"Podzieli się pani przeciekami?"
Kilka godzin po zakończeniu roku szkolnego dla maturzystów dostałam dziwną wiadomość od matki jednego z moich byłych już uczniów. Czułam jeszcze wzruszenie, trochę ulgę, ale i dobrze znany ciężar odpowiedzialności – za kilka dni pierwsze egzaminy. Już zaczęłam myśleć o tym, jak im pójdzie i czy na pewno dobrze ich przygotowałam. Kiedy przekroczyłam próg domu, telefon zawibrował. Była to wiadomość tekstowa od matki jednego z maturzystów, z którą czasami wymieniałam SMS-y:
"Dzień dobry, mam do Pani pewne pytanie. Skoro już nie jest Pani nauczycielką mojego syna, może Pani zdradzi, które lektury warto powtórzyć przed maturą? A może wie Pani coś o przeciekach?" – przeczytałam te kilka zdań i mnie zamurowało.
Później przeczytałam to jeszcze kilka razy, bo nie dowierzałam. To nie żart. Dorosła kobieta, matka dziewiętnastolatka, pyta mnie wprost, czy podzielę się przeciekami. Tyle lat pracuję w szkole, a wciąż nie przestaje mnie zadziwiać brak zaufania i szacunku do naszej pracy. Nie wspominając o tym, iż takie słowa są po prostu bezczelne. No i skąd miałabym mieć przecieki?
Kiedy rodzice piszą takie wiadomości, czuję nie tylko złość, ale i ogromne zmęczenie. Bo przygotowanie ucznia do matury to nie tylko realizowanie podstawy programowej. To rozmowy, zachęcanie do czytania, budowanie pewności siebie, pokazywanie, iż wysiłek się opłaca. Że dorosłość oznacza odpowiedzialność, także za własną naukę.
Młodzi nie mają samodzielności
Maturzysta to nie dziecko, które trzeba prowadzić za rękę. To młody człowiek, który za kilka miesięcy pójdzie na studia, podejmie pierwszą pracę, zacznie podejmować ważne decyzje. jeżeli do tej pory nie nauczył się planować swojej nauki, nie przygotuje się do egzaminu, choćby gdyby miał listę pytań z lektur podaną na tacy. Tym bardziej iż przez cały rok te wskazówki dostawał.
Słowo "przeciek" w ustach rodzica boli najbardziej. Jakby cała nasza praca – te godziny spędzone nad rozprawkami, dyskusje o literaturze, szukanie sensów i wartości – nie miały żadnego znaczenia. Jakby wszystko można było załatwić szybkim SMS-em i tajną informacją. Tuż przed maturami chciałabym widzieć u rodziców wsparcie. Motywację. Wiarę w swoje dzieci. A zamiast tego – dostaję wiadomość, która podcina skrzydła.
Drodzy rodzice, w pewnym momencie trzeba oddać odpowiedzialność dzieciom. Zaufać, iż sobie poradzą. A nauczycielom pozwolić robić swoje, bez insynuacji i próśb, które nie powinny paść. Za kilka dni wszyscy będziemy trzymać kciuki. Ale na egzaminie nie liczy się przeciek. Liczy się to, co każdy maturzysta zrobił przez ostatnie lata. I – mimo wszystko – wciąż wierzę w to, iż moi uczniowie, choćby z nadgorliwymi rodzicami, poradzą sobie śpiewająco.