Ten warunek jest prosty. Trzeba sobie odpowiedzieć na jedno ważna pytanie: Do czego służą święta? To głupie, ale tylko z pozoru. Bo jak się spojrzy na większość ludzi, to można odnieść wrażenie, iż służą do robienia zapasów jedzenia jak przed jakąś klęską żywiołową.
Spokojnie, to nie wojna!
Dlatego warto sobie uświadomić oczywistą prawdę, którą wyraziła w jednym z filmików psycholożka Julia Izmalkowa, znana jako Psychomama Julia. "Przygotowania do świąt to nie są przygotowania do wojny. Sklepy przez cały czas będą otwarte już za chwilę. Nikt nie umrze z głodu przez kilka dni, więc nie należy robić takich zapasów, jakby wszystko miało być zamknięte przez miesiąc. I nie chodzi o to, żeby były doskonałe prezenty" – tłumaczy.
O co więc chodzi w świętach? Zdaniem psycholożki o to, "żeby się zatrzymać i pobyć razem bez żadnych zobowiązań. Chodzi o to, żeby było miło i przyjemnie". A tak będzie wtedy, kiedy nie będziemy sobie narzucać jakichś chorych norm produkcji iluś tam perfekcyjnych dań, szorowania podług aż będą błyszczeć jak parkiet "Tańca z gwiazdami" czy szukania oryginalnych prezentów. Czyli jeżeli odpuścimy z obowiązkami, a skupimy na tym, co pozwoli nam przyjemnie spędzić te dwa świąteczne dni.
Ta rada jest prosta tylko z pozoru. Tak naprawdę to odpuszczenie wymaga sporego wysiłku, czasem buntu przeciwko rodzinnym schematom. Bo nie ma co ukrywać, w większości jesteśmy zaprogramowani do tego, iż święta to czas nadzwyczajny, więc wszystko musi być zrobione lepiej niż zwykle. A efekty są takie, iż nadzwyczajne jest nasze zmęczenie i wkurzenie. "W tej sytuacji niedoskonałe jest dużo lepsze niż doskonałe, ale wymęczone" – kończy swój przedświąteczny filmik Julia Izmalkowa.
Warto choć raz w życiu spróbować przeżyć święta według takiego podejścia. I naprawdę poświętować, a nie wykonać coroczne zadanie świąteczne.