Andrzej już dorósł, założył rodzinę. Ma żonę Marię i troje dzieci. Dwoje własnych, a jedno wzięli z domu dziecka. Nazwali go Jarosławem – tak jak jego przyjaciela. Oni wciąż się ze sobą kontaktują i pomagają sobie nawzajem. Wszystko u niego też ułożyło się świetnie. A teraz Artem pomaga młodszemu bratu i matce. Udało im się zżyć i stać rodziną. Mama Andrzeja jest najszczęśliwsza, bo dzięki mądrości swojego drugiego męża mogła naprawić swój największy błąd

przytulnosc.pl 4 godzin temu

Andrzej nie uwierzył, gdy podeszła do niego wychowawczyni i wręczyła mu paczkę z prezentami:

– Trzymaj, Andrzeju, to dla ciebie. Mama przekazała upominki – powiedziała.

– To dla mnie? Od mamy? – dziecko, nie wierząc swojemu szczęściu, wzięło paczkę z rąk opiekunki.

Andrzej z obawą zajrzał do paczki i zobaczył w niej mnóstwo różnych owoców i słodyczy. Od razu rozpakował swoją ulubioną czekoladę i zaczął ją łapczywie jeść.

Nagle w jego głowie przemknęła myśl:

– Przecież ja nie mam mamy? To na pewno jakaś pomyłka.

Postawił paczkę na stole i rozpłakał się.

Swoich rodziców Andrzej nigdy nie widział. Od dziecka pamiętał siebie tutaj, w domu dziecka. Ale w głębi duszy marzył o rodzinie. A może nagle mama się odnajdzie? To było jego najskrytsze marzenie.

Jednak lata mijały, a mama się nie pojawiała. Niektóre dzieci były adoptowane. Ale Andrzej nie chciał do obcej rodziny, nie przestawał marzyć, iż jego mama jeszcze go odnajdzie, dlatego specjalnie źle się zachowywał, kiedy rodziny przychodziły oglądać dzieci w celu adopcji.

– Andrzeju, dlaczego to robisz? Przecież jesteś mądrym i spokojnym chłopcem – próbowała do niego dotrzeć wychowawczyni.

Ale Andrzej milczał. Wiedział, iż ona go nie zrozumie. Kiedyś opowiedział o swoich myślach przyjacielowi Jarosławowi. A ten tylko się zaśmiał.

– Ty naprawdę wierzysz, iż twoja mama się znajdzie? Takie rzeczy się nie zdarzają. U przybranych rodziców jest dobrze. I na pewno cię nie opuszczą.

Andrzej oddał paczkę wychowawczyni.

– Trzymajcie. To jakaś pomyłka. Ja nie mam mamy, więc to na pewno nie dla mnie – odwrócił się i poszedł do wyjścia.

– Zaczekaj, Andrzeju – powiedziała wychowawczyni. – Nie ma żadnej pomyłki. Po prostu wcześniej ci nie mówiliśmy. Nie chcieliśmy cię niepotrzebnie martwić.

Wygląda na to, iż twoja mama znalazła sposób, aby przekazać ci upominki przez nową pracownicę. Tak naprawdę znalazła się już dawno. I chce cię odzyskać.

Ale sprawa pozostało w toku. Szkoda, iż dowiedziałeś się o tym wcześniej. No, nic już na to nie poradzimy. Więc weź upominki – są dla ciebie.

Andrzej powoli szedł korytarzem. W końcu się doczekał! Postanowił poczęstować Jarosława, a ten zaczął mu zazdrościć.

– Ty masz szczęście. A mnie mama całkowicie porzuciła – chłopiec się rozpłakał. Andrzej dał mu czekoladę. Tak siedzieli długo, żując przysmaki w milczeniu.

Na pierwszym spotkaniu z mamą wszystko poszło nie tak. Artem wszedł do pokoju, gdzie siedziała kobieta.

– Jesteś Andrzej? – zapytała. A on, prawie się nie rozpłakawszy, kiwnął głową.

– Cześć. No chodź do mnie, synku – powiedziała drżącym głosem.

Objęła go, a chłopiec poczuł, iż pachniała jak mama. Rozpłakał się. Nie wiedziała, co robić, spojrzała na psycholożkę, która była w pokoju.

– Na dziś wystarczy — rozkazała, a Andrzeja odprowadzono do stołówki, gdzie poczęstowano herbatą z miętą.

Po syna matka przyszła jesienią. Andrzej stał cały w nowym ubraniu i długo się z wszystkimi żegnał. Matka wzięła go za rękę, ale on wyrwał się – jestem już duży. Ale gdy zobaczył jej smutne spojrzenie – pozwól. Powiedział – no dobra, prowadź mnie.

Zżywać się musieli długo. Kiedy matka przywiozła go do domu, tam przywitali ich ojczym i braciszek Michał. Trochę później, gdy Andrzej dorósł, okazało się, iż to właśnie ojczym namówił matkę, by odzyskała syna z domu dziecka.

Z powodu pewnych okoliczności odrzuciła nowo narodzone dziecko, bo ukochany ją porzucił i nie miała gdzie iść z dzieckiem.

Kiedy związała się z nowym mężczyzną, przyznała się do swojego czynu. Aleksander, tak miał na imię ojczym, był surowy i milczący. Nakazał matce zabrać syna, żeby dziecko miało rodzinę. Matka bardzo się ucieszyła, bo przez te wszystkie lata dręczyły ją wyrzuty sumienia z powodu błędu młodości.

Andrzej już dorósł, założył rodzinę. Ma żonę Marię i troje dzieci. Dwoje własnych, a jedno wzięli z domu dziecka. Nazwali go Jarosławem – tak jak jego przyjaciela.

Oni wciąż się ze sobą kontaktują i pomagają sobie nawzajem. Wszystko u niego też ułożyło się świetnie. Tylko niedawno zabrakło ojczyma Andrzeja, Aleksandra. Choć, nie, nie ojczyma – ojca. Bo przecież zrobił dla niego tak wiele.

A teraz Andrzej pomaga młodszemu bratu i matce. Udało im się zżyć i stać rodziną. Prawdziwą!

A mama Andrzeja jest najszczęśliwsza, bo dzięki mądrości swojego drugiego

Idź do oryginalnego materiału