Awantura o klasowe mikołajki. "Wyzywają mnie od złodziejek. Rodzice, wstydu nie macie?"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Klasowa zbiórka na mikołajki doprowadziła do awantury. Fot. 123rf.com


Święta za pasem, co dla rodziców uczniów oznacza kolejne składki na prezenty i klasowe imprezy. Niektórzy są już tak zmęczeni ciągłymi zrzutkami, iż dają upust emocjom w niezbyt kulturalny sposób... O takiej sytuacji napisała do nas mama uczennicy 3-klasy. Od kilku lat jest klasowym skarbnikiem, ale z taką reakcją spotyka się po raz pierwszy.


"Jestem klasowym skarbnikiem i zajmuję się w tym roku przygotowaniem prezentów mikołajkowych dla dzieci i organizacją klasowej imprezy. Robię to już trzeci rok (córka jest w 3 klasie) i nigdy nie było z tym takich problemów jak teraz.

Każde dziecko zasługuje na prezent


Co roku składaliśmy się po 20 zł. To były pieniądze tylko na ten cel, na jakieś drobne upominki i poczęstunek. 20 zł to nie jest dużo, ale niektórzy rodzice i tak kręcili nosami, no bo jednak przed świętami każdy grosz się liczy. W tym roku poprosiłam rodziców o 10 zł więcej, czyli od dziecka, a adekwatnie od rodzica, po 30 zł. Zrobiłam to celowo, bo jako skarbnik wiem, iż niektórzy i tak nie płacą.

Już w tym roku na prezent na Dzień Nauczyciela musiałam dołożyć trochę ze swoich, bo nie wszyscy się złożyli, a zamówiłam naszej pani taki piękny zestaw z porcelany. To ostatni rok, kiedy uczy nasze dzieci, więc chciałam dać jej coś ładnego i bardziej okazałego z okazji jej święta. Żeby uniknąć dokładania ze swoich przy okazji mikołajek, zarządziłam, iż składka będzie wyższa.

To ostatnie święta w 3 klasie i chcę, żeby dzieci miały miłe wspomnienia. Od przyszłego roku zacznie się harówka, oceny itd., więc niech mają teraz jeszcze trochę przyjemności. Ale też wiem, iż nie wszyscy wpłacają. Jak teraz zbierzemy po trochę więcej pieniążków, to kupię to, co zaplanowałam i każde dziecko dostanie to samo. A są w klasie dzieci, które nie mają fajnych rzeczy. Są rodzice, którzy przez cały rok płacą może raz. Nie mówię, którzy to, bo znam ich sytuację i wiem, iż po prostu nie mają jak wyłożyć.

Wyzywają mnie od złodziejek


Chciałam dyskretnie dać znać na grupie, iż w tym roku składka ciut wyższa, bo właśnie to 3 klasa, poza tym każde dziecko zasługuje na coś miłego... No i niektórzy od razu bez słowa zrobili przelew, niektórzy mi napisali, iż wpłacą mi tego i tego, bo czekają na pensję itd. Rozumiem to. Ale niektórzy zaczęli się ze mną wykłócać, prawie mnie obrażać, sugerować, iż kradnę i dla siebie chcę te pieniądze. A ja zawsze biorę wszystkie paragony, wszystko im pokazuję, co do grosza!

Jak na Dzień Nauczyciela dołożyłam 60 zł ze swoich, to nikt słowa nie powiedział, a widzieli rachunki. Jak teraz chcę 10 zł więcej, to na mnie naskakują i wyzywają od złodziejek. Wstydzić się powinni. Nie wiem, czy są tacy ślepi i nie widzą, o co mi chodzi? Że to chodzi o te biedniejsze dzieci, żeby nikt nie odstawał i wszyscy mieli to samo? No wyobraźcie sobie, iż jakieś dziecko nie dostaje prezentu, bo mama czy tata nie wpłacili. Albo, iż mu mandarynki wydzielam i czekoladę. No ja sobie nie wyobrażam tego.

Przykro mi przez tę sytuację, chciałam się wyżalić. Możecie anonimowo opublikować".

Idź do oryginalnego materiału