Ból w plecach jej nie powstrzymuje, gdy z determinacją zmierza do otwarcia drzwi.

newskey24.com 3 dni temu

Ból w plecach nie powstrzymał jej przed pójściem otworzyć drzwi.

Zofia otarła mokre dłonie i, jęcząc z powodu bólu, ruszyła w stronę wejścia. Dzwonek rozległ się nieśmiało, ale to już było trzecie pukanie. Była zajęta myciem okna i nie od razu wyszła do przedpokoju Za drzwiami stała młoda dziewczyna, śliczna, ale blada i ze zmęczonymi oczami.

Zofia, mówili, iż może pani wynająć pokój?

Ah, ci sąsiedzi! Wciąż mi kogoś przysyłają! Nie wynajmuję pokoju, nigdy tego nie robiłam.

Ale mówili, iż ma pani trzy.

No i co? Mam teraz wynajmować? Przyzwyczaiłam się żyć sama.

No dobrze, przepraszam. Mówili, iż pani wierząca, więc pomyślałam

Dziewczyna, ukrywając łzy, odwróciła się i powoli zaczęła schodzić po schodach. Jej ramiona drżały.

Kochanie, wróć! Jeszcze ci nie odmówiłam! Młodzi dziś tacy wrażliwi, płaczą z byle powodu. Chodź do środka, pogadamy. Jak masz na imię? Możemy mówić po imieniu?

Kinga.

Kinga? Królewska dusza, co?

Nie mam ojca. Jestem sierotą. I matki też nie. Znaleziono mnie w klatce schodowej i zabrano na policję. Miałam niecały miesiąc.

No dobrze, nie gniewaj się. Chodź, zrobimy herbatę i pogadamy. Jesteś głodna?

Nie, kupiłam bułkę.

Bułkę, mówisz! Ach, ta młodzież, wcale o siebie nie dba, a potem w wieku trzydziestu lat wrzody żołądka. Siadaj, pozostało ciepły grochówka. Podgrzejemy też herbatę. Mam dużo konfitur. Mąż zmarł pięć lat temu, a ja wciąż z przyzwyczajenia robię zapasy dla dwojga. Zjemy, a potem pomożesz mi dokończyć mycie okna.

Zofia, czy mogę zrobić coś innego? Kręci mi się w głowie, boję się, iż spadnę z okna jestem w ciąży.

No proszę! To dopiero historia! Dałaś się zaskoczyć?

Dlaczego od razu tak myśleć? Jestem zamężna. Marek, z tego samego domu dziecka. Ale został powołany do wojska. Wrócił niedawno na przepustkę. A kiedy moja gospodyni dowiedziała się, iż jestem w ciąży, wyrzuciła mnie. Dała mi tydzień na znalezienie nowego mieszkania. Mieszkaliśmy niedaleko. Ale widzi pani okoliczności

Okoliczności Co ja z tobą zrobię? Przesunę moje łóżko do pokoju po Jacku. Dobrze, ty weź mój pokój. Nie bierzemy pieniędzy, choćby o tym nie myśl wkurzyłoby mnie to. Idź po swoje rzeczy.

Nie mam daleko. Wszystkie nasze rzeczy z Markiem są w torbie na dole. Tydzień minął, a ja już od rana chodziłam po domach z tym workiem.

I tak zostały we dwie Kinga kontynuowała naukę krawiectwa lekkich ubrań. Zofia od wielu lat była na rencie po ciężkim wypadku kolejowym, więc zostawała w domu, robiła serwetki, kołnierzyki i buciki dla dzieci, sprzedając je na pobliskim targu. Jej wyroby dobrze się sprzedawały dzięki delikatności lekkie jak mgła. Finansowo w domu nie brakowało. Część pieniędzy pochodziła ze sprzedaży warzyw i owoców z ogródka. W soboty pracowały tam razem z Kingą. W niedziele Zofia chodziła do kościoła, a Kinga zostawała w domu, czytając i odpowiadając na listy ukochanego Marka. Do kościoła chodziła rzadko, skarżąc się na ból pleców i głowy.

Pewnej soboty, gdy pracowały w domku letniskowym po zbiorach, przygotowywały ziemię na zimę. Kinga gwałtownie się męczyła, więc Zofia odsyłała ją do domku, by odpoczęła i posłuchała starych płyt, które kiedyś kupiła z mężem. Tego dnia, po pracy z grabiami, przyszła mama położyła się odpocząć. Zofia paliła suche gałęzie, zamyślona. Nagle usłyszała krzyk Kingi: Mamo! Mamo! Szybko, chodź! Z zapartym tchem, zapominając o bolących nogach i plecach, Zofia pobiegła do domku. Kinga krzyczała, trzymając się za brzuch. gwałtownie namówiła sąsiada do pomocy i stara polska Syrenka pomknęła z maksymalną prędkością do szpitala. Kinga jęczała bez przerwy: Mamo, boli! Ale to za wcześnie, to za wcześnie! Powinnam rodzić dopiero w połowie stycznia. Mamo, módl się za mnie, umiesz to! Zofia płakała, modląc się bez przerwy.

Kingę zabrano na noszach, a sąsiad odwiózł Zofię do domu w łzach. Całą noc modliła się do Matki Boskiej, by dziecko zostało uratowane. Następnego ranka zadzwoniła do szpitala.

Wszystko w porządku z córką. Ciągle wołała panią i Marka, płakała, ale potem się uspokoiła i zasnęła. Lekarz mówi, iż ryzyko poronienia minęło, ale musi zostać u nas jeszcze kilka tygodni. Ma niską hemoglobinę, trzeba pilnować, by dobrze jadła i odpoczywała.

Gdy Kinga wróciła, rozmawiały do północy. Kinga bez przerwy mówiła o Marku.

On nie jest znaleziony jak ja. Jest sierotą. Zawsze byliśmy razem w domu dziecka. Przyjaciele od szkoły, potem zakochani. Dba o mnie. To więcej niż miłość, tak myślę. Widzi pani, często pisze. Chce pani zobaczyć jego zdjęcie? O, tu, drugi z prawej. Uśmiecha się

Przystojny chłopak Zofia nie chciała jej zasmucić. Od dawna powinna była zmienić okulary. Zdjęcie żołnierzy było małe i nie widziała ani drugiego, ani trzeciego tylko zarysy. Kinga, chciałam zapytać dlaczego w ogródku nazwałaś mnie mamą?

Och, zapomniałam. Ze strachu. Stary nawyk z domu dziecka. Tam wszyscy dorośli to tatusiowie i mamusie, od dyrektora po hydraulika. Prawie się tego oduczyłam, ale czasem, gdy jestem zestresowana, wszyscy są moimi mamami. Przepraszam.

Rozumiem Zofia westchnęła rozczarowana.

Ciociu Zosiu, opowiedz mi o sobie. Dlaczego w mieszkaniu nie ma zdjęć męża, dzieci? Pewnie nie miała pani dzieci?

Nie, nie miałam. Miałam synka, ale zmarł, nie skończył choćby roku. Po wypadku nie mogłam już mieć dzieci. Mój mąż był jak moje dziecko. Otaczałam go opieką, tylko to umiałam. Był dla mnie tym, kim dla ciebie jest Marek jedyną osobą na świecie. Gdy go pochowałam, schowałam wszystkie zdjęcia. Choć Może Marek zrobi większe zdjęcie, żebyśmy mogły je oprawić pewnie gdzieś mam ramkę powiedziała Zofia, a Kinga przytuliła ją mocno, czując, iż w końcu odnalazła prawdziwy dom.

Idź do oryginalnego materiału