Oto pięć rzeczy, które zostaną z twoim dzieckiem na zawsze. W doświadczeniu, w pamięci, w ciele.
1. Nazywaj ich odważnymi, miłymi i pracowitymi – na głos i przy innych.
Dzieci uczą się myśleć o sobie tak, jak my o nich mówimy. Kiedy nazywasz swoje dziecko "odważnym" po tym, jak pokonało lęk, "życzliwym", gdy podzieliło się zabawką, lub "pracowitym", gdy nie poddało się przy trudnym zadaniu – nie tylko opisujesz sytuację. Tworzysz jego wewnętrzny monolog.
To, co mówisz dziś, jutro stanie się jego wewnętrznym głosem. A ten głos będzie towarzyszył mu w chwilach zwątpienia i samotności, długo po tym, jak fizycznie przestaniesz być obok. Dlatego warto mówić dobrze – z intencją, z serca, na głos i przy innych.
2. Po każdym załamaniu lub napadzie złości przytul ich i przypomnij, iż ich kochasz.
Dla dziecka każde duże uczucie to jak fala, która przychodzi i zabiera ze sobą grunt spod nóg. Złość, smutek, wstyd – to emocje, które często je przerażają, a jeszcze częściej – zawstydzają.
Jeśli w takich momentach twoją reakcją jest spokój, przytulenie, ciepłe "kocham cię, choćby kiedy jest ci trudno" – uczysz, iż miłość nie znika, gdy pojawiają się błędy. To lekcja bezwarunkowości. Lekcja, iż uczucia nie są zagrożeniem, ale przestrzenią, w której przez cały czas można być kochanym i akceptowanym. To fundament bezpiecznej przyszłości emocjonalnej.
3. Żartobliwie kłóć się z partnerem o to, kto może ich przykryć lub wykąpać.
Może brzmi to banalnie, może choćby teatralnie – ale dla dziecka to sygnał większy, niż sądzisz. Widok rodziców, którzy "konkurują" o czas z nim, buduje poczucie, iż jest warte uwagi, iż jego obecność jest źródłem radości.
Czuje się potrzebne, kochane, wyjątkowe. To nie musi być nic wielkiego – czasem wystarczy: "Dziś ja go przykrywam! Nie oddam ci tej przyjemności!". Te małe momenty cementują w dziecku przekonanie: "Jestem dla kogoś najważniejszy". A to daje siłę i zdrowe poczucie własnej wartości.
4. Zasada 10-10-10: bądź w pełni obecny przez pierwsze 10 minut po przebudzeniu, 10 minut po rozłące i 10 minut przed snem.
Psycholodzy nazywają to "emocjonalnymi kotwicami". Dziecko buduje swoje poczucie bezpieczeństwa poprzez powtarzalność i uważność dorosłych.
Te trzy momenty w ciągu dnia – powitanie nowego dnia, spotkanie po rozłące i przygotowanie do snu – to dla dziecka emocjonalne punkty odniesienia. To nie musi być spektakularny czas. Wystarczy spojrzenie w oczy, autentyczne "jak się czujesz?", czułe objęcie, chwila rozmowy bez telefonu w dłoni. Te minuty mają wagę znacznie większą niż godziny spędzone razem "połowicznie".
5. Kiedy podejmą dobry wybór, chwal się nimi – choćby przed ich zabawkami.
Dzieci chłoną nasze reakcje. Kiedy robisz coś więcej niż tylko "pochwalenie" – kiedy celebrujesz ich dobre wybory, dzielisz się tym choćby z pluszakami czy zabawkowymi autami ("Słyszeliście, co dziś zrobił? Podzielił się ostatnim ciastkiem!") – dziecko czuje dumę.
Nie tylko dlatego, iż zostało zauważone, ale dlatego, iż jego wybory coś znaczą. Tak buduje się zdrowa pewność siebie i dumna narracja: "jestem dobrym człowiekiem". To nie jest przesada. To budowanie tożsamości.
Czas nie zawsze daje drugą szansę – daje szansę dziś
Dzieciństwo nie trwa wiecznie, ale jego echo rozbrzmiewa w dorosłym życiu. W tym, jak twoje dziecko będzie traktować siebie, innych, jak poradzi sobie z porażką i jak będzie szukać miłości. Tych pięć rzeczy nie wymagają perfekcji ani wielkich środków. Wymagają obecności. I decyzji: iż choćby jeżeli nie zawsze wiemy, co robić – warto być. Blisko. Z sercem. I słowami, które zostaną z nimi na zawsze.