Wielu rodziców przyprowadza chore dzieci do placówek. Najczęściej gwałtownie oddają je wychowawczyni i niczym błyskawica znikają, by nikt nie zwrócił im uwagi. Jak to się kończy - wszyscy wiedzą. zwykle po kilku dniach choruje połowa grupy, albo i więcej. "Kiedyś jak zwróciłam uwagę, to dostałam 'opr' od pewnej mamy, iż jej syn kaszle nie dlatego, iż jest chory, ale przez suche powietrze w sali" - przyznała jedna z internautek.