Brukselskie rozrywki

poszwa.blogspot.com 1 godzina temu

Gdy widzę na stronie UWM tekst, na którym występuje nazwisko Ćwirynkało jestem od razu pewien, iż będzie ubaw. Kojarzy mi się ono z Katarzyną Kotulą - czołową działaczką na rzecz równości. Pamiętam, jak w środowisku moich korespondentów zawrzało, gdy profesor od równości poprosiła o wypełnienie jakiegoś formularza, który pozostawał w sprzeczności z samym sobą. Najtęższe mózgi UWM wpadły w stres i zakłopotanie owocujące obfitą korespondencją z prośbą o interwencję satyryczną.

Tym razem propagatorka równości zachęca do udziału w "sojuszu ChallengeEU", w którym jest oficerem ds. ODEI. Wygląda na to, iż w jej przypadku następuje dalsza specjalizacja w używaniu narzecza brukselskiego, którym jest przetkany artykuł. Do trzech tradycyjnych liter DEI ktoś dołożył z przodu O, która pochodzi od słowa "otwartość".

Otwartość, różnorodność, równość i inkluzywność to postulaty trudne do równoczesnego zaspokojenia. Skoro ma być "równo" to dlaczego uczestników będzie się wybierać? Próbowałem się wpisać do programu, ale stanąłem przed problemem, którego moje postrzeganie świata nie uwzględnia. Musiałbym wybrać zaimek, którym chciałby być nazywany: ona, on, oni lub inny. Sam się od razu odrzuciłem, bo jeżeli mój podopieczny zechciał być nazywany "oni", a nie był Niemcem to bym stwierdził, iż tej osobie nie mógłbym w niczym pomóc bo bym się tak do niej nie zwracał, a sam o sobie pomyślałbym, iż zwariowałem. Poza tym w Irlandii znany jest przypadek nauczyciela, który się nie umiał znaleźć w świecie wymogu równościowo-zaimkowego i trafił do aresztu. Poniosło go. Być może za mocno się zacietrzewił. Zadzieranie z tymi od DEI jest ryzykowne. Zadzieranie z ODEI może być ryzykowne jeszcze bardziej bo oni są jeszcze bardziej "równi". Trump, Musk i Vance nie pomogą.

Tę wspaniałą iluzję pomocy dla mniejszości, będącą fundamentem ideologii Unii Europejskiej pozwalam sobie zilustrować króciutkim video.



Idź do oryginalnego materiału