7 filmów, które musisz obejrzeć z partnerem. Przypomną wam czasy bez dzieci

mamadu.pl 4 godzin temu
Zanim przyszły na świat dzieci, byliście wolni, spontaniczni, trochę szaleni – i zakochani po uszy. Te filmy przypomną wam tamten świat: nieprzespane noce, ale z innych powodów, plany bez kalendarza i rozmowy, które nigdy się nie kończyły. Obejrzyjcie je razem i przypomnijcie sobie, iż zanim staliście się "zespołem logistycznym", byliście parą, która naprawdę chciała być razem.


Kiedyś byliście sobą. Nie "mamą i tatą"


Pamiętasz jeszcze ten świat? Ten sprzed planów lekcji, nocnych pobudek, białych bodziaków do wyprania i niekończących się zakupów w Rossmannie? Świat, w którym oboje budziliście się w niedzielę o jedenastej i nikt nie darł się z łóżeczka, iż "nie będzie

spał!"?


Wtedy życie było bardziej... lekkie. Niekoniecznie łatwe, ale takie, które nie przypominało nieustannego zarządzania kryzysem. Przed dziećmi byliście parą. Wariatami. Spontaniczni, śmieszni, zakochani...

Mieliście swoje inside-joke’i, swoje rytuały, wspomnienia, które nie zaczynały się od słów "a pamiętasz, jak wszyscy mieliśmy rotawirusa?". I to wszystko gdzieś jeszcze w was

jest. Tylko trzeba to odgrzebać spod sterty skarpetek i planów tygodnia.

Najlepiej z kanapy. Z kubkiem herbaty, winem albo miską popcornu. I z dobrym filmem, który przypomni wam, kim byliście, zanim staliście się menedżerami rodzinnego projektu pt. "PRZEŻYĆ".

Oto 7 filmów, które warto obejrzeć we dwoje. Po coś więcej niż tylko relaks. Po siebie...

1. "To właśnie miłość" (Love Actually), reż. Richard Curtis, 2003 r.

Kultowa brytyjska opowieść o miłości w wielu odsłonach. Zabawna, wzruszająca, inteligentna. Richard Curtis pokazuje, iż uczucie nie zawsze wygląda jak z reklamy perfum – czasem przychodzi w garniturze, czasem w kostiumie Świętego Mikołaja.

Tu każdy znajdzie siebie: świeżo zakochanego, porzuconego, zmęczonego, tęskniącego. Oglądając ten film razem, przypomnicie sobie, iż czułość to nie tylko gesty, ale też bycie obok – choćby gdy życie nie gra fair.

2. "500 dni miłości" (500 Days of Summer), reż. Marc Webb, 2009 r.

To nie jest love story. To historia o tym, jak bardzo potrafimy się pomylić, kochając wyobrażenie drugiego człowieka. Film pokazuje, jak łatwo zatracić siebie w romantycznych mitach, a jednocześnie – jak bardzo potrzebujemy tych mitów, żeby mieć

odwagę próbować jeszcze raz.

Estetyczny, melancholijny, świeży. Przypomina, iż każda relacja jest lekcją, choćby jeżeli kończy się wcześniej niż zakładaliśmy.

3. "Dziennik Bridget Jones" (Bridget Jones's Diary), reż. Sharon Maguire, 2001 r.

Ten film to hymn ku pokrzepieniu wszystkich, którzy kiedykolwiek czuli się nie dość ładni, mądrzy, zorganizowani. Bridget – z papierosem w ustach, kieliszkiem wina w dłoni i dziennikiem pełnym samokrytyki – to ikona nieidealności, z którą każdy z nas może

się utożsamić.

Przypomina, iż miłość nie przychodzi wtedy, gdy wszystko mamy pod kontrolą, ale właśnie wtedy, gdy wszystko się sypie. Oglądajcie razem i śmiejcie się do łez – z niej, z siebie, z życia.

4. "Pretty Woman", reż. Garry Marshall, 1990 r.

Czy ta bajka przetrwa próbę czasu? Przetrwa. Bo to nie jest tylko historia o kopciuszku i księciu w garniturze. To opowieść o tym, jak dwoje dorosłych ludzi, z bardzo różnych światów, może się od siebie uczyć – odwagi, czułości, zaufania.

Julia Roberts i Richard Gere dzielą ekranową chemię, która rozpuszcza cynizm. Po tym filmie znów przypomnicie sobie, jak to było, gdy patrzyliście na siebie z zachwytem.

5. "Przed wschodem słońca" (Before Sunrise), reż. Richard Linklater, 1995 r.

To nie jest film o wydarzeniach. To film o rozmowie. O poznawaniu się od zera, w jeden wieczór, w obcym mieście. Dwoje ludzi, którzy po prostu mówią do siebie – bez telefonów, bez dzieci, bez przeszłości.

To przypomnienie, jak głęboko można kogoś poznać w ciągu jednej nocy, jeżeli tylko się naprawdę słucha. Obejrzyjcie ten film, jeżeli czujecie, iż tęsknicie za... rozmową.

6. "Zakochany bez pamięci" (Eternal Sunshine of the Spotless Mind), reż. Michel Gondry, 2004 r.

Jeśli można by było wymazać z pamięci wszystkie złe chwile w związku – zrobilibyście to? Ten film stawia to pytanie, ale odpowiedź jest bardziej skomplikowana, niż się wydaje. To poetycka, odjechana opowieść o miłości, która zostawia ślady –

nawet jeżeli próbujemy je zetrzeć.

Jim Carrey w roli dramatycznej, Kate Winslet z kolorowymi włosami i jedna z najbardziej


wzruszających scen miłosnych XXI wieku. To film dla tych, którzy wiedzą, iż prawdziwa miłość to nie stan zakochania – to wybór.

7. "Notting Hill", reż. Roger Michell, 1999 r.

Księgarnia z przewodnikami, przeciętny chłopak i największa gwiazda Hollywood. A między nimi – cała gama niepewności, śmieszności, wzruszeń i prób dogadania się.

"Notting Hill" to film o tym, iż choćby jeżeli jesteśmy z dwóch światów, to miłość może znaleźć sposób, by te światy połączyć. Przypomina, iż czasem trzeba po prostu powiedzieć: "Jestem dziewczyną, która stoi przed chłopakiem i prosi, żeby ją

kochał". Albo chłopakiem. Albo małżeństwem, które na nowo próbuje się odnaleźć w hałasie życia.

Czas na wasz seans


Nie musicie od razu robić sobie maratonu. Wystarczy jeden film, jeden wieczór, bez przerywania co 15 minut "bo mleko się wylało" albo "ona znowu nie chce zasnąć".

To nie tylko randka. To próba przypomnienia sobie, iż jesteście czymś więcej niż rodzicami. Że w środku tej całej operacji logistycznej wciąż biją dwa serca, które kiedyś mocniej przyspieszały na swój widok.

I może znowu zaczną...

Idź do oryginalnego materiału