Chore dziecko w przedszkolu. "38 stopni to nie gorączka" Matka: Nie potrafię tego pojąć

gazeta.pl 3 godzin temu
Zdjęcie: Shutterstock/Gala Kovalchuk


W żłobkach i przedszkolach słychać kichanie, kaszel i pociąganie nosem. Sezon infekcji wśród najmłodszych dziesiątkuje dzieci i nie oszczędza personelu. Niestety wciąż zdarzają się rodzice, którzy odprowadzają do placówek chore dzieci.
"To dziwne, w domu nie miał kasztu". "Ten katar to tylko alergia". "Leci mu z nosa, bo ząbkuje" - tłumaczą się rodzice, którzy odbierają z przedszkola lub żłobka chore dzieci. Personel apeluje o rozsądek, ale nie wszyscy biorą sobie to do serca, tłumacząc się tym, iż nie mogą wziąć wolnego w pracy, a dziecku w zasadzie "nic nie jest" i "na pewno nie zaraża."


REKLAMA


Zobacz wideo Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Chore dziecko było w przedszkolu
Jedna z użytkowniczek TikToka w opublikowanym przez siebie nagraniu dała upust swojej frustracji wynikającej z przyprowadzania do placówek chorych dzieci. Autorka nagrania opisała sytuację, jakiej niedawno była świadkiem. Jej dziecko się rozchorowało, więc poszło z tatą do lekarza. Tam w rejestracji zobaczyli kobietę, która przyszła zapisać do pediatry swojego malucha. Przyszła jednak bez niego. - Pani w rejestracji spytała, gdzie jest dziecko, bo za piętnaście minut mogliby wchodzić. A kobieta odpowiedziała, iż w przedszkolu. Nie potrafię tego pojąć - skomentowała sytuację autorka nagrania.


Pod nagraniem pojawiło się wiele komentarzy użytkowników TikToka. Jeden z nich napisał: "Jestem pedagogiem i pracuje w przedszkolu w Szwecji- Katar i kaszel to nie podstawa, żeby odsyłać dzieci do domu. Dziecko musi mieć wysoką gorączkę, żeby wezwać rodziców". Ktoś inny stwierdził: "Sama pracuje w przedszkolu. Przez to, iż rodzice przyprowadzają chore dzieci, my nauczyciele też łapiemy infekcje tylko nie możemy iść na L4, bo jest za mało personelu i wszyscy się zarażamy."


"Ona dziecka nie odbierze"
Pojawiły się także komentarze internautów, którzy stanęli w obronie wspomnianej matki: "Może dostała telefon z przedszkola, żeby odebrać dziecko, bo się źle czuje i w drodze po dziecko weszła do przychodni, żeby zaklepać kolejkę." Ktoś dodał: "U mnie kiedyś dziewczynka miała 38 stopni gorączki, ja dzwonie do mamy, a ona do mnie, iż 38 stopni to nie gorączka i ona dziecka nie odbierze".


W tych przypadkach dziecko zostaje w domu
Gdy u malucha pojawiają się objawy zwiastujące chorobę, powinien zostać w domu pod troskliwą opieką rodziców, dziadków lub niani. Po pierwsze dlatego, iż może zarazić inne dzieci i pracowników placówki, a po drugie dlatego, iż maluszka, który źle się czuje, należy otoczyć troską i podjęć kroki, które poprawią jego samopoczucie. Objawy, które decydują o przymusowym wolnym od przedszkola lub żłobka, to: gorączka, ból głowy, biegunka, wymioty, ból brzucha, wysypka, ból ucha.Zdarza ci się odprowadzać zakatarzone dziecko do żłobka/przedszkola? Daj znać w komentarzu
Idź do oryginalnego materiału