu nawaliłaś", "Ty to zawsze masz problem" – to nie są słowa, które znikąd pojawiają się w twojej głowie. One się po prostu odzywają z przeszłości, bo w dzieciństwie były częścią codzienności.

Nawet jeżeli twoi bliscy nie mieli złych intencji – to zdania, które ranią, zostają w nas na długo. Ale możesz je zatrzymać. Zamiast tego spróbuj mówić do siebie tak, jak mówisz do swojego dziecka: z czułością i troską.

Możesz być dorosłym, którego kiedyś potrzebowałeś


Nie chodzi o to, żeby teraz mieć pretensje do rodziców. Często sami nie mieli narzędzi ani wsparcia. Była też inna świadomość rodzicielska czy dostęp do wiedzy. Ale my – rodzice dzisiejszych przedszkolaków i uczniów – możemy to przerwać.

Możemy uczyć dzieci, iż emocje są w porządku, iż pomoc to coś normalnego, iż warto mówić o tym, co trudne i iż potrzebujemy wsparcia.

Bo kiedy patrzysz na swoje dziecko i próbujesz być dla niego bezpieczną przystanią – równocześnie zaczynasz uzdrawiać też to dziecko, które kiedyś było w tobie. To niełatwy proces, ale bardzo ważny.

Idź do oryginalnego materiału